Orlen opublikował wyniki finansowe za 2024 rok. Płocki koncern wykazał zysk netto na poziomie 1,383 miliarda złotych. Za rok 2023 firma miała 20,969 mld złotych zysku. Spadek zarobków jest więc olbrzymi, ale nie zaskakujący. Orlen zapowiadał takie wyniki już od jakiegoś czasu.
Ale jak to możliwe, iż koncern zarobił w jednym roku ponad 20 miliardów, a w drugim choćby nie półtora? Prezes Ireneusz Fąfara winą obarcza poprzedni zarząd, bo teraz Orlen musiał dokonać ok. 13,5 mld zł odpisów. To nic innego, jak trwała utrata wartości inwestycji, czyli strata. Sporą część tej sumy pochłonęła inwestycja firmowana przez Obajtka, czyli projekt petrochemiczny Olefiny.
– Miniony rok to czas ważnych, strategicznych decyzji, które będą decydować o konkurencyjności koncernu w kolejnych latach – mówił prezes Fąfara. Trudną decyzją było właśnie zakończenie nierentownego projektu Olefiny III. Część powstałej na jego potrzeby infrastruktury jest podwaliną pod projekt Nowa Chemia.
Projekt Olefiny zdaniem Obajtka miał być "największym kompleksem petrochemicznym w Europie". I pewnie by był, ale miał szansę zdobyć tytuł "najbardziej nierentownego kompleksu". Dlaczego? Gdy Obajtek z pompą uruchamiał inwestycję, jej koszty były szacowane na 8,3 miliarda złotych.
Gdy w grudniu 2024 roku prezes Fąfara zastopował inwestycję, na liczniku było już 12,6 miliarda. Budowa kompleksu pochłaniała 100 milionów złotych tygodniowo, a końca nie było widać. Finalnie koszty projektu mogły się zamknąć w kwocie... 51 miliardów złotych. To sześciokrotnie więcej, niż miało być.
"Błędy zarządcze i projektowe. Ignorowanie zasad ekonomii i megalomania. To właśnie Olefiny III. Miały kosztować 8,3 mld zł, a kosztowałyby 51 mld zł. Dlatego zatrzymujemy tę inwestycję. Rozpoczynamy natomiast program Nowa Chemia. Znaleźliśmy najlepsze wyjście z najgorszej inwestycji w historii Polski" – taki wpis pojawił się w grudniu 2024 na profilu biura prasowego Orlenu w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy jeszcze, iż w listopadzie zeszłego roku Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Orlenu podjęło uchwałę w sprawie roszczeń o naprawienie szkód wyrządzonych przy sprawowaniu zarządu przez jego byłych członków. Ta decyzja otworzyła drogę do pociągnięcia do odpowiedzialności Daniela Obajtka. Ale nie tylko jego. Chodzi również o 12 innych osób, które działały z Obajtkiem.
Chodzi tu nie tylko o Olefiny. Przypomnijmy, iż z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, iż tylko afera z "wenezuelską ropą" kosztowała Orlen około 1,5 miliarda strat. Orlen Trading Switzerland (OTS), czyli szwajcarska spółka Orlenu wypłaciła 400 mln dolarów zaliczek za ropę, która nigdy nie dotarła do rafinerii. Prezesem tej spółki Obajtek zrobił człowieka podejrzewanego o arabski ekstremizm, wbrew opinii służb specjalnych.
Jednak to tylko jedna z wielu afer ciągnących się za Obajtkiem i zarządzającymi spółką. NIK zauważa, iż podczas fuzji w Lotosem aktywa tego drugiego sprzedano za co najmniej 5 mld złotych mniej, niż były warte.
Na czym zarabia Orlen? Paliwo daleko w tyle
Z dokumentów finansowych Orlenu wynika, iż sprzedaż paliw to działalność niemal poboczna. Motorami napędowymi EBIDTA (zysk przed odliczeniem odsetek, podatków i amortyzacji) koncernu były energetyka i gaz. Odpowiadały za prawie 80 proc. tego wyniku sięgającego 35,5 miliarda złotych.
W 2024 roku Orlen przeznaczył 32,4 miliarda złotych na inwestycje rozwojowe. Wśród najważniejszych projektów znajdują się pierwsza morska farma wiatrowa Baltic Power oraz dwie elektrownie gazowe w Ostrołęce i Grudziądzu.
Koncern inwestuje również w modernizację i budowę ponad 20 tysięcy kilometrów sieci energetycznych oraz rozwój lądowych odnawialnych źródeł energii.