Подарок от британской элиты: вымпел 1-й отдельной парашютной бригады

polska-zbrojna.pl 12 часы назад

W połowie czerwca podczas ceremonii wojskowej w pałacu w Wilanowie brytyjski wiceminister obrony lord Vernon Coaker oraz wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz oddali cześć generałowi Stanisławowi Sosabowskiemu i jego żołnierzom z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. W czasie uroczystości generał dywizji Ollie Kingsbury przekazał generałowi brygady Michałowi Strzeleckiemu, dowódcy 6 Brygady Powietrznodesantowej, proporzec należący do polskiej 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Miał on szczególną wymowę podczas tworzenia tej elitarnej jednostki.

15 czerwca 1944 roku 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa otrzymała wyjątkowy sztandar, bo wykonany w okupowanej przez Niemców Warszawie, następnie potajemnie przewieziony do Wielkiej Brytanii. Sztandar ów miał jeszcze mocniej podkreślać, iż przeznaczeniem elitarnej jednostki Polskich Sił Zbrojnych jest walka w kraju. Paradoksalnie jednak, kiedy dowódca 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, generał Stanisław Sosabowski, odbierał z rąk Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza sztandar ufundowany przez mieszkańców Warszawy, na najwyższych alianckich szczeblach sztabowych przesądzono już, iż przeznaczeniem polskiej brygady nie będzie desant w kraju.

Dokładnie 6 czerwca, w słynny D-Day, czyli dzień lądowania aliantów w Normandii, Naczelny Wódz, generał Kazimierz Sosnkowski, wobec groźby, iż brygadzie zostanie odcięte zaopatrzenie oddał ją pod brytyjskie zwierzchnictwo. Spełnił tym samym marzenie wielu brytyjskich dowódców, w tym samego generała Bernarda Montgomery’ego, by ta świetna jednostka weszła w skład alianckich wojsk powietrznodesantowych.

Ta brygada musi być nasza

REKLAMA

Pragnienie to w pełni podzielał też generał Frederick Browning, dowódca brytyjskiego I Korpusu Powietrznego i zastępca dowódcy 1 Alianckiej Armii Powietrznodesantowej. Jeszcze jako dowódca 1 Dywizji Powietrznodesantowej 21 listopada 1943 roku wręczył Sosabowskiemu – wówczas w stopniu pułkownika – proporzec. Był to dar od spadochroniarzy brytyjskich dla ich polskich kolegów jako dowód uznania ich wysokiego profesjonalizmu i symbol braterstwa. Ów proporzec jest widoczny między innymi na zdjęciach ze wspomnianej uroczystości przekazania brygadzie sztandaru i to on właśnie 18 czerwca 2025 roku trafił do rąk dowódcy 6 Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego.

Generał Browning, przekazując pułkownikowi Sosabowskiemu proporzec z symbolami brytyjskich wojsk powietrznodesantowych, potwierdzał jak wysoko brytyjscy dowódcy owych wojsk oceniają polską jednostkę. Wystarczy tu przywołać chociażby jedną z oficjalnych inspekcji brytyjskich dowódców spadochroniarzy w polskiej brygadzie, przeprowadzoną w 1942 roku. Jej celem było rozpoznanie, co adekwatnie Polacy wiedzą o spadochroniarstwie. Po wizycie jeden z oficerów, major Tony Hibbert, straciwszy swą przysłowiową angielską powściągliwość, stwierdził, iż „Polacy wiedzą diabelnie więcej [o spadochroniarstwie – P.K.] od Brytyjczyków”.

Uroczystość wręczenia sztandaru 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. Na pierwszym planie poczet z proporcem - darem brytyjskich spadochroniarzy, Cupar 15 czerwca 1944. NAC

Generał Browning jak najbardziej podzielał tę opinię i podczas jednej ze swych licznych wizyt w polskiej brygadzie, 17 maja 1943 roku, złożył jej dowódcy, pułkownikowi Sosabowskiemu, propozycję bez precedensu w historii armii brytyjskiej. Mianowicie zaproponował, by stworzyć polsko-brytyjską dywizję powietrznodesantową i by jej dowództwo objął właśnie pułkownik Sosabowski! Brytyjczycy nie zwykli oddawać swych żołnierzy pod obcą komendę, a tutaj była mowa o elicie – wyselekcjonowanych i znakomicie wyszkolonych ochotnikach… Ku wielkiemu zdumieniu generała Browninga pułkownik Sosabowski odmówił, argumentując niezmiennie, iż jego brygada jest przeznaczona do walki w kraju. Polski dowódca nie mógł postąpić inaczej, ale generał Browning odebrał to jako afront i stosunki między oboma oficerami wyraźnie się ochłodziły. Można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, iż wręczenie w listopadzie 1943 roku proporca, prócz uznania dla profesjonalizmu polskich spadochroniarzy, było też przypomnieniem ich dowódcy o tej bezprecedensowej propozycji.

Ostatni most

Odtąd los polskiej brygady był rozstrzygany już poza generałem Sosabowskim na najwyższych szczeblach alianckich władz wojskowych i to rozstrzyganie weszło w decydującą fazę wiosną 1944 roku. 13 marca 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową wizytował dowódca 21 Grupy Armii generał Bernard Montgomery. Polscy spadochroniarze zrobili na nim fenomenalne wrażenie, więc po zakończeniu inspekcji, nie siląc się już na żadną dyplomację, stwierdził, iż ta doborowa jednostka musi przejść pod brytyjskie dowództwo i wziąć udział w nadchodzącej ofensywie na zachodzie Europy. Polskie władze wojskowe z Naczelnym Wodzem, generałem Kazimierzem Sosnkowskim, próbowały jeszcze bronić się przed tym zakusami i zachować zwierzchnictwo brygady i jej przeznaczenie do walki w kraju. Bezskutecznie. Dziś można stwierdzić, co przyznawał po wojnie także generał Sosabowski, iż było to błędem, bo gdyby oddano wtedy brygadę pod brytyjskie dowództwo, niemal pewny byłby jej udział w desancie w Normandii na początku czerwca 1944 roku, a więc operacji udanej i zwycięskiej, a wtedy pozycja negocjacyjna byłaby zupełnie inna.

A tak, polska brygada nie dość, iż we wrześniu 1944 roku została rzucona do walki w fatalnie przygotowanej i przeprowadzonej operacji „Market-Garden”, to jeszcze z jej dowódcy, który nie bał się wprost powiedzieć swym brytyjskim kolegom, iż są za tę klęskę odpowiedzialni, uczyniono kozła ofiarnego i niemal całą odpowiedzialność za porażkę zrzucono na niego. Ten sam Montgomery, który tak zabiegał o polską brygadę, 17 października 1944 roku depeszował do szefa imperialnego sztabu generalnego marszałka Alana Brooke’a: „Polska brygada spadochronowa walczyła tutaj [pod Arnhem – P.K.] bardzo źle. Jej żołnierze nie wykazali żadnej chęci do walki, jeżeli groziło to ryzykowaniem życia. Nie chcę tej brygady dalej u siebie. Być może zechce Pan przerzucić ją do Włoch, do innych Polaków”.

Była to ocena na wskroś niesprawiedliwa – i powiedzmy to wprost – kłamliwa. Zaprzeczały temu świadectwa nie tylko polskich weteranów, ale także ich brytyjskich towarzyszy broni z 1 Dywizji Powietrznodesantowej, którym Polacy ofiarnie szli na pomoc pod Arnhem i walczyli ramię w ramię, a na końcu bitwy – osłaniali odwrót. Za to, iż generał Sosabowski powiedział wprost generałowi Browningowi i innym brytyjskim oficerom, iż są odpowiedzialni za zagładę 1 Dywizji Powietrznodesantowej, „najlepszych ochotników Anglii”, nie tylko zapłacił utratą dowództwa brygady, oszczerstwami, ale i powojennym życiem w nędzy… Wreszcie też ów proporzec – dar żołnierzy 1 Dywizji Powietrznodesantowej – był widomym dowodem prawdziwej oceny i wartości polskich spadochroniarzy. Dobrze się stało, iż od dziś będzie on w sali tradycji 6 Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego jako dowód braterstwa broni polskich i brytyjskich spadochroniarzy.

Źródła cytatów:

Piotr Korczyński, Dzika dywizja Historia czerwonych beretów, Kraków 2024; Marek Stella-Sawicki, Arnhem. Dług hańby, Poznań 2025

Piotr Korczyński , p.o. redaktor naczelny kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”
Читать всю статью