Buteleczka perfum zawierała dość Nowiczoka (stworzonego w ZSRR środka paralityczno-drgawkowego), by "zabić tysiące ludzi" - ocenił w poniedziałek prawnik prowadzący publiczne dochodzenie w sprawie śmieci Dawn Sturgess, Brytyjki, która zmarła w 2018 po kontakcie z trucizną - podała AP.
Powszechnie uważa się, iż Sturgess była przypadkową ofiarą usiłowania zabójstwa rosyjskiego podwójnego agenta, Siergieja Skripala.
Rosyjskie służby aresztowały Skripala w 2004 roku. Skazano go za zdradę stanu, ale zwolniono w ramach wymiany na dziesięciu rosyjskich agentów. W marcu 2018 roku mieszkającego w Wielkiej Brytanii Skripala i jego córkę znaleziono nieprzytomnych na ławce przed centrum handlowym w Salisburry. Byli w stanie krytycznym, jednak po tygodniach leczenia odzyskali zdrowie.
W toku śledztwa brytyjskie władze uznały, iż usiłowano ich zabić bojowym środkiem trującym typu Nowiczok. Najwyższe stężenie substancji znaleziono na drzwiach ich domu. Władze brytyjskie zidentyfikowały funkcjonariuszy rosyjskiego wywiadu, którzy mieli dokonać zamachu. W odwecie z wielu zachodnich państw wydalono wówczas ponad 150 rosyjskich dyplomatów - przypomniała agencja.
Trucizna w buteleczce perfum
Cztery miesiące po zamachu na Skripalów w Amesbury położonym w odległości 11 km od Salisburry doszło do zatrucia Dawn Sturgess. Trucizna znajdowała się w buteleczce perfum, którą ona lub jej partner znaleźli gdzieś w parku czy na ulicy. Ciężko zachorowali oboje, kobieta zmarła.
Moskwa wyparła się zaangażowania w zamach na Skripalów, którego konsekwencją była śmierć Sturgess. Obecne dochodzenie publiczne ma ustalić wszelkie okoliczności śmierci Brytyjki.
Skripalowie, którzy jak informowały media zostali wywiezieni do innego kraju i znajdują się tam pod ochroną, nie będą zeznawać bezpośrednio. Prawnicy dysponują jednak ich zeznaniami, w tym oświadczeniem Skripala, iż za próbą jego zamordowania stał Władimir Putin.
PAP