Почему я поддерживаю продажу Гренландии

niepoprawni.pl 2 часы назад

Dys­ku­sja o ewen­tu­al­nym kup­nie Gren­lan­dii przez Sta­ny Zjed­no­czo­ne pro­wa­dzo­na je­st tak, jak­by cho­dzi­ło wy­łącz­nie o geo­po­li­tycz­ną fa­na­be­rię al­bo im­pe­rial­ne za­pę­dy Do­nald Trump. Tym­cza­sem w rze­czy­wi­sto­ści do­ty­ka­my tu znacz­nie głęb­sze­go pro­ble­mu: czy su­we­ren­no­ść te­ry­to­rial­na mu­si po­zo­stać nie­na­ru­szal­nym do­gma­tem, czy też — jak wszyst­ko in­ne w roz­wi­nię­tej cy­wi­li­za­cji — po­win­na pod­le­gać wy­mia­nie, kon­trak­tom i ra­chun­ko­wi eko­no­micz­ne­mu.

  Gren­lan­dia ma klu­czo­we zna­cze­nie stra­te­gicz­ne dla Ame­ry­ki Pół­noc­nej. Le­ży na naj­krót­szej tra­jek­to­rii ra­kie­to­wej mię­dzy Ro­sją a USA, je­st punk­tem kon­tro­li Ark­ty­ki i przy­szły­ch szla­ków że­glu­go­wy­ch. Da­nia nie je­st w sta­nie ani sa­mo­dziel­nie jej bro­nić, ani re­al­nie wy­ko­rzy­stać jej po­ten­cja­łu. Już dziś fak­tycz­nym gwa­ran­tem bez­pie­czeń­stwa wy­spy są Ame­ry­ka­nie — choć­by po­przez obec­no­ść woj­sko­wą w po­sta­ci ba­zy. Róż­ni­ca mię­dzy sta­nem obec­nym a for­mal­nym prze­ję­ciem nie po­le­ga więc na zmia­nie re­al­nej kon­tro­li, le­cz na ujaw­nie­niu wła­sno­ści i od­po­wie­dzial­no­ści, któ­re i tak są dziś roz­dzie­lo­ne w spo­sób fik­cyj­ny.

  Jed­nak sens tej trans­ak­cji się­ga da­lej niż Ark­ty­ka.

  Hi­sto­ria po­ka­zu­je ja­sno: im bar­dziej prze­moc i su­we­ren­no­ść by­ły roz­pro­szo­ne i pod­le­ga­ły kon­trak­tom, tym kon­flik­ty by­ły mniej de­struk­cyj­ne. Śre­dnio­wiecz­na Eu­ro­pa — z na­jem­ni­ka­mi, zmien­ny­mi lo­jal­no­ścia­mi, wol­ny­mi mia­sta­mi, księ­stwa­mi, en­kla­wa­mi i eks­kla­wa­mi — by­ła bru­tal­na, ale nie by­ła zdol­na do woj­ny to­tal­nej. Zam­ki czę­ściej prze­cho­dzi­ły z rąk do rąk na sku­tek ne­go­cja­cji, zmia­ny so­ju­szy czy prze­pła­ce­nia na­jem­ni­ków, niż by­ły sys­te­ma­tycz­nie nisz­czo­ne. Kon­so­li­da­cja prze­mo­cy w rę­ka­ch wiel­ki­ch, spój­ny­ch mo­car­stw do­pro­wa­dzi­ła na­to­mia­st do wo­jen prze­my­sło­wy­ch i naj­więk­szy­ch rze­zi w dzie­ja­ch ludz­ko­ści — dwó­ch wo­jen świa­to­wy­ch.

  Sprze­daż te­ry­to­rium to han­del su­we­ren­no­ścią. A han­del su­we­ren­no­ścią to pierw­szy krok do te­go, by prze­sta­ła ona być świę­to­ścią, a sta­ła się na­rzę­dziem — jak pie­nią­dz, ener­gia czy pra­ca. Gdy coś moż­na ku­pić i sprze­dać, prze­sta­je się o to wal­czyć na śmierć i ży­cie. Woj­na je­st za­wsze sy­gna­łem, iż ry­nek zo­stał za­blo­ko­wa­ny al­bo za­ka­za­ny.

  To sa­mo do­ty­czy prze­mo­cy. Pań­stw, któ­re nie po­sia­da­ją wła­sny­ch ar­mii i ku­pu­ją ochro­nę (jak Liech­ten­ste­in w re­la­cji ze Szwaj­ca­rią), by­wa­ją w prak­ty­ce bar­dziej au­to­no­micz­ne niż te, któ­re utrzy­mu­ją kosz­tow­ne, scen­tra­li­zo­wa­ne apa­ra­ty prze­mo­cy. A już z ca­łą pew­no­ścią ich oby­wa­te­le ży­ją le­piej. Le­piej być pod­da­nym księ­cia Ja­na Ada­ma II niż oby­wa­te­lem Ko­re­ań­skiej Re­pu­bli­ki Lu­do­wo-De­mo­kra­tycz­nej. Han­del ochro­ną roz­pra­sza prze­moc, ob­ni­ża jej ska­lę i czy­ni ją nie­opła­cal­ną ja­ko na­rzę­dzie ma­so­wej de­struk­cji. Kon­flik­ty nie zni­ka­ją, ale tra­cą zdol­no­ść eska­la­cji do po­zio­mu ar­ty­le­rii, bom­bar­do­wań i wo­jen to­tal­ny­ch.

  Dla­te­go sprze­daż Gren­lan­dii USA (przy za­cho­wa­niu pra­wa miesz­kań­ców do sa­mo­sta­no­wie­nia na te­re­na­ch za­miesz­ka­ły­ch) by­ła­by nie tyl­ko ra­cjo­nal­na stra­te­gicz­nie, le­cz tak­że ko­rzyst­na sys­te­mo­wo. Był­by to pre­ce­dens po­ka­zu­ją­cy, że:

  • zie­mia nie je­st świę­to­ścią,
  • su­we­ren­no­ść moż­na kon­trak­to­wać,
  • bez­pie­czeń­stwo moż­na ku­po­wać,
  • a kon­flik­ty moż­na roz­bra­jać eko­no­micz­nie za­mia­st mi­li­tar­nie.


  W świe­cie o wy­so­kiej wy­daj­no­ści pra­cy i ka­pi­ta­łu prze­moc prze­sta­je się opła­cać. Du­że, zwar­te pań­stwa na­ro­do­we sta­ją się re­lik­tem epo­ki, w któ­rej gra­bież by­ła tań­sza niż pro­duk­cja. Przy­szło­ść na­le­ży do struk­tur roz­pro­szo­ny­ch, sie­cio­wy­ch, mie­sza­ny­ch te­ry­to­rial­nie — z licz­ny­mi en­kla­wa­mi i eks­kla­wa­mi — gdzie nisz­cze­nie cu­dzej wła­sno­ści ozna­cza jed­no­cze­śnie nisz­cze­nie wła­snej. W pew­nym sen­sie wzor­cem by­ły tu daw­ne pol­skie or­dy­na­cje ro­do­we: wiel­kie ma­jąt­ki, ale nie w jed­nym zwar­tym ka­wał­ku, le­cz na wie­lu roz­pro­szo­ny­ch dział­ka­ch, co na­tu­ral­nie ogra­ni­cza­ło opła­cal­no­ść to­tal­nej prze­mo­cy.

  Sprze­daż Gren­lan­dii nie by­ła­by więc kro­kiem w stro­nę im­pe­ria­li­zmu, le­cz kro­kiem w stro­nę świa­ta, w któ­rym co­raz wię­cej spraw za­ła­twia się umo­wą, a co­raz mniej — ar­ma­tą. Świat przez stu­le­cia sze­dł w kie­run­ku kon­so­li­da­cji su­we­ren­no­ści i do­sze­dł do ścia­ny mak­sy­mal­nej de­struk­cji. Z tej śle­pej ulicz­ki trze­ba się wy­co­fać — wra­ca­jąc do roz­pro­sze­nia. Eko­no­mia i tech­no­lo­gia już te­mu sprzy­ja­ją. Po­zo­sta­je jesz­cze, by lu­dzie to zro­zu­mie­li.

  O tym, iż Gren­lan­dia je­st w isto­cie do sprze­da­nia (nie w sen­sie han­dlo­wym, le­cz cy­wi­li­za­cyj­nym) pi­sa­łem zresz­tą już wcze­śniej: ]]>https://www.mpolska24.pl/post/20767/grenlandia-jest-do-sprzedania]]>. Dzi­siej­sza dys­ku­sja tyl­ko po­twier­dza tam­tą in­tu­icję i po­ka­zu­je, iż py­ta­nie nie brz­mi czy do roz­pro­sze­nia doj­dzie­my, le­cz ja­ką dro­gą: przez po­wol­ny za­nik mo­car­stw, czy przez trze­cią woj­nę to­tal­ną.

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>
]]>https://www.youtube.com/@GPSiPrzyjaciele]]>

Tagi: gps65, polityka, cywilizacja, Trump, Arktyka, Grenlandia

Читать всю статью