ПОДДЕРЖКА, КОТОРАЯ ДОЛЖНА БЫТЬ ПОЦЕЛУЕМ СМЕРТИ

solidaryzm.eu 1 день назад

Przed drugą turą wyborów do Polski ma przylecieć Barack Obama. Jeden z najgorszych i najbardziej Polsce nieprzyjaznych prezydentów w całej historii USA udzielić ma poparcia kandydaturze Rafała Trzaskowskiego.

Znani politycy, po zakończeniu swych karier, często zapraszani są do różnych państw świata, by podnieść rangę czy to jakichś międzynarodowych konferencji czy też zaszczycić swym wystąpieniem jakiś uniwersytet lub inne gremium. Swego czasu spora część świata przeżywała fascynację Lechem Wałęsą. Tak to bowiem bywa, iż skutkiem kreacji medialnych, selekcji przekazu, operacji tajnych służb a przede wszystkim ignorancji dziennikarzy, polityków i szerokich mas np. TW Bolek, póki nie zostanie ostatecznie skompromitowany, postrzegany jest jako wielki przywódca, moralny autorytet, siła sprawcza ruchów zmieniających oblicze Ziemi. I właśnie od samego Wałęsy wiemy, iż za odwiedzenie tego czy innego mitingu czy uniwersytetu, połączone z przemówieniem czy wykładem, osoby takie mogą zgarnąć honorarium liczone choćby w setkach tysięcy dolarów. Wiemy też, iż kiedy blask „gwiazdy” takiej, jak Wałęsa blaknie, to honoraria w setkach tysięcy zamieniają się w wynoszące tych tysięcy dziesiątki, potem w pojedyncze tysiące a jeszcze później ofert takich może już nie być wcale. Informacje te, pochodzące nie tylko od samego Wałęsy, dają nam wyobrażenie o tym, jakich honorariów za przylot byłego prezydenta USA żąda menadżer (czy może impresario) Baracka Obamy. Pierwszy czarnoskóry prezydent Stanów pojawił się kiedyś jako ciekawostka intrygująca nie mniej niż Wałęsa. Tak, jak TW Bolek, jest też laureatem pokojowej Nagrody Nobla (której przyznanie mu stanowiło kuriozum może i jeszcze większe od wyróżnienia nią Wałęsy) a do tego jest postacią „historycznie świeższą”, mniej zgraną, no i związaną z pierwszym supermocarstwem globu a nie krajem średniej wielkości i średniego znaczenia. Można więc przyjąć za pewnik, iż honorarium dla Obamy, muszącego się w tym celu ruszyć aż zza Oceanu, musi opiewać na grube setki tysięcy dolarów. O ile nie na jeszcze więcej. Formalnie – Obama ma być podobno gościem miasta Poznania. Może dołożą się do tego rachunku i inne podmioty, ale wydatek z kasy miasta (o ile do wizyty tej dojdzie) będzie dla niej wysiłkiem dużym. Odczuwalnym w postaci braku na wydatki inne i to takie o skali wręcz inwestycyjnej. A korzyści dla miasta raczej znaczące z tego nie będą.

A czy mogą być korzyści dla kandydata na prezydenta oraz jego formacji politycznej, jeżeli Barack Obama zechciałby jej udzielić poparcia? W sposób bezpośredni – raczej nie. Obama żadnej władzy już nie ma, jego partia jest dziś w Stanach w najgłębszej od dziesięcioleci defensywie, do końca obecnej kadencji prezydenta USA – prawie cztery lata a do tego większość spodziewa się „okopania” republikanów w Białym Domu także przez dwie kolejne kadencje. I Polska i same miasto Poznań – na pewno nie będą z tego miały nic. Nie urosną też w USA po wizycie w Polsce Obamy „akcje” Trzaskowskiego czy Platformy Obywatelskiej. Barack Obama był wprawdzie prezydentem Stanów Zjednoczonych, ale czy w Polsce zasłużył na jakąkolwiek wdzięczność czy choćby – nie negatywną pamięć?

W roku 2011 nie mogliśmy uwierzyć i wręcz pękaliśmy ze śmiechu dowiedziawszy się, iż Barack Obama odznaczył Angelę Merkel Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym odznaczeniem Stanów Zjednoczonych, „za wielki wkład w wyzwolenia Europy Środkowej i Wschodniej spod dominacji komunistycznej”. Absurd polega na tym, iż do momentu obalenia muru berlińskiego Angela Merkel była funkcjonariuszką organizacji komunistycznych, piastującą z ich ramienia urzędy dość wysokiego (jak na jej ówczesny wiek) szczebla. Bardzo dynamiczną karierę od najmłodszych lat rozwijała w FDJ, związku zwanym „młodzieżowym przedszkolem partii niemieckich komunistów”. Urodzona w Hamburgu (czyli w RFN) w roku 1954, wraz z rodzicami przeprowadziła się do NRD! Było to więc przemieszczenie w kierunku, którego motywacja z trudem mogło się komukolwiek pomieścić w głowie. Wszyscy przecież wtedy marzyli o ucieczce z Niemiec wschodnich do zachodnich. A ona, wraz z rodzicami, przeprowadziła się w kierunku dokładnie odwrotnym. Sama Merkel tłumaczyła to koniecznością objęcia parafii we wschodnich Niemczech przez jej ojca, który był pastorem zboru ewangelików. Prawda jednak była taka, iż ojciec Angeli Merkel był nie tylko duchownym, ale przede wszystkim ważnym agentem sowieckich służb, m.in. wschodnioniemieckiej STASI. I to przede wszystkim STASI a nie zwierzchnicy z ewangelickiego zboru decydowali o rozlokowaniu swojej agentury. Używam tu słowa „agentury” w liczbie mnogiej, ponieważ wiele wskazuje na to, iż ojciec Merkelowej nie był jedynym szpiclem w jego rodzinie. Przemawia za tym zakres uprawnień, jakim uprzywilejowana była ta rodzina, w tym sama Angela Merkel. Do przywilejów tych należało prawo przebywania w zamkniętej części Berlina Wschodniego – w specjalnej, szczelnie odizolowanej enklawie przeznaczonej tylko i wyłącznie dla komunistycznej nomenklatury najwyższego szczebla oraz funkcjonariuszy i agentów wschodnioniemieckiej tajnej milicji politycznej STASI. Jest udowodnionym ponad wszelką wątpliwość, iż Angela Merkel (jak i jej rodzina) korzystała z przywileju nie tylko przebywania, ale i przynajmniej czasowego zamieszkiwania w tej właśnie enklawie. Natomiast jeżeli chodzi o „zasługi w pokonaniu dominacji komunistycznej” to prawda jest taka, iż w roku 1989 żadna rzeczywista opozycja w NRD nie istniała a członkostwo w partii komunistycznej (a młodzieży w komunistycznym FDJ) było bardziej masowe, niż w jakimkolwiek innym kraju bloku komunistycznego. Niemcy są jednak mistrzami świata w błyskawicznym przeobrażaniu się z nazistów w antyfaszystów i demokratów, jak to milionami zrobili w maju roku 1945 a także w trwającym sekundę przemienianiu się z komunistów w antykomunistów, co znów w skali wielomilionowej udowodnione zostało jesienią 1989. Angela Merkel (pomimo jej w sporej mierze polskich korzeni) jest pod tym względem Niemką stuprocentową – kiedy mur berliński stał mocno należała do kręgu jego najpierwszych beneficjentów i wręcz orędowników a kiedy opadał – popędziła ku jego gruzom, by zaliczyć się do grona jego „obalaczy”. Jeszcze bardziej groteskowa od biografii Merkelowej jest decyzja Obamy, który postanowił o przyznaniu Merkelowej najwyższego amerykańskiego odznaczenia właśnie za obalanie muru. Nie ulega bowiem najmniejszym wątpliwościom, iż służby podległe Sekretariatowi Stanu USA doskonale wiedziały, kim tak naprawdę była Angela Merkel. Obama jednak albo z tych informacji nie skorzystał albo je zlekceważył. Zadając tym potwarz najwyższemu odznaczeniu Stanów Zjednoczonych a z siebie robiąc pośmiewisko wśród wszystkich mających jakiekolwiek pojęcie o tym, czego Obama chyba nie zdołał pojąć do dzisiaj. Czyli tego, kim była Angela Merkel i czym w ogóle były zjawiska takie, jak NRD, STASI czy sowiecki komunizm.

O tym, jak mało Obama rozumie ze świata, w którym się porusza, a w szczególności z realiów naszej części Europy przekonaliśmy się w roku 2015, kiedy na warszawskiej konferencji NATO plótł haniebne androny pod adresem zdumionego nimi prezydenta Andrzeja Dudy. Nie z tego jednak Obama będzie w Polsce pamiętany bardzo, ale to bardzo długo. 17 września 2009 zarówno rządzący Polską, jak i Polacy dowiedzieli się z mediów o rezygnacji prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy z zainstalowania w Polsce kluczowej dla bezpieczeństwa Polski a zarazem amerykańsko – polskiego sojuszu instalacji antyrakietowej. Wprawdzie bardzo do decyzji tej przyczynił się premier Donald Tusk, zawsze posłuszny rozkazom zarówno rosyjskim jak i niemieckim, ale wybór dnia decyzji nie mógł być przypadkowy. Na akt radykalnego osłabienia Polski i zdystansowania się od Polski Obama wybrał najtragiczniejszą rocznicę w dziejach naszego kraju i narodu. Okrągłą rocznicę 17 września 1939, jakże symboliczną rocznicę zagłady Polski, dokonanej właśnie przez Rosję i Niemcy…

Kiedy kilka miesięcy później nasz prezydent Lech Kaczyński zginął w katastrofie smoleńskiej Barack Obama uchylił się od przyjazdu na pogrzeb głowy państwa polskiego. Uzasadnił to utrudniającą ruch lotniczy erupcją jednego z wulkanów Islandii. W dniu pogrzebu naszego prezydenta – Obama grał w golfa. Bardzo długo i radośnie, co uwiecznili reporterzy stacji telewizyjnych.

Baracka Obamę zapamiętamy też na zawsze z dnia, w którym w Białym Domu przyznawał on nagrodę wyróżnianemu nią pośmiertnie Janowi Karskiemu. W swoim krótkim przemówieniu użył on wtedy słów o „polskich obozach zagłady”. Nie był to raczej lapsus językowy, bo Obama owego ewentualnego „przejęzyczenia” nie poprawił i nie zrobił tego też nikt z uczestników tego zdarzenia. Słowa dla Polaków najbardziej krzywdzące i bolesne – z Białego Domu poszły wtedy w szeroki świat. Dlaczego to zrobił? Z głupoty? Z ignorancji? Z nabytej od swego otoczenia, opartej na oszczerstwach nienawiści do Polski? Osobiście obawiam się, iż ze wszystkich tych powodów równocześnie. Ciosów zadanych nam przez Obamę było zbyt wiele, by jego mowę o „polskich obozach” uznać za przypadek. Tym bardziej, iż gestów ze strony tego prezydenta nam przyjaznych – szukać próżno…

A dlaczego Barack Obama zasługuje na miano jednego z najgorszych prezydentów w historii USA? Konkurencja w tej dziedzinie jest silna, ale z perspektywy dzisiejszych wydarzeń, w sposób coraz bardziej jaskrawy, to Obama wysuwa się tu na prowadzenie. Opisujący wydarzenia ostatnich dekad coraz mocniej zwracają bowiem uwagę na to, iż to właśnie w czasach prezydentury Obamy Stany Zjednoczone przegapiły ostatnią szansę pokojowego, czy przynajmniej nie nazbyt siłowego zatrzymania światowej ekspansji Chin. To za jego czasów Chiny usiały wschód Pacyfiku sztucznymi wyspami – bazami swej marynarki wojennej, przesądzającymi o dominacji w tej części świata imperializmu chińskiego. Bazami przyszłej ekspansji, za sprawą których pozycja USA i świata zachodniego runęła w dół. Wcześniej Stany Zjednoczone na takie procedery nie pozwalały, gdyż chodzi nie o wody terytorialne Chin, ale o akweny mające status międzynarodowych. jeżeli więc na Dalekim Wschodzie zacznie się III Wojna Światowa (której europejską odsłoną może być agresja Rosji w naszym kierunku) to pierwszym za nią odpowiedzialnym po naszej stronie będzie – Barack Obama.

Poparcie ze strony kogoś tak Polsce nieprzyjaznego, kogoś kto Polsce tak bardzo zaszkodził a do tego jeszcze radykalnie świat przybliżył do zagrożenia III wojną światową – powinno być jak pocałunek śmierci. Hańba i biada temu, kogo popiera Barack Obama.

Artur Adamski

Читать всю статью