
Bloomberg rozmawiał z prawnikami, bankierami i analitykami mającymi doświadczenie pracy w Rosji, do których w ostatnich tygodniach klienci zwracali się z pytaniami o to, co może się wydarzyć na rosyjskim rynku. Jeden z nich zasugerował, iż niektóre firmy już opracowują „możliwe scenariusze”. — Firmy przeprowadzają kompleksowe analizy — potwierdził Chris Weafer, dyrektor Macro Advisory, firmy konsultingowej zajmującej się doradztwem strategicznym dla Rosji. Jego firma już otrzymała dziesiątki takich zapytań. — Od czasu inauguracji Trumpa uwaga poświęcana Rosji jest znacznie większa — zauważył.
Rosyjskie władze zaczęły stwarzać wrażenie, iż zachodnie firmy są gotowe do wznowienia inwestycji. Władimir Putin zwrócił choćby lokalną firmę odebraną rok wcześniej włoskiemu Aristonowi i zezwolił Goldman Sachs na sprzedaż zamrożonych akcji rosyjskich spółek o wartości 87 mln dol. (328 mln zł). W marcu polecił rządowi opracowanie warunków ewentualnego powrotu firm, a ministerstwo finansów przygotowało już kilka wstępnych propozycji, informuje Bloomberg. Obejmują one m.in. wymóg, aby zagraniczne przedsiębiorstwa zlokalizowały w Rosji część swojej produkcji i zgodziły się na transfer technologii, powiedzieli agencji dwaj urzędnicy rządowi.
Nie każdy i nie wszędzie będzie mógł zostać jednak wpuszczony. Według rozmówców agencji rosyjskie firmy będą miały prawo głosu w sprawie dopuszczenia obcokrajowców do niektórych sektorów rynku.
Moskwa stawia warunki
Putin ogłosił w marcu, iż każda powracająca firma będzie musiała zagwarantować, iż działa „w dobrej wierze i odpowiedzialnie”. A Kiriłł Dmitriew, dyrektor Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF), który próbuje nawiązać kontakty z amerykańskimi firmami, powiedział, iż jednym z warunków powrotu może być utworzenie spółki joint venture z rosyjskim partnerem.
— Wszyscy nowi inwestorzy, którzy będą chcieli przyjechać do Rosji, otrzymają bardzo korzystne warunki, ale firmy, które opuściły kraj i chciałyby przejąć swoje dawne przedsiębiorstwa, będą musiały zapłacić pełną cenę rynkową za aktywa — powiedział Bloombergowi Anatolij Aksakow, przewodniczący komisji ds. rynku finansowego Dumy Państwowej.

Kiriłł Dmitriew i Władimir Putin, Moskwa, Rosja, 17 kwietnia 2025 r.
Tymczasem wiele firm oddało swoje aktywa niemal za bezcen. Na przykład Renault przekazało swoje udziały w AwtoWAZ za jednego rubla, a Hyundai Motor oddał udziały w dwóch fabrykach za 111 dolarów. Niektóre spółki zostały też zmuszone do sprzedaży z ogromnym upustem, a choćby do wpłacenia odszkodowania do budżetu.
Nowe żądania rosyjskich władz stawiają pod znakiem zapytania zdolność zachodnich firm do skorzystania z opcji odzyskania aktywów utraconych przy opuszczaniu rosyjskiego rynku po wojnie rozpętanej przez Putina. Istnieje również niewielka nadzieja na to, iż możliwe będzie skorzystanie z takiej opcji metodami prawnymi. — Jeśli masz konflikt z rosyjską firmą i pójdziesz teraz do sądu w Rosji, przegrasz w 99 proc. przypadków — wskazuje Nabi Abdullaiew, partner w londyńskiej firmie konsultingowej Control Risks.
„Nikt jeszcze nie puka do drzwi”
Większość firm nie rozważy jednak powrotu, dopóki nie zostanie osiągnięte trwałe porozumienie kończące wojnę w Ukrainie. — Nikt nie chce wracać zbyt szybko, a potem znowu wyjeżdżać — mówi Weafer.
— Nikt jeszcze nie puka do drzwi — przyznał w rozmowie z Bloombergiem kremlowski urzędnik. Wiceminister finansów Iwan Czebeskow powiedział w kwietniu, iż jego resort nie otrzymał żadnych ofert od zagranicznych firm.
Jeden z wysokich rangą menedżerów w sektorze surowcowym powiedział „Financial Times”, iż przedstawiciele głównych międzynarodowych firm handlujących surowcami byli ostatnio widziani w Moskwie na śniadaniu i lunchu z pracownikami dużych rosyjskich firm z tej branży. Według niego w stolicy Rosji byli również przedstawiciele banków inwestycyjnych. Jednak ani on, ani inni eksperci, z którymi rozmawiał dziennik, nie spodziewają się napływu inwestycji zagranicznych do Rosji ani powrotu amerykańskich spółek notowanych na giełdzie.
Czasami przebłysk nadziei budzą niektóre działania zagranicznych firm, które można odebrać jako przygotowania do powrotu. Takie spekulacje w rosyjskiej prasie wywołała ponowna rejestracja marek Toyoty Motor na początku tego roku, podczas której dodano również modele, które wcześniej nie były sprzedawane w tym kraju. Prawo w Rosji wymaga bowiem odnawiania rejestracji co trzy lata. W odpowiedzi na zapytanie Bloomberga japońska firma nazwała takie działanie „rutynową sprawą”, która „nie wiąże się z niczym innym, jak tylko z ciągłą ochroną własności intelektualnej globalnych marek”.
Stosunek ryzyka do korzyści zmienił się radykalnie w porównaniu z „astronomicznymi” zyskami, jakie można było osiągnąć w Rosji w latach 90. i 2000 r. Charles Hecker, autor książki „Zero Sum”, poświęconej napływowi międzynarodowego biznesu do postsowieckiej Rosji, powiedział Bloombergowi: — Nie sądzę, by jakakolwiek firma mogła teraz oczekiwać znalezienia gór złota, które czekały na nią w poprzednich dziesięcioleciach.
— Rosyjscy urzędnicy chcieli stworzyć wrażenie, iż wszystko idzie jak po maśle i dosłownie wszystko będzie jak dawniej. W rzeczywistości sytuacja wygląda zupełnie inaczej — powiedział „FT” Steven Daszewski, dyrektor inwestycyjny w londyńskiej firmie D&P Advisors, który w przeszłości pracował w Rosji w Aton, Unicredit Securities i własnym funduszu inwestycyjnym.