
- — Zagrożenie, o które najbardziej się martwię w kontekście Europy, to nie Rosja, to nie Chiny, to nie żaden inny zewnętrzny aktor. To, o co najbardziej się martwię, to zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości, wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki — oświadczył Vance w swoim przemówieniu
- Jego wystąpienie spotkało się z licznymi reakcjami europejskich przywódców, w tym krytyką m.in. ze strony najważniejszych niemieckich polityków
- Jednocześnie specjalny wysłannik Trumpa gen. Keith Kellogg oświadczył, iż USA chcą zawrzeć porozumienie z Rosją, żeby „zerwać jej sojusze z Chinami, Iranem i Koreą Północną”
- Obecny na konferencji Wołodymyr Zełenski zwrócił się tymczasem do Europejczyków z apelem, by utworzyli wspólną armię i zaczęli prowadzić wspólną politykę zagraniczną po to, by skuteczniej pomóc Ukrainie
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
J.D. Vance uderza w Europejczyków
— Największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości — powiedział wiceprezydent USA J.D. Vance w przemówieniu na monachijskiej konferencji.
Amerykański wiceprezydent swoje wystąpienie w Monachium w całości poświęcił ostrej krytyce europejskiej demokracji, oskarżając Europę o odejście od własnych wartości, stosowanie cenzury, ignorowanie wyborców i prześladowanie chrześcijan. Uznał to za największe zagrożenie dla kontynentu.

J.D. Vance i prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier w Monachium
— Zagrożenie, o które najbardziej się martwię w kontekście Europy, to nie Rosja, to nie Chiny, to nie żaden inny zewnętrzny aktor. To, o co najbardziej się martwię, to zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości, wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki — oświadczył Vance.
Jednocześnie amerykański wiceprezydent stwierdził, iż USA chcą „trwałego pokoju, a nie takiego, który będzie skutkował konfliktem w Europie Wschodniej za kilka lat”. — Zasadniczo naszym celem jest, jak to określił prezydent Trump, zakończenie wojny. Chcemy, aby zabijanie ustało, ale chcemy też osiągnąć trwały pokój — powiedział Vance na zakończenie spotkania z Wołodymyrem Zełenskim.
Odmówił jednak podania szczegółów na temat rozmów, by zachować „dostępność opcji dla negocjatorów i zespołów — tak, aby doprowadzić tę sprawę do odpowiedzialnego końca”. Spotkanie rosyjskich i amerykańskich negocjatorów ma odbyć się w przyszłym tygodniu w Arabii Saudyjskiej.
Europy nie będzie przy stole negocjacyjnym?
Jednocześnie specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg stwierdził w Monachium, iż „Europy nie będzie bezpośrednio przy stole negocjacyjnym w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie, bo nie chcemy powtórki z Mińska”. Chodzi o porozumienia mińskie zawierane w 2014 r. i 2015 r., które doprowadziły do czasowego zamrożenia wojny we wschodniej Ukrainie, ale nie zdołały rozwiązać przyczyn konfliktu.
Kellogg dodał, że, jego rolą jest zebranie opinii państw europejskich w tej sprawie, a ostateczne decyzje będzie podejmował prezydent Trump.

Specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg z niemiecką minister spraw zagranicznych Annaleną Baerbock
— Kiedy będziemy siedzieć przy stole, to naprawdę będzie dwóch protagonistów (…) i pośrednik — powiedział Kellogg podczas „ukraińskiego lunchu”, zorganizowanego przez ukraińską Yalta European Summit (YES) w Monachium.
Jak pokreślił, protagonistami są Rosja i Ukraina, a Stany Zjednoczone są pośrednikiem. Zdaniem Kellogga, państw europejskich nie będzie przy stole, by uniknąć powtórzenia sytuacji z negocjacji mińskich (z udziałem Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec), gdy „mieliśmy wielu ludzi przy stole, którzy tak naprawdę nie mieli zdolności wyegzekwowania pewnego rodzaju pokoju”.
Europa zwołuje pilny szczyt
W związku z krytyką Vance’a oraz słowami Kellogga prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał pilny szczyt europejskich przywódców w celu omówienia kwestii przyszłości Ukrainy.
Jako pierwszy o planowanym szczycie poinformował minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas jednej z dyskusji panelowych w Monachium. — Prezydent Trump ma metodę działania, którą Rosjanie nazywają „razwiedka bojem” — rozpoznanie walką. Naciskasz i patrzysz, co się dzieje, a następnie zmieniasz swoją pozycję. (…) Musimy zareagować — powiedział szef polskiej dyplomacji.
Na szczyt do Paryża wybiera się premier Donald Tusk.
Zełenski już nie pokłada nadziei w USA?
Nowe podejście administracji amerykańskiej znalazło też odzwierciedlenie w słowach Wołodymyra Zełenskiego, który był obecny w Monachium. Ukraiński prezydent rozmawiał z J.D. Vance’em o zakończeniu wojny, ale jednocześnie nie zdecydował się podpisać umowy, którą Waszyngton zaproponował w sprawie należących do Ukrainy metali ziem rzadkich.
Sekretarz skarbu USA Scott Bessent przedstawił bowiem Zełenskiemu propozycję dotyczącą metali ziem rzadkich w formie projektu umowy w środę podczas ich spotkania w Kijowie. Zełenski nie podpisał dokumentu. Stwierdził też, iż musi przejrzeć dokument i skonsultować go z innymi. Z kolei w Monachium Zełenski mówił już, iż umowa nie gwarantuje ochrony ukraińskich interesów i nie jest gotowa do podpisu.

Wołodymyr Zełenski w Monachium
Dlatego podczas swojego wystąpienia Zełenski zwracał się przede wszystkim do Europejczyków. Zaapelował do nich o jedność i jednoznaczne wsparcie dla Ukrainy, choćby w sytuacji, gdy USA dłużej nie będą skłonne pomagać.
— Europa musi stać się samowystarczalna, zjednoczona przed wspólnymi wyzwaniami. Teraz dzięki wsparciu ukraińska armia jest w stanie powstrzymać Rosję, ale gdyby nie my, to kto by ich powstrzymał? Nie możemy wykluczyć takiej możliwości, iż Ameryka powie „nie” Europie. Wielu liderów mówiło tu o Europie, która potrzebuje wspólnej armii europejskiej. A ja głęboko wierzę, iż nadszedł czas, iż tak powinno się stać — dodał prezydent Ukrainy.
— Bez armii ukraińskiej armie europejskie nie będą wystarczające, by powstrzymać Rosję. Taka jest dziś rzeczywistość. Ale nasza armia nie wystarczy. Potrzebujemy tego, co wy możecie dać. Broni, szkolenia, sankcji, finansowania, presji politycznej i jedności. Trzy lata wojny pokazały, iż mamy już fundamenty wspólnej siły wojskowej. A teraz, gdy przygotowujemy podstawy dla pokoju i bezpieczeństwa, musimy budować siły zbrojne Europy po to, by przyszłość Europy zależały tylko od Europejczyków i żeby decyzje o bezpieczeństwie Europy zależało tylko od Europy — stwierdził Zełenski.
Do słów Zełenskiego sceptycznie odniósł się Radosław Sikorski, który stwierdził, iż projekt wspólnej armii europejskiej „się nie wydarzy”.
***
Polecamy materiały naszych dziennikarzy dotyczące monachijskiej konferencji: