Dla Kościoła nie trzeba wyszukiwać żadnego nowego programu – pisał w swoim felietonie na łamach portalu opoka.org.pl o. prof. Dariusz Kowalczyk. Jak zwracał uwagę jezuita, wbrew obietnicom „postępowych” katolików żadna wizja zmiany kursu nie rozwiąże wszystkich problemów, na jakie napotyka Mistyczne Ciało Chrystusa. Gdy wielu wydaje się, iż dokonujemy wybitnego dzieła odnowy wiary, rzeczywistość może przynieść gorzkie rozczarowanie.
Polski duchowny odniósł się do niedawno przeczytanego przez siebie artykułu, który z wielkim entuzjazmem zapowiadał „nową erę” katolicyzmu: dzięki synodalności. Jak wspominał jezuita, optymistyczny tekst radośnie ogłaszał, iż nastaje czas Kościoła „miłosiernego i misyjnego”. Wizja taka wpisuje się w logikę „synodalnego nawrócenia” – wedle której „teraz, po dwóch tysiącach lat” Kościół dopiero odkrył swoją istotę, zauważał kapłan.
Tymczasem, jak podkreślał o. prof. Dariusz Kowalczyk – w rzeczywistości ani przesłanie o Bożym Miłosierdziu, ani misyjność nie stanowią dla katolików żadnej nowinki. Tej ostatniej, jak dodawał, „to Kościołowi różnych minionych epok możemy tylko pozazdrościć”.
„W sprawie misyjności, to potrzeba nam raczej pokory i uderzenia się w piersi za brak żarliwości i dynamizmu, a nie nadymania się, iż oto teraz odnawiamy Kościół czyniąc go misyjnym. Przecież z punktu widzenia misyjności chrześcijanie dzisiaj są jak te karły na barkach olbrzymów. Jako jezuita jestem dumny z moich współbraci w XVI, XVII i XVIII wieku, którzy gorliwie, twórczo, nierzadko w sposób wręcz genialny, przy czym z gotowością na męczeństwo, ewangelizowali Południową i Północną Amerykę, daleką Azję, w tym Indie, Japonię i Chiny, oraz Afrykę”, czytamy w artykule polskiego jezuity.
Zwolennicy nowego „Kościoła miłosiernego” również mylą się sądząc, iż to aspekt, który pozostawał zaniedbany. W opinii Ojca profesora chcą raczej po prostu nowej i obcej wierze wizji tego, czym jest miłosierdzie.
„Wydaje się, iż niektórzy współcześni reformatorzy Kościoła chętnie by usunęli niektóre uczynki [miłosierdzia-red.] co do duszy, szczególnie upominanie grzeszących. A co do uczynków względem ciała, to dodaliby przede wszystkim: Popierać ideologię gender/LGBT, aby nikomu, kto jest nieheteronormatywny, nie było przykro”, komentował duchowny. Jak dodawał, ma szczerą nadzieję, iż hasło synodalnego miłosierdzia nie oznacza zaakceptowanie w Kościele zasady „róbta, co chceta”.
Naciskający na reformę Kościoła postępowcy łudzą się, sądząc, iż Mistyczne Ciało Chrystusa udoskonalić może jakiś nowy – stworzony przez człowieka program, kwitował jezuita. Przywołując słowa Jana Pawła II ojciec profesor podkreślał, iż najważniejszy paradygmat został Kościołowi dany przez Chrystusa już w chwili Jego założenia.
„(…) Nie trzeba zatem wyszukiwać «nowego programu». Program już istnieje: ten sam co zawsze, zawarty w Ewangelii i w żywej Tradycji. Jest on skupiony w istocie rzeczy wokół samego Chrystusa”, wspominał słowa polskiego papieża duchowny. Zachęcił jednocześnie czytelników, by pamiętali o ich znaczeniu.
Źródło: opoka.org.pl
FA