10 tysięcy miesięcznie zarabia w ministerstwie sprawiedliwości Krystian Markiewicz, szef skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia „Iustitia”, który stoi na czele Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. Od marca to gremium zbiera się niemal co miesiąc, ale efektów pracy nie widać i po części przyznaje się do tego samo ministerstwo. Najnowsze dane w tej sprawie uzyskał z resortu sprawiedliwości Adam Jaworski, jeden z szykanowanych przez obecną władzę sędziów, członek zarządu niezaleznego ogólnopolskiego zrzeszenia „Sędziowie RP”.
Od 28 marca do 8 września przewodniczący komisji, sędzia Krystian Markiewicz zarobił juz 40 tys. złotych brutto. Jego zastępczyni, Karolina Kremens – 34 tys. złotych brutto. Z kolei 14 tys. złotych brutto przyjął Jarosław Onyszczuk, prominentny w tej chwili śledczy, bliski znajomy prokurator Ewy Wrzosek.
Niektórych może dziwić udział sędziego Krystiana Markiewicza w ministerialnej komisji. Dlaczego? Bo to właśnie on i członkowie jego stowarzyszenia, gdy Polską rządziła Zjednoczona Prawica, potępiali jakąkolwiek współpracę pomiędzy środowiskiem sędziowskim, a resortem. Wszyscy pamiętamy te apele, by sędziowie nie uczestniczyli w delegacjach i innych format współpracy z ministerstwem.
Niewiele też wynika z prac komisji, na której czele zasiada sędzia Markiewicz. Pytał o to sędzia Adam Jaworski, który chciał wiedzieć, czy w ramach w/w komisji kodyfikacyjnej został powołany zespół problemowy, który pracuje nad kwestią uregulowania statusu sędziów powołanych po 2018 r. W odpowiedzi resortu czytamy, iż „dotychczas nie został powołany żaden zespół problemowy, o którym mowa w § 5 ww. rozporządzenia, cała Komisja pracuje nad omawianymi zmianami”.
Wbrew Komisji Weneckiej
Komisja kodyfikacyjna jest więc tworem bardziej ze świata PR, a nie legislacyjnego. kilka wiadomo o jej „osiągnięciach”. Może jednak nie o to chodzi? Zapytaliśmy sędziego Adama Jaworskiego o kontrowersje związane z komisją. Szczególnie, iż nie chodzi tu o sam fakt ich istnienia.
Sam fakt powoływania komisji kodyfikacyjnych nie jest niczym nadzwyczajnym, gdyż istnieją one od okresu II RP. Zawsze były to jednak komisje prawa cywilnego i karnego, które miały na celu skodyfikowanie, a następnie dbanie o spójność szerokiej dziedziny prawa. W tym przypadku mamy do czynienia z komisją, która ma teoretycznie zająć się reformą ustroju sądów i prokuratury. Wprawdzie nie znamy efektów jej pracy, ale znamy zapowiedzi, w jakim kierunku te prace będą prowadzone. Już z tych zapowiedzi widzimy, iż projekty te mogą naruszać podstawowe zasady porządku konstytucyjnego, choćby tę, która musi o nieusuwalności sędziego. Paradoks polega na tym, ze zapowiedzi przewodniczącego tej komisji są sprzeczne z rekomendacjami Komisji Weneckiej. Mamy więc do czynienia z organem, który nie rozwiązuje rzeczywistych problemów, nie podejmuje działań naprawczych, tylko prowadzi prace nad tym, jak podważyć status sędziów. To bardzo niepokojące.
– mówi sędzia Jaworski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Mamy też do czynienia z wyraźnym konfliktem interesów. Pan sędzia Markiewicz jest przez cały czas prezesem stowarzyszenia sędziów „Iustitia”. Ma on jednocześnie związek z władza wykonawczą, zasiadając w komisji kodyfikacyjnej. Komisję powołuje premier, a nominacje wręcza minister sprawiedliwości. Związek jest więc oczywisty. Przewodniczący komisji występuje więc w podwójnej roli. Jest bowiem prezesem organizacji pozarządowej, która rości sobie prawo, by reprezentować środowisko sędziowskie i recenzuje pomysły na zmiany w sądownictwie, a jednocześnie pełni funkcję przewodniczącego organu pomocniczego ministra sprawiedliwości. Dochodzi jeszcze kwestia niemałych kosztów pracy tej komisji
– podkreślił sędzia Jaworski.
Hipokryzja
Sędzia Jaworski zwrócił też uwagę na hipokryzję tych, którzy dziś zasiadają w komisji kodyfikacyjnej.
W orzeczeniach Sądu Najwyższego, zwłaszcza Izby Karnej, sędziów, którzy bez podstawy prawnej uzurpują sobie prawo do podważania niezawisłości innych sędziów, często pojawia się zarzut, iż w latach 2018 – 2023 byli członkami komisji egzaminacyjnych, byli powoływani do różnych funkcji. Tymczasem w tej chwili członkiem komisji kodyfikacyjnej jest pan sędzia Matras z Izby Karnej SN, który uczestniczył w wydaniu wielu takich orzeczeń. Są też inni sędziowie, w tym przewodniczący Krystian Markiewicz, którzy wciąż orzekają. Sędziowie delegowani do ministerstwa sprawiedliwości nie mogą orzekać, ale członkowie komisji kodyfikacyjnych już tak. To rażąca niekonsekwencja lub wręcz hipokryzja, o ile sędziowie ci zarzucają innym sędziom brak niezawisłości i rzekome związki z władzą wykonawczą tylko na tej podstawie, iż byli oni powołani przez poprzedniego ministra do pełnienia funkcji w sądownictwie
– stwierdził sędzia Jaworski.
Nie ulega wątpliwości, iż Adam Bodnar spłaca dług wobec najbardziej agresywnych aktywistów sędziowskich, którzy przez ostatnie lata podważali status sędziów i ustrój państwa. Teraz ci ludzie mają zmieniać polskie sądownictwo. Oczywiście, nie za darmo.
WOJCIECH BIEDROŃ