Profesor Daniel W. Drezner straszy korupcją i utratą „amerykańskiej wyjątkowości” z powodu rządów administracji Donalda Trumpa.
Daniel W. Drezner to znawca polityki międzynarodowej, wykładowca w Fletcher School of Law and Diplomacy na Tufts University. W najnowszym artykule zatytułowanym „The end of American exceptionalism”, który ukazał się 12 listopada br. na łamach magazynu „Foreign Affairs” zasugerował, iż nowa administracja Donalda Trumpa nie będzie już walczyć o wartości i demokrację w wydaniu, w jakim czynili to dotychczasowi prezydenci od Harry’ego Trumana po Joe Bidena. Uznawali oni, iż promocja demokracji i praw człowieka leży w interesie narodowym Stanów Zjednoczonych i stanowi podstawowy element tzw. miękkiej siły.
„Polityczne błędy Stanów Zjednoczonych, a także rosyjski whataboutism – odwracanie uwagi od krytyki własnego złego zachowania poprzez wskazywanie na złe zachowanie innych – osłabiły siłę amerykańskiej wyjątkowości. (…). W rzeczywistości, sam Trump przyjmuje wersję whataboutyzmu, jeżeli chodzi o amerykańskie wartości” – zauważa Drezner, przypominając słowa prezydenta Trumpa za jego pierwszej kadencji na temat niewłaściwego zachowania Amerykanów względem innych państw.
Profesor sugeruje również, iż należy spodziewać się większej korupcji, która zagrozi polityce USA. „Byli dyrektorzy polityczni poprzednich administracji, od Henry’ego Kissingera po Hillary Clinton, czerpali korzyści z ich służby publicznej poprzez transakcje wydawnicze, przemówienia programowe i doradztwo geopolityczne. Jednak byli urzędnicy Trumpa przenieśli tę kwestię na zupełnie nowy poziom. Doradcy, tacy jak na przykład zięć Trumpa Jared Kushner i Richard Grenell, były ambasador, pełniący obowiązki dyrektora wywiadu narodowego, wykorzystali znajomości, które nawiązali jako decydenci, do zabezpieczenia miliardowych inwestycji zagranicznych (w tym z zagranicznych funduszy inwestycyjnych rządu) i transakcji dotyczących nieruchomości, niemal natychmiast po odejściu ze stanowiska. Nie będzie zaskoczeniem, jeżeli zagraniczni dobroczyńcy zwrócą się do koterii doradców Trumpa, po zakończeniu sprawowania przez nich urzędów, z ukrytymi i wyraźnymi obietnicami lukratywnych transakcji (…). jeżeli połączyć to ze spodziewaną rolą, jaką w administracji Trump 2.0 odegrają miliarderzy, tacy jak Elon Musk, można spodziewać się dramatycznego wzrostu korupcji w amerykańskiej polityce zagranicznej” – czytamy.
Analityk przyznał jednak, iż tym razem Donald Trump odniósł imponujące zwycięstwo, zdobywając większość głosów w głosowaniu powszechnym, jak i w Kolegium Elektorów, poprawiając swoje wyniki w niemal każdej grupie demograficznej. Republikanie zdobyli większość w Senacie wynoszącą 53 mandaty na 100 i prawdopodobnie uda im się utrzymać kontrolę w Izbie Reprezentantów. Dlatego należy spodziewać się, iż ruch Trumpa „Make America Great Again” (MAGA) zdefiniuje politykę zagraniczną USA na następne cztery lata.
Będą jednak trzy istotne różnice między polityką zagraniczną Trumpa z pierwszej a drugiej kadencji. Będzie mniej kłótni między personelem Białego Domu. Należy spodziewać się bardziej jednorodnego zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego i podejmowanie decyzji będzie się odbywać w świecie innym niż w 2017 r., gdy Trump zaczął sprawować władzę w USA. Ponadto zagraniczni aktorzy znacznie lepiej rozpoznają sposób działania prezydenta-elekta.
„Pod rządami Trumpa polityka zagraniczna USA przestanie promować ugruntowane amerykańskie ideały”. Prezydent zamierza odwrócić spadek roli USA na arenie międzynarodowej, co może chcieć zrobić nie tylko poprzez sankcje, cła, groźby i transakcyjne porozumienia z autokratami.
Nowa administracja może chcieć przyłączyć się do niektórych struktur niezależnych od Stanów Zjednoczonych, takich jak: BRICS+, OPEC+ i Szanghajska Organizacja Współpracy, w których „koalicja sankcjonowanych” (np. Chiny, Korea Północna i Iran) chętnie pomaga Rosji w zakłócaniu światowego porządku. Trump będzie chciał włączyć USA w te struktury, aby skłócić ich członków, zamiast tworzyć atrakcyjne substytuty. Zdaniem Dreznera, taka polityka jednak nie ma szans powodzenia, bo chociaż „autokraci mogą nie ufać sobie nawzajem, ale bardziej będą nieufni wobec Donalda Trumpa”. Co więcej, w opinii analityka, w tej chwili działania nowego prezydenta będą znacznie łatwiejsze do przewidzenia. „Zarówno wielkie mocarstwa, jak i mniejsze państwa wiedzą już, iż najlepszym sposobem rozprawienia się z Trumpem jest obsypanie go przepychem i powstrzymanie się od publicznego sprawdzania faktów, czynienie krzykliwych, ale symbolicznych ustępstw i zachowanie pewności, że, ogólnie rzecz biorąc, ich główne interesy zostaną zachowane” – czytamy. Autor spodziewa się, iż „styl negocjacyjny Trumpa” przyniesie znacznie mniej korzyści podczas drugiej kadencji prezydenckiej aniżeli podczas jego pierwszej kadencji. Trump po prostu ma w tej chwili „dość” przewidywalny program.
Źródło: foreignaffairs.com
AS