Радослав Сикора: Республика не так плоха, как кажется

pch24.pl 11 часы назад

„Jeżeli dom mój spłonie, o ile bydło wymrze, zostanę zrujnowany i umrę z głodu, gdy tymczasem w Polsce mój pan odbuduje mój dom, a jeżeli zdechnie mi krowa albo świnia, da mi inne. Zależy mu na moim życiu, podczas gdy nowy pan [w Galicji], dla którego nie znaczę nic, pozwoli mi umrzeć nie zatroszczywszy się o mnie.”[1]

Usłyszał Francuz, Alphonse Fortia de Piles, od polskich chłopów, którzy uciekli z austriackiej Galicji do wciąż istniejącej Rzeczypospolitej. Francuza zdziwiło to niepomiernie a choćby zbulwersowało, bo zupełnie nie pasowało do jego postrzeganie świata. Wiedział bowiem, iż w Austrii, która w 1772 r. zagarnęła część ziem polskich, cesarz Józef II Habsburg nadał chłopom wolność osobistą. O jaki wielki triumf oświeconego monarchy! Jak nic tylko wychwalać go za tę decyzję! Alphonse Fortia de Piles uznawał to za wielki postęp, co widzimy po jego uwadze:

„Szczęśliwi [są ci] Polacy, których los [po pierwszym rozbiorze Polski] rzucił pod panowanie pruskie, a zwłaszcza austriackie!”[2]

Ale ten sam Francuz widział także co ze swoją wolnością uczynili polscy chłopi:

„A jednakowoż, w co trudno uwierzyć […] cesarz zmuszony był ustawić kordon wojska na granicy, celem zapobieżenia ucieczce Polaków [włościan], którzy zniechęceni do świeżo nabytej wolności, tłumnie wracali do Polski, by sprzedać się szlachcie i ponownie podjąć jarzmo niewolnictwa.”[3]

Alphonse Fortia de Piles zupełnie tego nie pojmował, więc swe obserwacje podsumował:

„Oto argument dla tych, którzy utrzymują, iż ludzie stworzeni są po to, by być wolnymi.”[4]

Ludzie naszej epoki zdają się być jak ten Francuz, więc nadanie chłopom wolności osobistej, czyli zwolnienie z pańszczyźnianej zależności, jawi się im jako postęp. Nie mają jednak świadomości, iż w oczach samych włościan, nie była to wcale zmiana na lepsze. Bo ich pojmowania postępu nie sprowadzało się do tego, czy bez zgody pana będą mogli sobie zmienić miejsce zamieszkania, ale do tego, czy będą mogli lepiej napełnić swoje i swoich rodzin brzuchy. W nowym, „lepszym” świecie, stawało się to trudniejsze. Zerwano bowiem istniejące dotąd powiązanie chłopa z panem, które służyło im obu. I dlatego to uwolnieni chłopi starali się powrócić do dawnych stosunków, czyli „sprzedać się szlachcie i ponownie podjąć jarzmo niewolnictwa”, co mogli zrobić tylko poprzez emigrację do Rzeczypospolitej.

A jak ta „niewola” wyglądała w praktyce?

Weźmy na przykład rok 1740, czyli ten czas, gdy gwałtowne i długotrwałe ochłodzenie dotknęło Europę, gdy w Irlandii masowo umierali ludzie. W owym to roku proboszcz Jazowska notował:

„Zima była strasznie ciężka, mroźna, w śniegi zbyteczne obfita, tak dalece, iż na potkaniu z ciężkością rozminąć się było. Ta zima trwała przez długi czas z wielkiem uprzykrzeniem ludziom, dla wyzimowania bydła, którego wiele i w wielu miejscach od głodu pozdychało. […] Dla długiej zimy, ludzie karmiąc bydlęta ziarnem, sami potem jak siać, tak i jeść nie mieli co.

Osobliwa tylko łaska stała się w tym roku […] Adam Komorowski […] będąc dzierżawcą wsi tutejszej Jazowska, in supplementum gromady dał złp. 2000. Z tych tedy pieniędzy wielu poddanych utrzymało się zasiawszy sobie.”[5]

Powyższy tekst jest fragmentem artykułu dr. Radosława Sikory opublikowanego w Kwartalniku PCh24.pl

Kliknij TUTAJ – pobierz Kwartalnik i czytaj więcej

Rzeczpospolita Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego była państwem, do którego, przez cały okres jego istnienia, przybywało więcej chłopów, niż je opuszczało. choćby pod koniec wieku XVIII, czyli w okresie, który postrzega się jako czas największego ucisku feudalnego, obserwowano ten trend. Dlatego na przykład Jan Potocki, podczas Sejmu Czteroletniego pisał:

„Kto kiedy widział naszych chłopów porzucających swój kraj dla przejścia w prowincyje nowozabrane, a każdy wie to dobrze, ile to praw trzy sąsiedzkie potencyje [Austria, Prusy, Rosja] ustawicznie publikują przeciw ich państw emigrantom.”[6]

Podobnie Tadeusz Morski w swych „Uwagach o chłopach” z 1789 r. podał, iż „teraz choćby są częste przykłady, iż się [chłopi spoza Polski do tejże Polski] cisną, choć do niewoli […]”[7].

Ano właśnie. Kto widział uciekających z Rzeczypospolitej chłopów? Owszem i tacy się czasem zdarzali, ale skala tego zjawiska była nieporównywalna do odwrotnego – ucieczki chłopów z ziem zabranych przez Austrię, Prusy i Rosję do Rzeczypospolitej. To nie Polska broniła się przed wielką emigracją włościan, ale państwa zaborcze! Czas więc skończyć z powielaniem bzdur o tym, iż reformy państw zaborczych poprawiły los polskiego chłopa. Z całą pewnością go zmieniły. Ale w oczach samych chłopów, była to zmiana na gorsze. I nie chodziło tylko o kwestie bytowe.

Rzeczpospolita, przez znakomitą większość swojego istnienia (1569–1789) była państwem, w którym nie obowiązywał przymusowy pobór do wojska. Uchwalono go dopiero w trakcie Sejmu Czteroletniego (w grudnia 1789 roku), ale choćby wtedy objął on minimalną ilość włościan (1% w dobrach prywatnych, 2% w dobrach królewskich i duchownych), a czas służby był stosunkowo krótki (6–8 lat)[8]. Tymczasem w zaborze austriackim:

„Wprowadzono służbę wojskową dla chłopów. Początkowo trwała ona dożywotnio, a następnie została skrócona do 20 lat. W armii austriackiej, w czasie wojen napoleońskich służyło około 100 tys. polskich chłopów.”[9]

Było to aż 13–14% nadających się do noszenia broni włościan. jeżeli któryś z nich miał „szczęście”, to wracał do domu jako kaleka. Pechowców grzebano w przydrożnych rowach. Trzeba przyznać, iż to perspektywa niezbyt wesoła…

Do Rzeczypospolitej – póki jeszcze istniała – uciekali nie tylko polscy chłopi z okupowanych przez zaborców ziem. Wspomniałem już, iż przez cały okres swojego istnienia, państwo to było krajem imigrantów. Jak skrupulatnie policzono:

„W samej Wielkopolsce, która zresztą była głównym terenem tego [olęderskiego] osadnictwa, w XVIII wieku powstało około 800 takich osad. Zaludnione były one mniej więcej po połowie przez przybywających do Polski chłopów niemieckich oraz polskich.”[10]

Czyli w okresie największego ucisku feudalnego, w jednej tylko Wielkopolsce powstało około 400 nowych wsi zaludnionych przez niemieckich, chłopskich imigrantów. Jak to w ogóle możliwe, iż chłopi z zachodniej Europy emigrowali do Polski, by wchodzić w układy zależności od polskich panów – właścicieli ziemskich? To się zupełnie nie mieści w głowie tym, którzy patrzą na dawną Rzeczpospolitą jako na kraj chłopskich niewolników. A jednak…

Pomijając już wcale niemałe grono chłopskich dezerterów z armii państw ościennych (tu warto dodać, iż choć ówczesny dryl wojskowy był wyjątkowo brutalny w Prusach, to i Austria, i Rosja utrzymywały dyscyplinę wśród poborowych niezwykle brutalnymi metodami), podstawowym powodem dla którego emigrowano do Polski były względy ekonomiczne. To w Rzeczypospolitej bowiem było więcej ziemi niż ludzi do jej uprawy. Dla głodującej ludności chłopskiej przeludnionych państw europejskich oznaczało to, iż może ona znaleźć odpowiednią ilość ziemi dla wyżywienia siebie i swoich rodzin. Mówiąc krótko – do Rzeczypospolitej emigrowali Niemcy, Holendrzy, Szkoci i przedstawiciele innych nacji, za przysłowiowym chlebem. A ich nadzieje na poprawę losu musiały pokrywać się z rzeczywistością, bo choć nikt im nie bronił wracać do siebie, to jednak osiadali tu, żyli i prosperowali. Często, gęsto lepiej choćby niż spora część szlachty polskiej, co widać choćby po domostwach, w których mieszkali. Jak pisał ksiądz Jędrzej Kitowicz, w XVIII w. na Mazowszu:

„Małej szlachty mięszkania nie różniły się od chłopskich chałup, snopkami częstokroć poszywane [mające słomiane dachy]. W tym tylko różnica była, iż przed szlacheckim dworkiem musiały być koniecznie wrota wysokie, choć podwórze całe było płotem chruścianym ogrodzone, i druga, iż dworek szlachcica miał dwie izby po rogach, a sień w środku, gdy przeciwnie, u chałupy chłopskiej sień jest z czoła, za nią izba, a w tyle komora. ale ta różnica dworków szlacheckich od chałup chłopskich tylko służyła w Mazurach [na Mazowszu], w województwach bowiem wielkopolskich chłopi, sołtysi i olendrzy [chłopscy imigranci z zachodniej Europy i ich potomkowie] mają porządniejsze dworki niż drobna szlachta mazowiecka.”[11]

Wielu chłopów żyło lepiej niż szlachcice? Cóż za herezja! A jednak…

[CAŁOŚĆ ARTYKUŁU ZNAJDZIESZ W 2 NUMERZE KWARTALNIKA PCH24.PL]

[1] Alphonse Fortia de Piles, Boiseglin de Kerdu, Podróż dwóch Francuzów, [w:] Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców, opr. Wacław Zawadzki, t. II, Warszawa 1963, s. 724.

[2] Tamże.

[3] Tamże.

[4] Tamże.

[5] Roczniki do dziejów Podtatrza i Śpiża z lat 1680–1748 spisane przez XX Jana i Stanisława Owsińskich, proboszczów Jazowska, opr. Józef Jerzmanowski, Kraków 1858, s. 43–44.

[6] Jan Potocki, Ne quid detrimenti Res Publica capiat, [w:] Materiały do dziejów Sejmu Czteroletniego, opr. Janusz Woliński, Jerzy Michalski, Emanuel Rostworowski, Wrocław 1955, s. 9.

[7] Tadeusz Morski, Uwagi o chłopach, [w:] Materiały do dziejów Sejmu Czteroletniego, opr. Janusz Woliński, Jerzy Michalski, Emanuel Rostworowski, Wrocław 1955, s. 109.

[8] Katarzyna Bucholc-Srogosz, Departament Wojskowy Rady Nieustającej w latach 1775–1789 i 1793–1794, Poznań 2007, s. 104.

[9] Andrzej Jezierski, Cecylia Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, Warszawa 1999, s. 100.

[10] Jerzy Topolski, Polska w czasach nowożytnych. Od środkowoeuropejskiej potęgi do utraty niepodległości (1501–1795), Poznań 1999, s. 734.

[11] Jędrzej Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, opr. Zbigniew Goliński, Warszawa 2003, s. 270.

Powyższy tekst jest fragmentem artykułu dr. Radosława Sikory opublikowanego w Kwartalniku PCh24.pl

Kliknij TUTAJ – pobierz Kwartalnik i czytaj więcej

Polskie BLM bez murzynów i co dalej? Prof. Andrzej Nowak dla Kwartalnika PCh24.pl

„Chłopki” – feministyczna agitka o naszych babkach ożywia „Seksmisję”

Читать всю статью