
Rozmowy pomiędzy amerykańskimi i rosyjskimi urzędnikami, prowadzone w stolicy Arabii Saudyjskiej przez szefów dyplomacji obydwu krajów, trwały ponad cztery godziny. Był to pierwszy bezpośredni kontakt na wysokim szczeblu między delegacjami amerykańską i rosyjską od czasu, gdy Władimir Putin zarządził inwazję na Ukrainę trzy lata temu.
Dla komentatorów w rosyjskich mediach państwowych było to wielkie zwycięstwo ich prezydenta. Ucieszyło ich także odsunięcie na bok upierdliwych Europejczyków i ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
To wykluczenie jest pokazywane jako wielkie upokorzenie Europy i ukraińskiego przywódcy. Kreml od dawna próbował podać w wątpliwość legitymację polityczną Zełenskiego, zwłaszcza iż przekroczył on pięcioletnią kadencję prezydencką, która miała zakończyć się w maju 2024 r. (Ukraińskie prawo zabrania przeprowadzania wyborów w czasie obowiązywania stanu wojennego).
Ta radosna narracja w mediach trwa nieprzerwanie od zeszłotygodniowej 90-minutowej rozmowy telefonicznej między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem — rozmowy, która, jak podkreślają rosyjskie media, została zainicjowana przez prezydenta USA, a nie jego rosyjskiego odpowiednika. Prezenter telewizyjny Dmitrij Kisielow, szef Rossija Siegodnia, powiedział w swoim flagowym programie, iż „to nie my zerwaliśmy stosunki”, więc to właśnie Trump powinien był zadzwonić jako pierwszy.

Dziennikarz Dmitrij Kisielow w 2018 r.
Podobnie jak inni czołowi prezenterzy mediów państwowych i rosyjscy urzędnicy, Kisielow przedstawia spotkanie w Rijadzie jako pierwszy etap możliwego przywrócenia stosunków rosyjsko-amerykańskich na większą skalę i jako krok w kierunku pełnego szczytu między Putinem i Trumpem.
Obecny w Arabii Saudyjskiej członek rosyjskiej delegacji, Jurij Uszakow, najważniejszy doradca Kremla do spraw polityki zagranicznej od 2012 r. i były ambasador Rosji w USA, również podkreślił, iż rozmowy koncentrują się na stosunkach rosyjsko-amerykańskich.
— Zgodziliśmy się wziąć pod uwagę wzajemne interesy i rozwijać stosunki dwustronne, ponieważ zarówno Moskwa, jak i Waszyngton są tym zainteresowane — powiedział w wywiadzie dla kanału Rossija-1.
Nowy porządek świata
Przygotowania do ewentualnych negocjacji pokojowych w Ukrainie są przedstawiane w rosyjskich mediach niemal jako drugorzędne na tle obrazu Putina i Trumpa, którzy spotykają się, aby zdecydować o kształcie nowego, wielobiegunowego porządku świata.
Relacje te dają pewne wskazówki co do priorytetów Kremla w pierwszych rundach dyplomacji — a mianowicie przygotowanie sceny do spotkania umysłów obu mężczyzn.
W rosyjskiej narracji to Amerykanie w końcu doganiają przewidującego Putina i przechodzą na jego sposób myślenia. — Wszystkie rzeczy, na których Trump buduje swoją rewolucję, od zakazu uprawiania przez mężczyzn sportów kobiecych i stwierdzenia, iż istnieją tylko dwie płcie, po wsparcie dla tradycyjnych wartości i sceptycyzm wobec zielonej agendy Zachodu, on mówił na długo przed Trumpem — twierdził Kisielow w swoim programie.
Wiele agencji zdrowia publicznego i naukowców utrzymuje, iż płeć jako kulturowo-społeczny konstrukt niekoniecznie koreluje z płcią przypisaną przy urodzeniu. Administracja Trumpa zdecydowanie przeciwstawiła się tej linii myślenia, stosując transfobiczną retorykę i ustawodawstwo ograniczające prawa osób transpłciowych.
Według niezależnego portalu Meduza strategom Kremla zależy na tym, by to Putin, a nie Trump, był postrzegany jako lider. „W tym zestawieniu prezydent wydawałby się bierny — innymi słowy, słaby. Wyglądałoby to tak, jakby Putin poniósł porażkę tam, gdzie Trump odniósł sukces. Takiego wizerunku nikt nie chce” — powiedział portalowi jeden z kremlowskich strategów.
Rosyjskie media są instruowane, aby przedstawiać Kijów i Europejczyków jako nieistotnych i słabych, którzy coraz bardziej tracą wpływ na bieg wydarzeń. Gazeta „Komsomolskaja Prawda” poinformowała czytelników, iż Europa jest w stanie „szoku i przerażenia”.
Ponadto, sądząc po relacjach medialnych, drugim celem jest ustalenie, iż jakiekolwiek możliwe zakończenie wojny będzie rozstrzygane wyłącznie dwustronnie między Moskwą a Waszyngtonem, a wszyscy inni powinni być postrzegani jako gracze poboczni — i iż jakiekolwiek porozumienie będzie podjęte w dużej mierze na rosyjskich warunkach.
Państwowe media wielokrotnie podkreślały, że Ukraina nie odzyska żadnego terytorium okupowanego przez Rosję od czasu inwazji, ani też nigdy nie zostanie dopuszczona do NATO.