Правое крыло бесится. Они спрашивают, зачем Туск ввёл немецкую армию

natemat.pl 3 часы назад
Są w Polsce ludzie, którym wizyta niemieckich żołnierzy niosących pomoc w walce z powodzią jawi się niemal jako akt zdrady narodowej. No bo jakim prawem Tusk zaprasza Bundeswehrę do Polski, nie pytając Dudy o zdanie? Śmierdzą im też "pieniądze od von der Leyen". Wyjaśniamy, jak jest.


"Tak tylko z ciekawości, czy można wezwać obce wojsko na teren Polski bez zgody Sejmu i prezydenta?" – pyta na Twitterze Ryszard Makowski. To członek kabaretu OTTO, znany z obsesyjnej wręcz miłości do PiS i prawicy.

W odpowiedzi zaroiło się od wpisów usiłujących udowodnić, iż Tusk zapraszając do Polski niemieckich żołnierzy, postawił się ponad prawem.



"Prezydent, na wniosek MON skierowany po uzyskaniu zgody Prezesa Rady Ministrów, wydaje zgodę na pobyt obcych Sił Zbrojnych w ramach wzmocnienia wojskowego polskich Sił Zbrojnych lub wojsk NATO w operacjach wojskowych prowadzonych na terytorium Polski w czasie pokoju" – brzmi jedna z pierwszych odpowiedzi.

I jest to stwierdzenie prawdziwe, tyle iż kompletnie nie na temat. Dlaczego? Przypomnijmy: premier Donald Tusk mówił na jednej z konferencji prasowych, iż niemieccy żołnierze zgłosili się z gotowością pomocy Polsce w walce z powodzią.

"Jak zobaczycie niemieckich żołnierzy, proszę nie wpadać w panikę, to jest pomoc" – dodał. Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych.

Jakie są fakty? Cóż, po pierwsze niemiecka armia – Bundeswehra – na razie dopiero prowadzi rozmowy z Polską na temat możliwości udzielenia pomocy przy usuwaniu skutków powodzi. Jak dotąd niemieccy żołnierze nie zostali jednak skierowani do Polski – przekazało Deutsche Welle niemieckie ministerstwo obrony.

Niemiecki MON przekazał, iż czeka na informacje od strony polskiej, jakiego sprzętu dokładnie potrzebuje. Bundeswehra sprawdzi wówczas, czy jest w stanie go dostarczyć. Niemieckiej armii niosącej pomoc na razie w Polsce nie ma.

A gdyby się pojawiła?


Cóż, prezydent nie ma tu nic do gadania. Szeroko rozpowszechniana teza, jakoby musiał udzielić na to zgody, nie jest prawdą. Bo nie chodzi o żadne wzmacnianie komponentów wojskowych, ale o zwykłą pomoc. W takim przypadku wystarczy zgoda ministra obrony narodowej.

Dodajmy, iż MON udziela także zgody na ćwiczenia wojsk obcych państw na terenie Polski. A takie realizowane są regularnie, trenują u nas (również wspólnie z nami) i Niemcy, i Amerykanie, są też Rumuni i mnóstwo innych nacji.

Środki z UE też złe


W czwartek odbyło się spotkanie premiera Donalda Tuska z szefową KE Ursulą von der Leyen, premierami Czech i Słowacji oraz kanclerzem Austrii. Po rozmowach ze strony szefowej KE padały ważne zapowiedzi dla powodzian. Unia nie zostawi poszkodowanych państw samych – dostaniemy pieniądze na odbudowę.

Padły też zapowiedzi ws. konkretnej pomocy. – Najważniejsza jednak rzecz to znalezienie finansowanie na odbudowanie po katastrofie. W tym celu możemy wykorzystać dwa źródła. Przede wszystkim Fundusz Solidarności, który może posłużyć do odbudowy dróg, autostrad, linii kolejowych, autostrad czy infrastruktury – wyliczyła polityczka.

Jak wskazała, wie, iż "patrząc na skalę zniszczeń, iż te pieniądze nie wystarczą". – Dlatego wspólnie omawialiśmy pójście dalej, jeżeli chodzi o Fundusz Spójności, z maksymalną elastycznością i szybkością. Zostanie zmobilizowany tak, żeby można go było wykorzystać w sposób dostosowany do potrzeb kraju i tam, gdzie te potrzeby są największe – przekazała.

W prawicowych mediach zaroiło się od twierdzeń, iż to... źle.

– Pieniądze z Funduszu Spójności to wyciąganie pieniędzy z polskiej kieszeni dla innych regionów, by dać temu, poszkodowanemu regionowi. To nie są nowe pieniądze, tylko pozwolenie, by przełożyć z jednego miejsca na drugie – stwierdził Jacek Saryusz-Wolski na antenie telewizji wPolsce24.

Sprawę skomentował też Mateusz Morawiecki. Były premier pisze o "pieniądzach z odzysku" i przypomina unijne obietnice dla Ukrainy.

"Nowy Zielony Ład U. von der Leyen - 5 miliardów euro pomocy dla Polski ma pochodzić z… odzysku. Znamy to dobrze. Po 24 lutego 2022 3x te same pieniądze obiecywali Ukrainie. To, iż środki z Funduszu Spójności należą się Polsce wynika z unijnych traktatów. D. Tusk powinien odpowiedzieć na jedno pytanie - czy prawdą jest, iż przytłaczająca większość ogłoszonych dziś miliardów to środki, które Bruksela pozwoli nam w obliczu tragedii przełożyć do innej kieszeni, a na ile stanowią one faktycznie dodatkowe wsparcie" – napisał na Twitterze.

Читать всю статью