Emmanuel Macron powiedział w środę w orędziu do narodu, iż Rosja jest zagrożeniem dla Francji i Europy i „już przekształciła konflikt ukraiński w konflikt globalny”. Stwierdził też, iż Rosja „narusza nasze granice, aby mordować oponentów, manipuluje wyborami w Rumunii i Mołdawii”, a w mediach społecznościowych rozpowszechnia kłamstwa. Na wypowiedzi Macrona zareagował w czwartek rosyjski senator Konstantin Kosaczow, który stwierdził, iż „taka błędna analiza prowadzi do fatalnych błędów” — informuje Reuters.
Rosja krytykuje słowa Macrona
Zdaniem Kosaczowa prezydent Francji źle ocenia fakty i próbuje zrzucić winę za wszystkie problemy Francji i Europy wyłącznie na barki Rosji. — Macron maniakalnie narzuca swoim obywatelom, sojusznikom i całemu światu całkowicie fałszywe wyobrażenie o tym, co się dzieje. »Rosjanie nadchodzą!«. Takie fałszywe wnioski i fałszywe sugestie prowadzą do otchłani — powiedział Kosaczow, cytowany przez Reutersa. „Otchłanią” nazwał perspektywę kolejnej wojny światowej.
Konstantin Kosaczow nie jest jedynym przedstawicielem Kremla, który ostro komentuje ostatnie wypowiedzi Macrona, próbując jednocześnie oczyścić Rosję z odpowiedzialności za brak pokoju w Europie.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa drwiła z uwag Macrona o tym, iż Francja ma najskuteczniejszą armię w Europie. Z kolei Siergiej Markow, były doradca Kremla, powiedział, iż wypowiedzi prezydenta Francji są kłamstwem i próbą oczerniania Rosji. Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nazwał Emmanuela Macrona ironicznie „Micronem” i stwierdził, iż nie stanowi on zagrożenia dla Rosji, a jego władza nie potrwa dłużej niż do 2027 r.
