

- Ministra mocno zaprotestowała przeciwko organizacji debaty Rafała Trzaskowskiego w Końskich, wskazując na łamanie zasady równości szans kandydatów
- Zapowiedziała podjęcie oficjalnych kroków przez polityków Polski 2050 w sprawie debaty organizowanej przez Trzaskowskiego
- Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz oceniła też, iż siłą Polski w wojnie celnej wytoczonej przez USA jest członkostwo w Unii Europejskiej, która negocjuje jako jeden rynek
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz była w czwartek gościem programu „Onet na Wybory”. Na pytanie, czy w tej chwili ważniejsza jest wojna celna wytoczona przez USA, czy wybory prezydenckie w Polsce, przyznała, iż w tej chwili to „globalnie wojna celna Stanów Zjednoczonych” jest istotniejsza.
— To oddziałuje na cały świat i definiuje sytuację gospodarczą w każdym kraju. Warto widzieć większy obrazek, co jednocześnie nie umniejsza znaczeniu wyborów prezydenckich w Polsce — stwierdziła ministra.
Pełczyńska-Nałęcz o prezydencie USA. „Rzuca się od ściany do ściany”
Polityczka Polski 2050 odniosła się też do kpiącej wypowiedzi prezydenta USA, w której ten opisywał, iż kraje, na które nałożono cła, dzwonią do niego i „całują go po tyłku”, by zawrzeć umowę w sprawie ceł.
— Ze wpisów na mediach społecznościowych wyziera spore nieprzewidywalne ego. Te decyzje są rzucaniem się od ściany do ściany — oceniła ministra.
— To, iż mówię, iż nie jest zrozumiałe do końca, do czego zmierza prezydent Trump, nie jest efektem mojej niewiedzy, czy ciemnoty wszystkich, którzy to obserwują. Tylko zmienność tych decyzji jest tak nieprawdopodobna, iż trudno sądzić, iż za tym idzie jakaś przemyślana linia — podkreśliła.
Minister funduszy i polityki regionalnej oceniła też, iż siłą Polski w tej sytuacji jest to, iż jest częścią Unii Europejskiej, w której imieniu to Komisja Europejska prowadzi negocjacje z USA.
— Siłą UE jest to, iż występujemy jako duży rynek wobec USA. To paradoks dzwoniących nieszczęśników, niektórych państw z małymi gospodarkami, dla których nagłe narzucanie wysokich ceł oznacza wizję katastrofy gospodarczej — oceniła wiceprzewodnicząca Polski 2050.
— Widzimy bardzo dobry wybór, jaki Polska dokonała, iż jesteśmy częścią większego rynku, całości UE, bo możemy grać jako jeden rynek i USA muszą się z nami liczyć. Przy czym cała UE nie chce tej wojny celnej — dodała.
Ministra o debacie w Końskich. „Nawet za PiS tak nie było”
W rozmowie z Jackiem Gądkiem ministra odniosła się też do zapowiedzianej przez Rafała Trzaskowskiego debaty z Karolem Nawrockim w Końskich. Mam ogromne wątpliwości, wręcz niesmak wobec tego, co się zdarzyło — podkreśliła.
— Telewizja Republika, której osobiście nie szanuje i uważam, iż jest bardzo manipulatywna, niemniej oferuje debatę na zasadach fair, gdzie wszyscy mogą wziąć udział. Rafał Trzaskowski nie chce wziąć w niej udziału, natomiast ogłasza swoją własną debatę z jednym tylko kandydatem, przy użyciu telewizji publicznej, łamiąc w ten sposób zasadę, iż przed pierwszą turą wyborów wszyscy kandydaci mają równe szanse — podkreśliła.
Jej zdaniem to jest „absolutna zasada i konstytucyjna równych wyborów i telewizji publicznej”.
— choćby za PiS nie było takiej sytuacji, żeby sobie partia wybierała jacy kandydaci, z jakimi i ich kandydat z kim będzie debatował w telewizji publicznej. To porażające nadużycie standardów. To się po prostu nie powinno zdarzyć — oceniła.
Pełczyńska-Nałęcz podkreśliła, iż taka sytuacja jest sprzeczna ze standardami i „takiego czegoś dotychczas nie było”.
— To coś, co mi się super nie podoba — mówiła, apelując o zaproszenie do debaty wszystkich kandydatów. Zapowiedziała też oficjalne kroki w tej sprawie.
— Proszę pozwolić, żeby ze strony pana marszałka Hołowni te oficjalne kroki zostały skierowane. Będą — stwierdziła.
Szymon Hołownia chce wziąć udział w debacie w Końskich
Szymon Hołownia przekazał, iż szef jego sztabu Jacek Cichocki skierował pismo do Telewizji Polskiej, która miałaby być jednym z organizatorów debaty Trzaskowski-Nawrocki. Polska 2050 uważa, iż to niedopuszczalne, ponieważ przepisy wymagają od publicznego nadawcy traktowania wszystkich kandydatów na prezydenta jak równych. W związku z tym może dojść do naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego, regulacji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz konstytucji RP.