Польша принимает председательство в ЕС. Что он хочет делать с энергией?

wysokienapiecie.pl 1 день назад
Zdjęcie: Fot. Depositphotos


Polska po raz drugi w historii objęła sześciomiesięczne przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Nasza administracja ogłosiła niedawno swoje priorytety na nadchodzącą Prezydencję, w tym również w obszarze ochrony klimatu i energetyki.

Tego typu dokumenty są zwykle bardzo ogólne i poza politycznymi hasłami ciężko z nich wyciągnąć jakiekolwiek konkrety. Tym niemniej na podstawie programu naszej Prezydencji, pewnej dozy dedukcji, oraz w oparciu o analizę przyszłej agendy poszczególnych formacji Rady ds. Środowiska (ENVI) i Energii (TTE), można pokusić się o założenia, jakie partykularne cele klimatyczno-energetyczne Polska będzie chciała ugrać w pierwszej połowie przyszłego roku.

Trzy priorytety: Bezpieczeństwo, konkurencyjność i … bezpieczeństwo

Zaczynając od analizy programu polskiej Prezydencji w zakresie energetyki – zresztą tak jak podczas ostatniego przewodnictwa Polski w 2011 r. – termin „bezpieczeństwo” jest w nim odmieniany przez wszystkie przypadki, począwszy od samego tytułu dokumentu: „Security Europe!”.

Głównym priorytetem w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego będzie dla Polski próba okiełznania kosztów energii i paliw, wzmocnienia bezpieczeństwa unijnej infrastruktury energetycznej przed atakami fizycznymi i cybernetycznymi, oraz zapewnienia dostaw energii do Ukrainy zwłaszcza w nadchodzącej zimie.

Warszawa będzie także naciskać na całkowite odcięcie UE od dostaw paliw kopalnych z Rosji. Jest to także jeden z priorytetów nowego komisarza UE ds. energii – Dana Jorgensena. Ale wiadomo, iż kompletne energetyczne odcięcie się od Rosji nie wydarzy się w czasie polskiej Prezydencji. Komisja Europejska przedstawi na początku przyszłego roku plan zakończenia importu rosyjskiego gazu do UE przed 2027 r., który przez cały czas dociera do Europy w sporych ilościach, głównie w formie gazu skroplonego LNG.

Nasza Prezydencja chce wzmacniać współpracę UE ze Stanami Zjednoczonymi. Nowy Prezydent USA, Donald Trump, będzie chciał zwiększyć eksport amerykańskiego LNG, a Unia będzie konkurować o jego odbiór z państwami azjatyckimi. Nie wiadomo tylko jak przekonać niektóre kraje UE do porzucenia taniego rosyjskiego gazu na droższe paliwo z innego kierunku.

Drugim słowem kluczem w programie polskiej Prezydencji, mocno powiązanym z bezpieczeństwem energetycznym, jest „konkurencyjność” – rozumiana przede wszystkim poprzez utrzymanie w ryzach cen energii elektrycznej dla branż przemysłowych i gospodarstw domowych. Według naszych urzędników wysokie ceny energii są najważniejszym czynnikiem ograniczającym konkurencyjność gospodarki UE. W programie, rząd nawiązuje do Clean Industrial Deal – nowej strategii dla wzmocnienia konkurencyjności unijnego przemysłu, która ma zostać przedstawiona pod koniec lutego przyszłego roku. Aspekt ograniczenia kosztów energii będzie w tej dyskusji centralny.

Pytanie za sto punktów: Jak ograniczyć ceny energii?

Nie jest jasne jak konkretnie Polska chce ograniczyć ceny energii w UE. W programie znajdują się jedynie ogólne stwierdzenia. Kolejna reforma unijnego rynku energii planowana jest dopiero w 2026 r., a więc model wyznaczania cen na rynku oparty na kosztach krańcowych pozostanie ten sam w najbliższych latach.

Jeśli ceny gazu ziemnego na giełdzie TTE znów wyrwą się spod kontroli, w przyszłym roku może powrócić koncepcja limitów cen energii dla instalacji inframarginalnych (jak OZE, czy energia jądrowa), które były awaryjnie wprowadzane w 2022 r. w tej chwili ceny gazu ziemnego znów rosną (ok. 40-50 EUR/MWh), ale jeszcze nie są choćby zbliżone do poziomów sprzed dwóch lat (250-300 EUR/MWh).

Trudno też się spodziewać jakichś interwencji ograniczających koszty paliw, czy uprawnień do emisji CO2. Może więc chodzić o ograniczenia kosztów odczuwalnych dla odbiorcy końcowego, jak opłaty przesyłowe, akcyza, czy podatki.

Rewizja dyrektywy o opodatkowaniu energetycznym w ramach pakietu „Gotowi na 55” utknęła w martwym punkcie z uwagi na wymóg jednomyślności – obecne przepisy nie były z tego powodu zmieniane od ponad 20 lat. Pod koniec polskiej Prezydencji, w czerwcu 2025 r., planowane jest rozpatrzenie raportu z postępu prac nad rewizją tej dyrektywy.

W dyskusji ministrów UE ds. energii Warszawa będzie promować „nową architekturę bezpieczeństwa energetycznego UE”. Co to dokładnie oznacza w praktyce, na razie jeszcze trudno powiedzieć. Z pewnością rząd chce, aby na kwestię bezpieczeństwa energetycznego spojrzano szerzej, także w aspekcie przystępności cenowej energii. Być może, Polska będzie chciała stopniowo prowadzić do kolejnej rewizji istniejących rozporządzeń UE w zakresie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej i gazu, ale otwarcia tej legislacji nie ma w planach na okres naszej Prezydencji.

Na razie wiemy, iż w marcu przyszłego roku – podczas Rady UE ds. Energii – możliwa jest debata polityczna nt. Rozporządzenia UE ds. magazynów gazu ziemnego, a w czerwcu planowane jest wstępnie osiągnięcie porozumienia politycznego w tym zakresie. Na Radzie czerwcowej planowana jest także informacja naszej Prezydencji i KE w sprawie gotowości na zimę 2025-2026 i bezpieczeństwa dostaw w Unii oraz omówienie sytuacji energetycznej w Ukrainie.

Warszawa chce przyjąć na koniec swojego przewodnictwa konkluzje (wytyczne) Rady UE ds. Energii w sprawie aktualizacji i wzmocnienia europejskiej strategii bezpieczeństwa energetycznego. Być może znajdzie się w nich odniesienie do potrzeby konkretnej rewizji prawa europejskiego w tym obszarze.

Ważne jest też to czego nie ma

W programie nie ma z kolei żadnej wzmianki o procedowaniu flagowego planu Komisji Europejskiej w zakresie wyznaczenia nowego celu 90% redukcji emisji CO2 do 2040 r. (względem ich poziomu w 1990 r.).

Nie wiadomo do końca kiedy dokładnie KE przedstawi propozycję rewizji Rozporządzenia UE o Prawie Klimatycznym, z wpisaną propozycją nowego celu, ale bardzo prawdopodobne, iż będzie to jeszcze podczas polskiego przewodnictwa w Radzie UE. Bruksela chce bowiem zdążyć z przyjęciem nowego celu jeszcze przed listopadem przyszłego roku, kiedy UE powinna zadeklarować formalnie swoje cele klimatyczne do 2040 r. na forum ONZ.

Można więc oczekiwać sporej presji na naszą Prezydencję ze strony Komisji Europejskiej i bardziej progresywnych klimatycznie rządów, aby te dyskusje przyspieszyć, jak już pojawi się odświeżona analiza wpływu celu 90% oraz propozycja zmiany prawa. Mówi już o tym otwarcie rząd Danii, która jako sukcesor Polski przejmie Prezydencję w drugiej połowie 2025 r. i chciałaby odnieść sukces zamykając negocjacje celu na 2040 r. najpóźniej do grudnia przyszłego roku.

Naszej administracji zależy natomiast na opóźnieniu tej dyskusji, po pierwsze z uwagi na trudności – podczas przewodniczenia całej UE – w budowaniu koalicji państw uboższych, które będą w negocjacjach chciały stosować podejście pakietowe. Najbardziej oczywistymi elementami negocjacji będą alokacje środków w ramach funduszy strukturalnych w nowym – negocjowanym równolegle do celu na 2040 r. – budżecie UE na lata 2028-2034, czy podniesienie wypłat dla biedniejszych państw z mechanizmów kompensacyjnych, takich jak Fundusz Modernizacyjny w ramach EU ETS.

Na czerwcową Radę ministrów ds. środowiska, a więc już pod sam koniec polskiej Prezydencji, wpisano do kalendarza ogólną debatę polityczną w sprawie rewizji Rozporządzenia UE o Prawie Klimatycznym.

Skąd wziąć pieniądze na wsparcie przemysłu?

Warszawa będzie chciała też się upewnić, iż zanim UE zgodzi się na cel 90% na 2040 r., a jest to tylko kwestią czasu, to będzie już zapewniona konkretna legislacja wspierająca krajowe branże przemysłowe w ramach Clean Industrial Deal. W tym kontekście istotny będzie szczególnie nowy Europejski Fundusz Konkurencyjności (EFK) i zapewnienie świeżych, najlepiej bezzwrotnych, środków wsparcia przemysłu w Nowej Perspektywie Finansowej UE. W raporcie Draghiego była mowa o potrzebie aż 800 mld EUR rocznie.

Optymalnie byłoby jeżeli ewentualne nowe środki na EFK będą pochodzić z takiej szuflady, której opróżnienie nie będzie zbyt bolesne dla Warszawy. Szczególnie niebezpieczne dla Polski mogą być pomysły przerzucania na EFK środków z Funduszu Spójności, czy Wspólnej Polityki Rolnej, które krążyły jakiś czas temu po brukselskich korytarzach.

Na marcowej, a następnie majowej Radzie ds. Konkurencyjności planowana jest debata polityczna na temat Clean Industrial Deal – a więc już po publikacji planu przez Komisję Europejską. Dyskusja na ten temat ma być kontynuowana także w formacjach Rady ds. Energii i Środowiska w tych wymiarach tematycznych.

ETS2 i CBAM do zmiany?

W programie Prezydencji nie ma nic o potrzebie otwarcia na nowo najbardziej kontrowersyjnych i najtrudniejszych dla Polski regulacji właśnie przyjętego mega-pakietu „Gotowi na 55”. Na naszym podwórku nie brakuje deklaracji politycznych w zakresie potrzeby rewizji przepisów wdrażających system ETS 2 nakładający od 2027 r. opłaty za emisje na segmenty transportu i budynków.

Ostatnio brukselskie media pisały o koncepcji Czechów, aby gwałtownie zrewidować dyrektywę ETS i opóźnić wejście opłat emisyjnych dla budynków i transportu do 2028 r. Nasza administracja prawdopodobnie poprze ten postulat, tym bardziej, iż jego realizacja pozwoliłaby na rozdzielenie kalendarza wejścia ETS2 od wyborów parlamentarnych w Polsce w 2027 r. Polacy równolegle do opóźnienia ETS2 chcieliby wcześniejszego uruchomienia Społecznego Funduszu Klimatycznego – mechanizmu rekompensat kosztów nowego systemu dla gospodarstw domowych, finansowanego z przychodów z aukcji uprawnień do emisji.

Największa frakcja w Parlamencie Europejskim, EPP, chce otwierać dyrektywę EU ETS już w I kwartale 2025 r., jednak tylko w obszarze uwzględnienia w systemie jednostek emisji negatywnych (tzw. carbon removals). Ale w Brukseli obowiązuje zasada – „otwierasz jedno, otwierasz wszystko” i jeżeli rzeczywiście dojdzie do otwarcia dyrektywy o handlu emisjami już w przyszłym roku, to pojawią się postulaty modyfikacji innych kluczowych regulacji w niej ujętych, w tym właśnie także bolącego nas ETS2.

Tyczy się to także drugiego postulatu polskiej administracji w obszarze rewizji pakietu Fit for 55,
a więc otwarcia Rozporządzenia CBAM, który wybrzmiewa na razie głównie na forum krajowym. Nasi ministrowie podnoszą potrzebę reformy tego mechanizmu opłat granicznych za emisje CO2 zanim wejdzie on w formie docelowej już z opłatami, tzn. od 2026 r. Zmiany miałyby obejmować m.in. ochronę eksportu unijnego w formie rabatów eksportowych, czy objęcie mechanizmem także produktów wtórnych – wykonywanych z surowców objętych CBAMem (tzw. produkty downstream).

Ale dla polskiego przemysłu najważniejsza będzie kwestia przyspieszonego spadku darmowych przydziałów do emisji CO2, który ma się zacząć właśnie wraz z rozpoczęciem CBAM od 2026 r. Przydziały mają się rokrocznie kurczyć, tak aby w 2034 r. branże unijne objęte CBAMem nie miały już żadnych bezpłatnych alokacji.

Kolejnym trudnym tematem dla firm energochłonnych będzie też zapowiadane ograniczanie rekompensat z tytułu kosztów pośrednich, tj. rosnących kosztów energii. Urzędnicy unijni tłumaczą, iż skoro wdrażamy mechanizm ochrony konkurencyjności branż przemysłowych w formie opłaty granicznej na importowane do UE towary, to z czasem trzeba będzie się pozbyć rekompensat. A to dziś jedna z ostatnich desek ratunku dla wielu firm energochłonnych w UE.

Nikt na dziś nie wie jak skuteczny będzie to mechanizm, wiadomo tylko tyle, iż mało z globalnych partnerów UE chce go stosować – na czele z USA (zwłaszcza po ostatnich wyborach prezydenckich), Chinami, czy Indiami. CBAM może więc okazać się największym bublem pakietu Gotowi na 55 i przyspieszyć ucieczkę przemysłu poza UE, jeżeli nie zostanie gwałtownie dostosowany do bieżących realiów.

Nie ma się co dziwić, iż polska Prezydencja nie włączyła postulatów związanych z rewizją regulacji Fit for 55 do swojego programu, ale z pewnością będzie próbować przemycić swoje postulaty w ww. obszarach korzystając z okazji, iż coraz większa grupa państw widzi potrzebę korekty tego, co dopiero zostało ustalone.

Społeczeństwo UE coraz bardziej oddala się od idei Zielonego Ładu widząc w nim więcej kosztów niż korzyści. Pokazały to dobitnie wyniki letnich wyborów do Parlamentu Europejskiego. Możliwe więc, iż znajdzie się przestrzeń na lekką korektę kursu w najtrudniejszych gospodarczo i społecznie regulacjach.

Atom i OZE – dwa bratanki

Na koniec, polska Prezydencja z pewnością nie odpuści walki o równouprawnienie energetyki jądrowej w unijnym prawodawstwie. w tej chwili wzmacnia się koalicja państw UE przeciwko nowemu celowi wyłącznie dla źródeł odnawialnych do 2040 r. – licząc w tej chwili ok. 15 państw. Ustanowienie nowego celu dla OZE zostało po cichu dopisane w ostatniej chwili do misji nowego komisarza UE ds. energii.

Coraz więcej państw pro-jądrowych chce jednak łącznego celu na OZE i atom, argumentując, iż obydwie technologie są tak samo zeroemisyjne, a miks energetyczny Unii powinien w większej części składać się ze źródeł dyspozycyjnych, które są niezbędne kiedy nie wieje i nie świeci.

Wg. źródeł Reutersa państwa te – na czele z Francją, Szwecją i Czechami – mogą stworzyć mniejszość blokującą w Radzie UE przeciwko celowi wyłącznie dla zielonej energii i nasza administracja będzie popierać te dążenia. Tym bardziej, iż w ostatnich dniach Bruksela rozpoczęła postępowanie weryfikujące mechanizm wsparcia pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce

Czytaj: Ile zapłacimy za prąd z pierwszej polskiej elektrowni atomowej



































































Polska po raz drugi w historii
objęła sześciomiesięczne przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Nasza
administracja ogłosiła niedawno swoje priorytety na nadchodzącą Prezydencję, w
tym również w obszarze ochrony klimatu i energetyki. Tego typu dokumenty są zwykle
bardzo ogólne i poza politycznymi hasłami ciężko z nich wyciągnąć jakiekolwiek
konkrety. Tym niemniej na podstawie programu naszej Prezydencji, pewnej dozy
dedukcji, oraz w oparciu o analizę przyszłej agendy poszczególnych formacji
Rady ds. Środowiska (ENVI) i Energii (TTE), można pokusić się o założenia,
jakie partykularne cele klimatyczno-energetyczne Polska będzie chciała ugrać w
pierwszej połowie przyszłego roku. Trzy priorytety: Bezpieczeństwo,
konkurencyjność i … bezpieczeństwo
Zaczynając od analizy programu
polskiej Prezydencji w zakresie energetyki – zresztą tak jak podczas ostatniego
przewodnictwa Polski w 2011 r. – termin „bezpieczeństwo” jest w nim odmieniany
przez wszystkie przypadki, począwszy od samego tytułu dokumentu: „Security
Europe!”. Głównym priorytetem w
zakresie zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego będzie dla Polski próba
okiełznania kosztów energii i paliw, wzmocnienia bezpieczeństwa unijnej
infrastruktury energetycznej przed atakami fizycznymi i cybernetycznymi, oraz
zapewnienia dostaw energii do Ukrainy zwłaszcza w nadchodzącej zimie. Warszawa będzie także naciskać na
całkowite odcięcie UE od dostaw paliw kopalnych z Rosji. Jest to także jeden z
priorytetów nowego komisarza UE ds. energii – Dana Jorgensena. Ale wiadomo, iż kompletne
energetyczne odcięcie się od Rosji nie wydarzy się w czasie polskiej
Prezydencji. Komisja Europejska przedstawi na początku przyszłego roku plan
zakończenia importu rosyjskiego gazu do UE przed 2027 r., który przez cały czas dociera
do Europy w sporych ilościach, głównie w formie gazu skroplonego LNG. W tym
kontekście nasza Prezydencja chce wzmacniać współpracę UE ze Stanami
Zjednoczonymi. Nowy Prezydent USA, Donald Trump, będzie chciał zwiększyć
eksport amerykańskiego LNG, a Unia będzie konkurować o jego odbiór z państwami
azjatyckimi. Nie wiadomo tylko jak przekonać niektóre kraje UE do porzucenia
taniego rosyjskiego gazu na droższe paliwo z innego kierunku. Drugim słowem kluczem w programie
polskiej Prezydencji, mocno powiązanym z bezpieczeństwem energetycznym, jest „konkurencyjność” – rozumiana przede
wszystkim poprzez utrzymanie w ryzach cen energii elektrycznej dla branż
przemysłowych i gospodarstw domowych. Według naszych urzędników wysokie ceny
energii są najważniejszym czynnikiem ograniczającym konkurencyjność gospodarki
UE. W programie, rząd nawiązuje do Clean Industrial Deal – nowej strategii dla
wzmocnienia konkurencyjności unijnego przemysłu, która ma zostać przedstawiona
pod koniec lutego przyszłego roku. Aspekt ograniczenia kosztów energii będzie w
tej dyskusji centralny. Pytanie za sto punktów: Jak
ograniczyć ceny energii?
Nie jest jasne jak konkretnie
Polska chce ograniczyć ceny energii w UE. W programie znajdują się jedynie
ogólne stwierdzenia. Kolejna reforma unijnego rynku energii planowana jest
dopiero w 2026 r., a więc model wyznaczania cen na rynku oparty na kosztach
krańcowych pozostanie jaki jest w najbliższych latach. Jeśli ceny gazu ziemnego na giełdzie TTE znów
wyrwą się spod kontroli, w przyszłym roku może powrócić koncepcja limitów cen
energii dla instalacji inframarginalnych (jak OZE, czy energia jądrowa), które
były awaryjnie wprowadzane w 2022 r. w tej chwili ceny gazu ziemnego znów rosną (ok.
40-50 EUR/MWh), ale jeszcze nie są choćby zbliżone do poziomów sprzed dwóch lat
(250-300 EUR/MWh). Trudno też się spodziewać jakichś
interwencji ograniczających koszty paliw, czy uprawnień do emisji CO2. Może
więc chodzić o ograniczenia kosztów odczuwalnych dla odbiorcy końcowego, jak
opłaty przesyłowe, akcyza, czy podatki. Z tym, iż rewizja dyrektywy o
opodatkowaniu energetycznym w ramach pakietu „Gotowi na 55” utknęła w martwym
punkcie z uwagi na wymóg jednomyślności – obecne przepisy nie były z tego powodu zmieniane
od ponad 20 lat. Pod koniec polskiej Prezydencji, w czerwcu 2025 r., planowane
jest rozpatrzenie raportu z postępu prac nad rewizją tej dyrektywy. W dyskusji ministrów UE ds.
energii Warszawa będzie promować „nową architekturę bezpieczeństwa
energetycznego UE”. Co to dokładnie oznacza w praktyce, na razie jeszcze trudno
powiedzieć. Z pewnością, rząd chce, aby na kwestię bezpieczeństwa
energetycznego spojrzano szerzej, także w aspekcie przystępności cenowej
energii. Być może, Polska będzie chciała stopniowo prowadzić do kolejnej
rewizji istniejących rozporządzeń UE w zakresie bezpieczeństwa dostaw energii
elektrycznej i gazu, ale otwarcia tej legislacji nie ma w planach na okres
naszej Prezydencji. Na razie wiemy, iż w marcu
przyszłego roku – podczas Rady UE ds. Energii – możliwa jest debata polityczna
nt. Rozporządzenia UE ds. magazynów gazu ziemnego, a w czerwcu planowane jest
wstępnie osiągnięcie porozumienia politycznego w tym zakresie. Na Radzie
czerwcowej planowana jest także informacja naszej Prezydencji i KE w sprawie gotowości
na zimę 2025-2026 i bezpieczeństwa dostaw w Unii oraz omówienie sytuacji
energetycznej w Ukrainie. Warszawa chce przyjąć na koniec
swojego przewodnictwa konkluzje (wytyczne) Rady UE ds. Energii w sprawie
aktualizacji i wzmocnienia europejskiej strategii bezpieczeństwa
energetycznego. Być może znajdzie się w nich odniesienie do potrzeby konkretnej
rewizji prawa europejskiego w tym obszarze. Ważne jest też to czego nie ma
W programie nie ma z kolei żadnej
wzmianki o procedowaniu flagowego planu Komisji Europejskiej w zakresie
wyznaczenia nowego celu 90% redukcji emisji CO2 do 2040 r. (względem ich
poziomu w 1990 r.). Nie wiadomo do końca kiedy dokładnie KE przedstawi propozycję
rewizji Rozporządzenia UE o Prawie Klimatycznym, z wpisaną propozycją nowego
celu, ale bardzo prawdopodobne, iż będzie to jeszcze podczas polskiego
przewodnictwa w Radzie UE. Bruksela chce bowiem zdążyć z przyjęciem nowego celu
jeszcze przed listopadem przyszłego roku, kiedy UE powinna zadeklarować
formalnie swoje cele klimatyczne do 2040 r. na forum ONZ. Można więc oczekiwać sporej
presji na naszą Prezydencję ze strony Komisji Europejskiej i bardziej
progresywnych klimatycznie rządów, aby te dyskusje przyspieszyć jak już pojawi
się odświeżona analiza wpływu celu 90% oraz propozycja zmiany prawa. Mówi już o
tym otwarcie rząd Danii, która jako sukcesor Polski przejmie Prezydencję w II
połowie 2025 r. i chciałaby odnieść sukces zamykając negocjacje celu na 2040 r.
najpóźniej do grudnia przyszłego roku.Naszej administracji zależy
natomiast na opóźnieniu tej dyskusji, po pierwsze z uwagi na trudności –
podczas przewodniczenia całej UE – w budowaniu koalicji państw uboższych, które
będą w negocjacjach chciały stosować podejście pakietowe. Najbardziej
oczywistymi elementami negocjacji będą
alokacje środków w ramach
funduszy strukturalnych w nowym – negocjowanym równolegle do celu na 2040 r. – budżecie
UE na lata 2028-2034, czy podniesienie wypłat dla biedniejszych państw z
mechanizmów kompensacyjnych, takich jak Fundusz Modernizacyjny w ramach EU ETS.
Na czerwcową Radę ministrów ds.
środowiska, a więc już pod sam koniec polskiej Prezydencji, wpisano do kalendarza
ogólną debatę polityczną w sprawie rewizji Rozporządzenia UE o Prawie
Klimatycznym. Skąd wziąć pieniądze na
wsparcie przemysłu?
Warszawa będzie chciała też się
upewnić, iż zanim UE zgodzi się na cel 90% na 2040 r., a jest to tylko kwestią
czasu, to będzie już zapewniona konkretna legislacja wspierająca krajowe branże
przemysłowe w ramach Clean Industrial Deal. W tym kontekście istotny będzie szczególnie nowy
Europejski Fundusz Konkurencyjności (EFK) i zapewnienie świeżych, najlepiej
bezzwrotnych, środków wsparcia przemysłu w Nowej Perspektywie Finansowej UE. W
raporcie Draghiego była mowa o potrzebie
aż 800 mld EUR rocznie. Optymalnie byłoby jeśli
ewentualne nowe środki na EFK będą pochodzić z takiej szuflady, której opróżnienie nie będzie
zbyt bolesne dla Warszawy. Szczególnie
niebezpieczne dla Polski mogą być pomysły przerzucania na EFK środków z
Funduszu Spójności, czy Wspólnej Polityki Rolnej, które krążyły jakiś czas temu
po brukselskich korytarzach. Na marcowej, a następnie majowej Radzie
ds. Konkurencyjności planowana jest debata polityczna na temat Clean Industrial
Deal – a więc już po publikacji planu przez Komisję Europejską. Dyskusja na ten
temat ma być kontynuowana także w formacjach Rady ds. Energii i Środowiska w
tych wymiarach tematycznych. ETS2 i CBAM do zmiany? W programie Prezydencji nie ma
nic o potrzebie otwarcia na nowo najbardziej kontrowersyjnych i najtrudniejszych
dla Polski regulacji właśnie przyjętego mega-pakietu „Gotowi na 55”. Na naszym
podwórku nie brakuje deklaracji politycznych w zakresie potrzeby rewizji
przepisów wdrażających system ETS 2 nakładający od 2027 r. opłaty za emisje na
segmenty transportu i budynków. Ostatnio brukselskie media pisały
o koncepcji Czechów, aby gwałtownie zrewidować dyrektywę ETS i opóźnić wejście
opłat emisyjnych dla budynków i transportu do 2028 r. Nasza administracja
prawdopodobnie poprze ten postulat, tym bardziej, iż jego realizacja pozwoliłaby
na rozdzielenie kalendarza wejścia ETS2 od wyborów parlamentarnych w Polsce w
2027 r. Polacy równolegle do opóźnienia ETS2 chcieliby wcześniejszego
uruchomienia Społecznego Funduszu Klimatycznego – mechanizmu rekompensat
kosztów nowego systemu dla gospodarstw domowych, finansowanego z przychodów z
aukcji uprawnień do emisji. Największa frakcja w Parlamencie
Europejskim, EPP, chce otwierać dyrektywę EU ETS już w I kwartale 2025 r.,
jednak tylko w obszarze uwzględnienia w systemie jednostek emisji negatywnych
(tzw. carbon removals). Ale w Brukseli obowiązuje zasada – „otwierasz jedno,
otwierasz wszystko” i jeżeli rzeczywiście dojdzie do otwarcia dyrektywy o handlu
emisjami już w przyszłym roku, to pojawią się postulaty modyfikacji innych
kluczowych regulacji w niej ujętych, w tym właśnie także bolącego nas ETS2.Tyczy się to także drugiego
postulatu polskiej administracji w obszarze rewizji pakietu Fit for 55,
a więc otwarcia Rozporządzenia CBAM, który wybrzmiewa na razie głównie na forum
krajowym. Nasi ministrowie podnoszą potrzebę reformy tego mechanizmu opłat
granicznych za emisje CO2 zanim wejdzie on
w formie docelowej już z opłatami, tzn. od 2026 r. Zmiany miałyby obejmować
m.in. ochronę eksportu unijnego w formie rabatów eksportowych, czy objęcie
mechanizmem także produktów wtórnych – wykonywanych z surowców objętych CBAMem
(tzw. produkty downstream). Ale dla polskiego przemysłu
najważniejsza będzie kwestia przyspieszonego spadku darmowych przydziałów do
emisji CO2, który ma się zacząć właśnie wraz z rozpoczęciem CBAM od 2026 r.
Przydziały mają się rokrocznie skurczać, tak aby w 2034 r. branże unijne objęte
CBAMem nie miały już żadnych bezpłatnych alokacji. Kolejnym trudnym tematem dla firm
energochłonnych będzie też zapowiadane ograniczanie rekompensat z tytułu
kosztów pośrednich, tj. rosnących kosztów energii. Urzędnicy unijni tłumaczą,
że skoro wdrażamy mechanizm ochrony konkurencyjności branż przemysłowych w
formie opłaty granicznej na importowane do UE towary, to z czasem trzeba będzie
się pozbyć rekompensat. A to dziś jedna z ostatnich desek ratunku dla wielu
firm energochłonnych w UE. Nikt na dziś nie wie jak
skuteczny będzie to mechanizm, wiadomo tylko tyle, iż mało z globalnych
partnerów UE chce go stosować – na czele z USA (zwłaszcza po ostatnich wyborach
prezydenckich), Chinami, czy Indiami. CBAM może więc okazać się największym
bublem pakietu Gotowi na 55 i przyspieszyć ucieczkę przemysłu poza UE, jeśli
nie zostanie gwałtownie dostosowany do bieżących realiów. Nie ma się co dziwić, iż polska
Prezydencja nie włączyła postulatów związanych z rewizją regulacji Fit for 55
do swojego programu, ale z pewnością będzie próbować przemycić swoje postulaty w
ww. obszarach korzystając z okazji, że
coraz większa grupa państw widzi potrzebę korekty tego, co dopiero zostało
ustalone. Społeczeństwo UE coraz bardziej oddala się od idei Zielonego Ładu
widząc w nim więcej kosztów niż korzyści. Pokazały to dobitnie wyniki letnich
wyborów do Parlamentu Europejskiego. Możliwe więc, iż znajdzie się przestrzeń
na lekką korektę kursu w najtrudniejszych gospodarczo i społecznie regulacjach.
Atom i OZE – dwa bratankiNa koniec, polska Prezydencja z
pewnością nie odpuści walki o równouprawnienie energetyki jądrowej w unijnym
prawodawstwie. w tej chwili wzmacnia się koalicja państw UE przeciwko nowemu celowi
wyłącznie dla źródeł odnawialnych do 2040 r. – licząc w tej chwili ok. 15 państw. Ustanowienie nowego celu dla OZE zostało po
cichu dopisane w ostatniej chwili do misji nowego komisarza UE ds. energii.Coraz więcej państw pro-jądrowych
chce jednak łącznego celu na OZE i atom, argumentując, iż obydwie technologie
są tak samo zeroemisyjne, a miks energetyczny Unii powinien w większej części
składać się ze źródeł dyspozycyjnych, które są niezbędne kiedy nie wieje i nie
świeci. Wg. źródeł Reutersa państwa te – na czele z Francją, Szwecją i Czechami
mogą stworzyć mniejszość blokującą w
Radzie UE przeciwko celowi wyłącznie dla zielonej energii i nasza administracja
będzie popierać te dążenia. Tym bardziej, iż w ostatnich dniach Bruksela
rozpoczęła postępowanie weryfikujące mechanizm wsparcia pierwszej elektrowni
jądrowej w Polsce, która mogłaby w przyszłości już do takiego wspólnego celu
kontrybuować.

Читать всю статью