Pierwsze sondażowe wyniki wyborów w każdych wyborach poznajemy z mapą, do której Polacy już się przyzwyczaili. To Polska w podziale na województwa. Wschodnia część kraju tradycyjnie przypada Prawu i Sprawiedliwości, a zachodnia część Koalicji Obywatelskiej. Tak było także w przypadku ostatnich wyborów prezydenckich. Graniczne stają się najczęściej trzy miejsca: śląskie, łódzkie i mazowieckie. Przechylają się one na korzyść jednej lub drugiej strony.
Bardziej szczegółowy wyborczy podział Polski jest mniej popularny, bo niezbędne do tego są oficjalne dane Państwowej Komisji Wyborczej. A odkrywa on, iż kraj nie jest podzielony na pół. W tych wyborach było widać to szczególnie. Pokazuje to już sam wynik wyborów w skali gmin.
— Tak naprawdę to, jaki podział rysuje nam się teraz na wyborczych mapach, to już nie są te słynne klasyczne zabory, bo już w 2023 r. PiS zaczęło wlewać się też w obszary wiejskie zachodnich regionów. Widać gigantyczny podział na miasta i wsie. Na mapie wyborczej mamy rozlaną ogromną przewagę Nawrockiego w gminach wiejskich i ogromną przewagę Trzaskowskiego w miastach. Dobrym przykładem jest woj. mazowieckie, gdzie poza aglomeracją Warszawy Trzaskowski nie był w stanie wygrać nigdzie. To samo w woj. pomorskim — mówił analityk Michał Rogalski w „Onet Rano”.
Jeszcze więcej mówi nam mapa w skali powiatów, która oddaje także przewagę w liczbie głosów. Widać na niej, jak wyraźnie za wynikiem Rafała Trzaskowskiego przeważają mieszkańcy największych polskich miast. Jak wiadomo, ich głosy okazały się niewystarczające, by kandydat odniósł zwycięstwo. Za sukcesem Karola Nawrockiego stoi Polska lokalna, zwłaszcza w południowo-wschodniej części kraju, ale nie tylko. PiS z powodzeniem opanowuje południową Wielkopolskę czy Dolny Śląsk.
