
Tuż przed zamknięciem rynków w poniedziałek po południu Donald Trump zaprosił dziennikarzy do Gabinetu Owalnego. Prezydent USA przyjął premiera Izraela Binjamina Netanjahu i chciał przekazać wiadomość. Rano rynki akcji na całym świecie gwałtownie spadły, ponieważ Trump i jego doradcy przekazali w weekend jedynie komunikaty o absolutnej bezkompromisowości. W rezultacie amerykańskie rynki również otworzyły się na czerwono.
Gdy pojawiła się informacja, iż Trump rozważa 90-dniowe odroczenie ceł w celu negocjacji, ceny akcji wystrzeliły w górę. Zaledwie pół godziny później ponownie spadły po tym, jak Biały Dom odrzucił ten raport jako fałszywy. Wyjaśniło to jednak, jakiego komunikatu potrzebowały rynki. Ostatecznie Trump powiedział, iż cła pozostaną na swoim miejscu. Bez przekonania zasygnalizował, iż jest otwarty na negocjacje.
Netanjahu był pierwszym zagranicznym gościem, który osobiście spotkał się z Trumpem po ogłoszeniu przez niego ceł. Izraelski rząd już w weekend zadeklarował, iż chce znieść wszystkie cła na amerykański import. Było zatem jasne, iż Netanjahu zamierza rozmawiać o handlu, a także o wojnie w Strefie Gazy i konflikcie z Iranem.
Podczas prawie dwugodzinnego spotkania nie osiągnięto jednak żadnego porozumienia. „Porozmawiamy o tym” — stwierdził Trump, gdy został poproszony o komentarz przez dziennikarzy. Nie oznaczało to jednak, iż Izrael zostanie przyjęty, ponieważ kraj ten otrzymuje już „miliardy dolarów rocznie”.
Trump nie chce ustępstw
W ten sposób Trump rozwiał wszelkie nadzieje na szybkie zakończenie chaosu celnego. Izrael — jako jeden z najbliższych sojuszników Waszyngtonu — powinien stosunkowo łatwo dojść do porozumienia. Ale to nie było przesłanie, które Trump chciał wysłać w poniedziałek.
Oczywiście był zadowolony, iż „prawie każdy kraj chce negocjować”. Nie oznacza to jednak, iż porozumienie zostanie osiągnięte ze wszystkimi. „Będą uczciwe umowy” — powiedział Trump. Ale nie dla wszystkich. „Niektórzy zapłacą znaczne cła” — dodał.
Przykład Izraela jasno pokazał, iż daleko idące oferty z innych państw nie wprawiają Trumpa automatycznie w łagodny nastrój. UE również zaoferowała w poniedziałek całkowite zniesienie wszystkich ceł na produkty przemysłowe. „Zaoferowaliśmy zerowe cła na towary przemysłowe, tak jak to już zrobiliśmy z wieloma innymi partnerami” — powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Europa jest zawsze „gotowa na dobre porozumienie”.
Jednak oferta była „niewystarczająca” — stwierdził Trump. Jego celem było wyeliminowanie deficytu handlowego z UE. Następnie bezpośrednio wymienił jeden ze sposobów, w jaki można to zrobić. „Możecie kupić naszą energię” — dodał prezydent USA.
Zadeklarował również, iż pozataryfowe bariery handlowe, takie jak przepisy lub polityka walutowa, będą przedmiotem ewentualnych negocjacji. Stawiając takie żądania, amerykański prezydent daje jasno do zrozumienia, iż nie jest przygotowany na szybkie ustępstwa.
„To dopiero początek”
Rynki zareagowały w poniedziałek ambiwalentnie. Przodujący amerykański indeks Dow Jones zamknął się ponad 300 punktami w dół. S&P500 zakończył dzień nieznacznym spadkiem po szalonej przejażdżce kolejką górską, podczas gdy indeks technologiczny Nasdaq zakończył dzień nieznacznym wzrostem.
Niepewność była podsycana przez fakt, iż na opinie Trumpa wpływają doradcy, którzy za kulisami toczą zaciekłą walkę o władzę. Na przykład sekretarz skarbu Scott Bessent przewodzi grupie negocjatorów. Trump poinstruował go, aby „otworzył negocjacje w celu realizacji wizji złotego wieku dla globalnego handlu” — napisał na X, ogłaszając rozmowy z Japonią.

Prezydent USA Donald Trump i premier Izraela Binjamin Netanjahu w Białym Domu, 7 kwietnia 2025 r.
Doradca Kevin Hassett również mówił na antenie FoxNews o dużej chęci do rozmów w Białym Domu. „Trump wysłucha naszych partnerów, jeżeli przyjdą do nas z umową, która pomoże amerykańskim pracownikom” — powiedział.
W tym samym czasie w „The Financial Times” pojawił się gościnny artykuł konsultanta handlowego Petera Navarro: „taryfy Donalda Trumpa naprawią zepsuty system”. To sytuacja nadzwyczajna, a nie negocjacje. „Światowi przywódcy, którzy nagle oferują obniżenie ceł po dziesięcioleciach oszukiwania, powinni wiedzieć, iż to dopiero początek” — napisał Navarro.
Wkrótce potem Elon Musk zaatakował doradcę Trumpa na X. „On g***o zbudował” — napisał. Później jednak Musk usunął ten post.
Bliskowschodni plan Trumpa
Wizyta Netanjahu została przyćmiona nie tylko przez szok taryfowy, jaki Trump zadał Izraelowi. Bliski Wschód również stał się tematem dyskusji, ponieważ sytuacja w Strefie Gazy ponownie się zaogniła. Negocjator Trumpa, Steve Witkoff, wynegocjował zawieszenie broni w Strefie Gazy przed objęciem urzędu przez prezydenta USA, co miało doprowadzić do planu pokojowego.
Porozumienie to przyniosło Trumpowi triumf w polityce zagranicznej jeszcze przed 20 stycznia. Jednak od połowy marca izraelska armia ponownie bombarduje Strefę Gazy. Według palestyńskich doniesień setki cywilów, w tym wiele dzieci, zostało zabitych i rannych. Sytuacja humanitarna jest katastrofalna. Porozumienie w sprawie zakładników zostało zawieszone. w tej chwili realizowane są prace nad nowym porozumieniem — twierdził Netanjahu w Gabinecie Owalnym.
W przeciwieństwie do swojego poprzednika Joego Bidena Trump nie próbuje odwieść Netanjahu od jego twardego podejścia wobec Hamasu. Zamiast tego prezydent USA ogłosił podczas lutowej wizyty Netanjahu, iż Stany Zjednoczone chcą „przejąć” Strefę Gazy, a mieszkający tam Palestyńczycy nie będą mogli wrócić.
Częścią polityki bliskowschodniej omawianej przez Trumpa i Netanjahu jest również wspólne działanie przeciwko Iranowi. Prezydent USA ogłosił, iż w sobotę odbędą się bezpośrednie rozmowy między Waszyngtonem a Teheranem. Jak dodał, będzie to spotkanie na „wysokim szczeblu”. Jednocześnie Trump zagroził uderzeniami militarnymi, a Pentagon pracuje nad zwiększeniem liczby wojsk amerykańskich w regionie. „Jeśli rozmowy nie zakończą się sukcesem, Iran znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie” — zagroził Trump.