Результаты европейских выборов и их значение для зеленой и глобальной повестки дня ЕС с участием Пэта Кокса [ПОДКАСТ]

liberte.pl 2 месяцы назад

Jak interpretować wyniki ostatnich wyborów do UE? Co to wszystko oznacza dla zielonej i globalnej agendy unijnej? Czy mamy do czynienia ze zwrotem na prawicę? I czy UE jest globalnym graczem? Leszek Jażdżewski (Fundacja Liberte!) rozmawia z Patem Coxem, byłym Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, w tej chwili Europejskim Koordynatorem Skandynawsko-Śródziemnomorskiego Korytarza Sieci Bazowej TEN T (transport), Liderem Misji Oceny Potrzeb i Wdrożenia ds. reformy parlamentarnej dla Unii Europejskiej Parlamentu i Rady Najwyższej (Kijów, Ukraina), Prezesem Fundacji Jeana Monneta dla Europy oraz Przewodniczącym Komitetu Doradczego ds. Nominacji w Europejskim Banku Inwestycyjnym.

Leszek Jażdżewski (LJ): Jak z perspektywy UE powinniśmy interpretować sumę 27 odrębnych wyborów krajowych, które niedawno odbyły się w całej Europie? Co to tak naprawdę oznacza dla Unii Europejskiej?

Pat Cox (PC): To prawda, iż ​​odbywa się 27 odrębnych wyborów. Przez kilka dziesięcioleci w wyborach do Parlamentu Europejskiego często trudno było mówić o Europie, ponieważ 27 wyborów to tak naprawdę śródokresowe głosowanie nad popularnością (lub jej brakiem) obecnych rządów. To polityka. Dlatego też koncentrują się one raczej na kwestiach lokalnych, zaś kwestie praktyczne nie mogą w tym momencie być kwestiami strategicznymi, które mogłyby kształtować program Unii Europejskiej.

Niemniej jednak wynik wyborów tym razem jest znaczący. Przesunięcie w stronę prawicy – szeroko komentowane i obserwowane – należy umieścić we właściwym kontekście. jeżeli zsumować wszystkich wyborców skrajnej prawicy, stanowią oni niecałe 25% wybranych posłów do Parlamentu Europejskiego. Choć nie chcę umniejszać znaczenia tego wyniku, to z drugiej strony oznacza to, iż nie stanowią oni 75% posłów do Parlamentu Europejskiego. Musimy patrzeć na to zjawisko z adekwatnej perspektywy.

Co więcej, wybory kontynuowały stopniową erozję szerokiego centrum polityki europejskiej. Szczególnie dotkliwe uderzenia wystąpiły w Grupie Renew ze względu na wyniki (głównie, ale nie wyłącznie, we Francji) oraz u Zielonych (ogólnie w całej Europie, ale w szczególności w świetle bardzo problematycznych wyników w Niemczech). Uciskanie centrum ma miejsce w tej chwili w kolejnych wyborach, a wzrost pozostałych poprzez fragmentację partii politycznych jest ewidentny.


European Liberal Forum · EU Elections Results and What Do They Mean for the EU Green and Global Agenda with Pat Cox

Drugą istotną tendencją, jaką możemy zaobserwować, jeżeli cofnę się do moich czasów spędzonych w parlamencie (1989–2004), jest fakt, iż partie skrajnie prawicowe znajdowały się wtedy bardziej na marginesie, co czasami prowadziło do ostracyzacji i izolacji. Pamiętam na przykład kanclerza Wolfganga Schüssela z OVP w Austrii, który na początku lat 90. wprowadził do rządu Partię Wolności Jörga Heidera jako partnera mniejszościowego. W tym czasie Jacques Chirac i Gerhard Schröder przekonali Radę Europejską, aby przez kilka miesięcy nie pozwalała Austrii na głosowanie w Radzie, co oczywiście zostało ostatecznie cofnięte, ponieważ było ultra vires. Niemniej jednak to się zmieniło, gdyż Austriacka Partia Wolności (FPO) jest w tej chwili największą partią w Austrii z punktu widzenia wyborów europejskich, w związku z czym nastąpiło przesunięcie z marginesu do głównego nurtu. To jest drugi wymiar.

Trzeci wymiar polega na tym, iż partie skrajnie prawicowe będą teraz oczywiście mianować komisarzy w wielu obszarach, uczestniczyć w obradach Rady Europejskiej i będą miały więcej głosów poparcia w Parlamencie Europejskim. Dlatego ich przedstawiciele rozprzestrzenią się na cały system europejski. W rezultacie suma tych części z pewnością będzie wywierać większy wpływ od wewnątrz, a nie tylko marginalny wpływ z zewnątrz.

Wreszcie, jeżeli chodzi o dynamikę polityczną, gdy widzimy, iż partia polityczna odnosi sukcesy (jak Zieloni pięć lat temu – nie tylko na szczeblu UE, ale także w wielu państwach członkowskich), zwykle partie centrowe głównego nurtu „zapożyczają” ich sposoby działania. Oznacza to, iż teraz mogą zapożyczyć niektóre z kluczowych sloganów i punktów polityki niektórych partii skrajnie prawicowych, aby tym samym spróbować powstrzymać rozwój skrajnej prawicy i utrzymać własną pozycję.

LJ: Jakie będą najważniejsze kwestie, którymi będzie musiał się zająć nowy Parlament Europejski?

PC: Prawdopodobnie będziemy świadkami konstruowania chemii ‘zgody i sprzeciwu’ na zasadzie zajmowania się danymi problemami po kolei. Pomysł, iż pojawi się jeden wspólny interes, który będzie pasować do wszystkich dostępnych scenariuszy oraz propozycji legislacyjnych i politycznych, byłby prawdopodobnie nieco egzotyczny.

Ogólnie rzecz biorąc, z biegiem czasu będzie znacznie więcej negocjacji w poszczególnych kwestiach. najważniejszy poseł do Parlamentu Europejskiego w nowym Parlamencie Europejskim będzie członkiem EPP, podczas gdy najważniejszy poseł do Parlamentu Europejskiego przez wiele lat był członkiem ALDE lub Renew Europe – czy którejkolwiek z rozmaitych nazw, jakie nadaliśmy sobie jako liberalni demokraci w ciągu ostatnich kilku lat.

W przeszłości mieliśmy najważniejsze znaczenie, ponieważ większość wahadła obracała się wokół nas – czy to w kwestii gospodarki, środowiska, swobód obywatelskich czy innych zagadnień. Myślę, iż kluczowym eurodeputowanym będzie teraz przedstawiciel EPP, co oznacza, iż ​​większość i wahadło mogą przechylić się nieco bardziej w prawo – ale niekoniecznie zawsze lub całkowicie – aby następnie ponownie zająć się innymi kwestiami, w których spotykają się inne koalicje.

Aby jednak zostać wybraną i zatwierdzoną, podczas wrześniowego przemówienia politycznego Ursula von der Leyen będzie musiała zmobilizować pewną centralistyczną większość, na której w większości przypadków można polegać, gdy potrzeba wiarygodnych partnerów.

Jeśli chodzi o podejście indywidualne, w miarę konstruowania większości wspomniane wahadło może ulegać nieco większym wahaniom w tę czy tamtą stronę. Z pewnością można się spodziewać, iż skrajna prawica, której głównym problemem wykorzystywanym do wzbudzania populistycznych obaw jest wzbudzanie strachu przed imigracją, będzie być może najważniejszym punktem ich ataku.

Bardzo się ucieszyłem, gdy Europejski Trybunał Sprawiedliwości nałożył na Węgry grzywnę w wysokości 200 milionów euro za nieprzestrzeganie polityki azylowej w UE – dodano też, iż milion euro dziennie będzie doliczany za dalsze naruszenia. Orban zareagował z wściekłością na tę decyzję, ale pokazuje ona – a jest to ważne dla wszystkich, kto wierzy w liberalną demokrację – absolutne znaczenie integralności, podziału władzy i obiektywności rządów prawa.

Orban może być podobny do wielu innych populistów z dużą większością w parlamencie – jeżeli będzie ją miał, może będzie w stanie wpłynąć na niezależność sądów w swoim kraju. Nie jest jednak w stanie kontrolować Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. I to jest istotny bastion naszej demokracji.

Jeśli chodzi o Zielony Ład, ostatecznie wiem jedno: chociaż polityka dotycząca zmiany klimatu może się zmieniać wraz z cyklami wyborczymi, to fizyka zmian klimatycznych nigdy się nie zmienia. Fizyka ta jest prosta i jasna – im bardziej wprowadzamy do atmosfery gazy cieplarniane na skalę globalną, tym bardziej zwiększamy warstwę izolacji wokół Ziemi. To jakby ocieplić poddasze, żeby było cieplej w domu.

Oczywiście nie trzeba być fizykiem, aby zrozumieć, jak to działa. Ale fizyka się nie zmienia. A jeżeli będziemy obserwować przyrost globalnego ocieplenia, to wiemy, iż ekstremalne zjawiska pogodowe będą miały większą intensywność i częstotliwość – niezależnie od tego, czy będą to ekstremalne upały, mrozy, susze, powodzie, pożary i tak dalej. Wiemy o tym, bo na nasze nieszczęście już z tym żyjemy. A to zjawisko nie przeminie.

Ostatecznie dobro wspólne wymaga od nas utrzymywania silnej filozofii i polityki na wzór Zielonego Ładu. A jeżeli istnieją sposoby na lepsze wypromowanie tej idei, to jak dla mnie to żaden problem. jeżeli jednak ludzie zdecydują się odejść od tych ustaleń, to zapłacimy za to bardzo wysoką cenę społeczną, gospodarczą, środowiskową i związaną z różnorodnością biologiczną, nie robiąc tego, co wiemy, iż jest adekwatne.

LJ: Czy możliwa jest inna filozofia i podejście do przeciwdziałania zmianom klimatycznym, zgodnie z którymi UE mogłaby bardziej skoncentrować się nie tylko na emisjach krajowych, ale i na emisjach globalnych? Wydaje się, iż niezwykle trudno będzie ‘sprzedać’ Zielony Ład w jego obecnym kształcie.

PC: Zacznijmy od tego, w jakim miejscu w tej chwili znajduje się Zielony Ład. Umożliwił on Unii Europejskiej, co jest logiczne, dążenie do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych – choćby przy utrzymującym się podstawowym wzroście gospodarczym. To bardzo istotne osiągnięcie, z którego nie powinniśmy rezygnować. Takie podejście zapewniło Unii Europejskiej ogromną wiarygodność regionalną jako wielobiegunowego gracza w wielobiegunowym świecie negocjacji COP.

Jeśli my, autorzy wiodących rozwiązań, zrzekniemy się tego, zmniejszy to naszą zdolność do wywierania presji na innych w globalnym kontekście wielobiegunowym. Dlatego porzucenie tego, co chcemy zrobić i odwrócenie się lub zakwestionowanie sukcesów, które już osiągnęliśmy, zmniejszyłoby naszą rolę w negocjacjach międzynarodowych.

Skoro już przenieśliśmy się na płaszczyznę międzynarodową, to pojawiło się tu wiele skomplikowanych kwestii na froncie gospodarczym, w sprawie kwestionowanego multilateralizmu, nieograniczonej przyjaźni z Władimirem Putinem, czy wprowadzenia do Europy konia trojańskiego – między innymi za pośrednictwem przyjaciół Putina takich jak Viktor Orban. To wszystko się dzieje i musimy zachować czujność. Mam jednak nadzieję, iż istnieją pewne „globalne dobra publiczne” (takie, jak zmiana klimatu), w przypadku których znajdziemy mądrość, a także zdolność instytucjonalną, polityczną i dyplomatyczną, aby sprawić, by te globalne dobra publiczne wykraczały poza wyłaniający się protekcjonizm gospodarczy i nowe wymiary zimnej wojny. Ponieważ jeżeli wszystko zostanie wessane pod ciężarem nowej zimnej wojny w tego swoistego rodzaju wir, wówczas stracimy zdolność do wywierania mobilizującego globalnego wpływu, który wykracza poza logikę zimnej wojny lub logikę protekcjonizmu gospodarczego – dlatego też potrzebujemy globalnych dóbr publicznych.

Drugą przestrzenią „globalnych dóbr publicznych” jest kwestia kontrolowania pandemii, trzecią zaś stanowi kwestia zagrożenia nuklearnego. Kiedy analizuję wyzwanie związane z różnorodnością biologiczną, wszystkie te kwestie mają znaczenie. Następnie, jak widzimy, mamy ogromną wrażliwość, która jest wykorzystywana politycznie, jeżeli chodzi o poziom imigracji oraz postępowanie względem osób ubiegających się o azyl i tym, co z nimi zrobić – na lądzie w samej UE lub na morzu w krajach trzecich.

Cała ta debata wciąż się toczy, ale z prognoz ONZ jasno wynika (oczywiście z bardzo dużymi marginesami wahań, od niskiego do wysokiego), iż wpływ zmian klimatycznych na samą ludzkość jest tak ogromny, iż w nadchodzących dziesięcioleciach, poza wojnami, zmiany klimatyczne będą główną przyczyną migracji.

Jeśli chodzi o to, skąd pochodzą migranci, to są to miejsca, w których po prostu nie da się już żyć – bo rolnictwo umarło, albo poziom temperatur jest nie do zniesienia. Tymczasem choć nie wiadomo, dokąd udają się ci ludzie, to część z nich będzie próbowała dotrzeć do takich miejsc jak Europa czy Stany Zjednoczone. Mediana szacunków dla połowy stulecia wskazuje, iż liczba uchodźców klimatycznych może sięgać choćby 250 milionów. To tak bardzo wykracza poza wszelkie przepływy migracyjne, jakich doświadczyliśmy dotychczas, iż nie jestem pewien, czy w ogóle poświęciliśmy temu problemowi naszą uwagę.

Jeśli spojrzeć na Konwencje Genewskie sporządzone wiele dziesięcioleci temu, to termin „uchodźca klimatyczny” nie istnieje. Oznacza to, iż uchodźca klimatyczny w świetle prawa międzynarodowego nie jest w ogóle uznawany. Podobnie, jeżeli chodzi o to, co nazywam „globalnymi dobrami publicznymi”, istotnym pytaniem powinno być to, jak globalnie radzić sobie z tego typu kwestiami.

Moje poczucie pragnienia pewnego poziomu transcendencji dla niektórych dóbr publicznych jest bardzo silne. jeżeli spojrzeć na doskonałe sprawozdanie Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium z tego roku, jeżeli sprowadzę je do jednego wyrażenia, to możemy wywnioskować, iż żyjemy w tej chwili w wielobiegunowym świecie, ale w warunkach wysoce kwestionowanego multilateralizmu. Innymi słowy, wiele osób odrzuca nasze powojenne instytucje wielostronne – Chiny i kraje BRICS coraz bardziej kwestionują podstawy związane z tymi kwestiami. Istnieje w tej chwili kwestionowany i wielostronny multilateralizm, a Unia Europejska będzie musiała sobie z tym poradzić w mniej pewnym wielobiegunowym świecie niż ten, który znaliśmy w przeszłości.

Mogliśmy to zaobserwować na przykład w przypadku Światowej Organizacji Handlu (WTO) – zachodnia hipoteza zakładała przyjęcie Chin w 2001 roku, co miało przynieść Chinom wolność i demokrację, a Zachodowi dobrobyt, ponieważ mieliśmy zyskać możliwość pozyskiwania tańszych towarów i tak dalej. Okazało się jednak, iż nie przyniosło to do Chin demokracji ani wolności w sensie zachodnim, a niecałe dwie dekady później Bill Clinton, który mówił o tym w swoim ostatnim orędziu o stanie Unii na początku lat 90. Później, w styczniu 2017 r. Donald Trump określił wyniki tej decyzji jako amerykańską rzeź. Co ważne, pomiędzy tymi dwiema interpretacjami – jedną stanowiącą czarną wizję amerykańskiej rzezi, wysiedleń pracowników i deindustrializacji, a drugą mówiącą o nadziejach na demokrację i wolność w Chinach, widzimy ogromną przepaść.

Najwyraźniej tak duże ryzyko nie opłaciło się pod względem demokratyzacji Chin. w tej chwili Chiny są coraz większym rywalem, które przez Stany Zjednoczone są oczywiście postrzegane jako ich najważniejszy rywal. Tymczasem w tej wielobiegunowej przestrzeni Europa znajduje się w bardzo trudnej strefie, ponieważ tradycyjnie polegaliśmy na gwarancjach bezpieczeństwa, jakie dają Stany Zjednoczone.

Tradycyjnie w przeszłości tworzyliśmy organizacje takie jak Układ ogólny w sprawie taryf celnych i handlu (GATT) oraz Światowa Organizacja Handlu (WTO), przy czym wszystkie ich domniemane gwarancje przynosiły obopólną korzyść ich podmiotom – w tym Stanom Zjednoczonym i Europie. A im większy rozłam w stosunkach z USA (jeśli Donald Trump powróci na urząd prezydenta), tym bardziej Europa będzie miała problem z pozycjonowaniem się w globalnej przestrzeni chińsko-amerykańskiej.

Mam nadzieję, iż będziemy mogli kontynuować racjonalne zaangażowanie USA w europejskie gwarancje bezpieczeństwa. Nie będą one jednak bezkosztowe w obszarach europejskiego marginesu manewru czy innych kwestiach, które Stany Zjednoczone chcą umieścić w agendzie rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Dlatego niepewność wewnętrzna ma związek z polityką, o której mówiliśmy wcześniej, ale niepewność istnieje również na zewnątrz. Stoimy w obliczu znacznie większej złożoności, znacznie większej szarej sfery i znacznie większej potrzeby inteligentnych negocjacji wewnątrz Unii Europejskiej oraz między UE a światem zewnętrznym. Umiejętności niezbędne do sprostania temu wyzwaniu wymagają pojawienia się w Europie znacznie bardziej strategicznego myślenia.

Jeśli Unia Europejska ma coś dla nas znaczyć (jako jednostek, ale i społeczności) jako istotny gracz działający w naszym interesie, to musimy nauczyć się jak grać w tym nowym świecie. Jednym z kluczowych przykładów jest Globalne Południe: jest ono niezachodnie, ale całe globalne Południe nie jest antyzachodnie. Musimy zacząć mądrze podchodzić do zdobywania przyjaciół w miejscach, które nie są podobne do Zachodu. A to prowadzi do szeregu pytań.

Czy w dalszym ciągu przy zawieraniu transakcji będziemy nalegać na nasze wartości dotyczące rynku pracy i uwarunkowań środowiskowych? A może uprzywilejujemy interesy handlowe? Nie wiem, jaką drogę w tym wszystkim wybierze Europa. Prawda jest jednak taka, iż ​​zewnętrzne, wielobiegunowe środowisko będzie w przyszłości dużo trudniejszą przestrzenią niż było kiedyś. W tych trudniejszych przestrzeniach potrzebujemy intensywniejszego myślenia i bardziej klarownej strategii. Teraz należy poczekać i zobaczyć, czy to się wydarzy. Mam nadzieję, iż tak się stanie – zarówno na poziomie budowania potencjału, jak i przywództwa Unii Europejskiej.


Niniejszy podcast został wyprodukowany przez Europejskie Forum Liberalne we współpracy z Movimento Liberal Social i Fundacją Liberté!, przy wsparciu finansowym Parlamentu Europejskiego. Ani Parlament Europejski, ani Europejskie Forum Liberalne nie ponoszą odpowiedzialności za treść podcastu, ani za jakikolwiek sposób jego wykorzystania.


Podcast jest dostępny także na platformach SoundCloud, Apple Podcast, Stitcher i Spotify


Z języka angielskiego przełożyła dr Olga Łabendowicz


Czytaj po angielsku na 4liberty.eu

Читать всю статью