«Он изменил свое решение и сыграл вничью». Раскрыто шокирующее поведение суда в отношении слежки за Брейзой

natemat.pl 5 часы назад
Zdjęcie: Nowe ustalenia ws. inwigilacji Krzysztofa Brejzy systemem Pegasus. Fot. Piotr Kamionka / REPORTER; Wojciech Olkusnik / East News


W tle dzisiejszego przesłuchania Krzysztofa Brejzy przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa doprawdy szokujące ustalenia opublikował Kamil Dziubka z portalu Onet.pl. Z jego materiału wynika, iż za rządów PiS agenci CBA mieli – jak to ujmuje dziennikarz – "wyłudzić" zgodę sądu na szpiegowanie polityka KO. Wielki wątpliwości budzi także zachowanie decydującego w sprawie sędziego.


Chodzi tu o losy wniosku dotyczącego objęcia Krzysztofa Brejzy kontrolą operacyjną przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, jaki Sąd Okręgowy w Warszawie pierwotnie zatwierdził w kwietniu 2019 roku. Nie wszystko poszło jednak po myśli ówczesnego kierownictwa CBA i Prokuratury Krajowej.

Sąd zgodził się bowiem tylko na miesiąc szpiegowania polityka Koalicji Obywatelskiej, a nie trzy, o co wnioskowali agenci. Po upływie pierwotnego terminu CBA i PK musiały więc zwrócić się z wnioskiem o przedłużenie kontroli operacyjnej (czyli w tym przypadku przede wszystkim inwigilacji oprogramowaniem Pegasus).

I wtedy wydarzyło się coś, co jeden z doświadczonych w służbach specjalnych rozmówców Kamila Dziubki opisuje słowami: "Przerobiłem w życiu dziesiątki, jeżeli nie setki wniosków o kontrolę operacyjną i nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, żeby sędzia zmieniał decyzję i kreślił po formularzu".

W aktach zastano bowiem widok, który sugeruje, iż w maju 2019 roku sędzia decydujący o przedłużeniu inwigilacji Brejzy zdecydował się na odmowę – na formularzu zakreślono bowiem taką opcję rozstrzygnięcia i choćby wpisano konieczne jedynie w przypadku odmowy uzasadnienie. W nim można przeczytać, iż materiał dowodowy przedstawiony przez CBA nie był wystarczająco wiarygodny.

Z jakiegoś powodu ostatecznie jednak decyzja odmowna i uzasadnienie zostały przekreślone. Pojawił się za to odręczny napis "wyrażam zgodę na przedłużenie".

W swoim materiale dla Onet.pl Kamil Dziubka przypomina także, iż CBA miało operować SMS-ami rzekomo przez Krzysztofa Brejzę wysłanymi, a tak naprawdę sfałszowanymi. Stanowiły one zbitek fragmentów różnych innych wiadomości (na kompletnie różne tematy i wysyłanych w różnym czasie) wykradzionych Pegasusem z telefonu polityka KO.

"W sprawie Pegasusa największy ładunek przestępczy tkwi w niejawnych czynnościach operacyjnych" – skomentowała najnowsze doniesienia medialne małżonka europosła, a zarazem jego pełnomocniczka Dorota Brejza. Z oczywistych powodów inwigilacyjnym procederem z czasów poprzedniej władzy pokrzywdzona była także ona.



A dlaczego w ogóle Brejzowie na celowniku operujących Pegasusem się znaleźli? Powszechnie za główny powód uznaje się to, iż Krzysztof Brejza w 2019 roku był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Rząd PiS poprzez podporządkowane sobie służby specjalne mógł więc łatwo zdobywać wiedzę o tym, co planuje największa formacja opozycyjna.

Na początku poniedziałkowego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa Brejza wskazał jednak na jeszcze jeden argument, który za czasów PiS miał zdecydować o tym, iż zainteresowało się nim CBA.

– Drugim wektorem była osobista niechęć do mnie ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Ponieważ z jednej strony podważałem jego rzekomy antykomunizm, z drugiej strony ujawniałem, jak jego środowisko – jego decyzjami – wzbogaciło się na majątku narodowym – ocenił Brejza.

Читать всю статью