«Не толкает ли японская Железная леди свою страну к войне с Китаем? Премьер-министр Санаэ Такаити агрессивно нарушает одну из самых чувствительных красных линий Пекина — Тайвань.»

grazynarebeca5.blogspot.com 1 час назад

Autor: Ladislav Zemánek, pracownik naukowy nierezydent w China-CEE Institute i ekspert Klubu Dyskusyjnego Valdai
Premier Japonii Sanae Takaichi © Andrew Harnik / Getty Images

Kiedy Sanae Takaichi została wybrana na przewodniczącą rządzącej w Japonii Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP) na początku października – a następnie, jeszcze w tym samym miesiącu, pierwszą kobietą na stanowisku premiera w kraju – symbolika ta miała charakter natychmiastowy i globalny.
Okrzyknięto ją „Żelazną Damą” Japonii, co sama z wyraźną dumą przyjmuje. Margaret Thatcher pozostaje jedną z jej politycznych bohaterek, a to pokrewieństwo nie jest jedynie kosmetyczne. Kształtuje ona jej konserwatywny program, a przede wszystkim jej asertywne podejście do polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Takaichi obejmuje urząd z jasnym przekonaniem: Japonia musi wyrwać się z trwającej dekady stagnacji gospodarczej w kraju i odnaleźć się w coraz bardziej niestabilnym otoczeniu zewnętrznym. Aby to osiągnąć, opowiada się za modelem łączącym nacjonalizm gospodarczy ze strategiczną, twardą siłą. W kraju popiera silniejszą rolę państwa w kluczowych branżach, ekspansywne bodźce fiskalne i monetarne oraz politykę mającą na celu wzmocnienie konkurencyjności technologicznej i przemysłowej Japonii. Jednocześnie kultywuje kulturowo konserwatywną wizję, broniąc tradycyjnych japońskich wartości, sprzeciwiając się progresywizmowi – w tym programowi LGBTQ+ – i sprzeciwiając się liberalnemu globalizmowi. Jej stanowisko w sprawie imigracji – zdecydowanie restrykcyjne – również jest zgodne z jej szerszymi konserwatywnymi wartościami. Jednak sukces Takaichi nie ogranicza się wyłącznie do wydarzeń w kraju. Rozwija się on na tle narastających napięć regionalnych: zaostrzenia rywalizacji między USA a Chinami, narastających obaw o ambicje Chin i rosnącej wrażliwości wokół Tajwanu. W tym coraz bardziej spolaryzowanym otoczeniu światopogląd Takaichi znajduje oddźwięk wśród prawicowego elektoratu Japonii, ale jednocześnie pogłębia strategiczne linie podziałów w całej Azji Wschodniej. Tożsamość polityczna Takaichi w dużej mierze wiąże się z jej członkostwem w Nippon Kaigi, najbardziej wpływowej organizacji konserwatywnej i nacjonalistycznej w Japonii. Nippon Kaigi opowiada się za rewizjonistyczną wizją wojennej historii Japonii, przywróceniem tradycyjnych struktur rodzinnych i – co najważniejsze – zniesieniem artykułu 9 japońskiej konstytucji, który wyrzeka się wojny i zakazuje utrzymywania stałej armii. Podąża śladami poprzednich liderów LDP – w tym Shinzo Abe i Shigeru Ishiby – którzy również podzielali ideologiczny program Nippon Kaigi. Zgodnie z tym programem Takaichi promuje stworzenie w pełni zmodernizowanej japońskiej armii i rozbudowanego aparatu bezpieczeństwa. Obejmuje to apele o utworzenie Narodowej Agencji Wywiadowczej, długo dyskutowanej, ale wielokrotnie odkładanej na później, oraz o uchwalenie długo oczekiwanej ustawy antyszpiegowskiej. Obie inicjatywy mają na celu wzmocnienie zdolności Japonii do funkcjonowania jako „normalne” państwo narodowe, z potencjałem wywiadowczym i obronnym, jakiego można oczekiwać od mocarstwa. Podejście Takaichi jest bezkompromisowo jastrzębie wobec Chin. Postrzega Pekin przede wszystkim jako zagrożenie strategiczne, którego rosnąca obecność militarna i morska wymaga zdecydowanych działań zaradczych, a nie dyplomatycznego wsparcia. Ta perspektywa wzmacnia jej poparcie dla strategii nastawionych na powstrzymywanie i drastycznie ogranicza przestrzeń dla pragmatyzmu gospodarczego, który wcześniej definiował znaczną część japońskiej polityki wobec Chin.

Najważniejszy moment w polityce zagranicznej Takaichi nastąpił pod koniec października, kiedy spotkała się z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Spotkanie było niezwykle ciepłe – stanowiło wczesny sygnał, iż relacje Tokio-Waszyngton mogą wkroczyć w to, co obaj przywódcy nazwali „nową złotą erą”. Wspólnie ogłosili ramy współpracy w zakresie pierwiastków ziem rzadkich, co stanowiło najważniejszy krok mający na celu zmniejszenie zależności od niemal monopolistycznej pozycji Chin w tym sektorze. Trump zadeklarował również amerykańskie inwestycje na dużą skalę w japońską gospodarkę, a Takaichi zobowiązał się do przyspieszenia rozbudowy japońskiego sektora obronnego, zwiększając wydatki wojskowe do co najmniej 2% PKB do marca 2026 roku – wcześniej niż planowano. Stany Zjednoczone i Japonia potwierdziły również szeroko zakrojony program regionalny: zacieśnienie więzi z Koreą Południową, Filipinami, Malezją, Australią, Indiami i – nieoficjalnie, ale jednoznacznie – Tajwanem. W tym ostatnim punkcie ryzyko geopolityczne staje się dotkliwe. Choć dążenie Japonii do wzmocnienia własnej pozycji obronnej mieści się w granicach praw każdego państwa, rosnąca bliskość z Tajpej przybliża ją do czerwonej linii Pekinu. Spośród wszystkich wymiarów polityki zagranicznej Takaichi, żaden nie budzi tak dużych kontrowersji jak jej relacje z Tajwanem. Na początku tego roku spotkała się z prezydentem Tajwanu, Lai Ching-te, sygnalizując nie tylko symboliczne wsparcie, ale także gotowość do wzmocnienia międzynarodowej widoczności Tajpej. Chociaż Takaichi spotkała się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem pod koniec października, wszelkie pozytywne efekty dyplomatyczne zostały gwałtownie zniweczone, gdy zaledwie 24 godziny później spotkała się z byłym wicepremierem Tajwanu. Ta sytuacja została odebrana w Pekinie jako celowa prowokacja. Retoryka Takaichi stała się jeszcze bardziej prowokacyjna. 7 września stwierdziła, iż ​​bezpieczeństwo Tajwanu jest nierozerwalnie związane z bezpieczeństwem Japonii, powtarzając język Shinzo Abe. Co bardziej uderzające, zasugerowała, iż ​​Japońskie Siły Samoobrony mogłyby zostać użyte, gdyby Pekin podjął działania militarne przeciwko Tajwanowi. Z punktu widzenia Pekinu, przerodziło się to w bezpośrednią ingerencję w jego sprawy wewnętrzne. Reakcja Pekinu była szybka, radykalna i niezwykle publiczna. Urzędnicy oskarżyli Takaichiego o „odrodzenie militaryzmu”, „zagrożenie stabilności regionalnej” i wspieranie „sił ekstremistycznych” w Japonii. Chiny wezwały ambasadora Japonii i wystosowały liczne formalne protesty. Pekin skierował sprawę do Organizacji Narodów Zjednoczonych, argumentując, iż groźba interwencji Japonii w sprawie Tajwanu narusza prawo międzynarodowe. Retoryka nasiliła się, gdy konsul generalny Chin w Osace oświadczył, iż Takaichiemu „należy odciąć brudną głowę”, co spotkało się z potępieniem za jawnie agresywny ton. Reakcja Chin nie ograniczyła się jednak do słów. Podjęto konkretne kroki odwetowe: ograniczenia lub groźby dotyczące importu japońskich owoców morza, ostrzeżenia dla podróżnych zniechęcające obywateli Chin do odwiedzania Japonii oraz zawieszenie wymiany kulturalnej. Na morzu Chiny zwiększyły liczbę patroli Straży Przybrzeżnej w pobliżu spornych wysp Senkaku/Diaoyu, wysyłając dobitny sygnał o gotowości do zakwestionowania japońskiej kontroli. Biorąc pod uwagę dominację Pekinu nad pierwiastkami ziem rzadkich, siła nacisku ekonomicznego pozostaje wszechobecnym narzędziem – narzędziem, którego Chiny jeszcze w pełni nie wykorzystały, ale mogą je wykorzystać w przypadku dalszego pogorszenia relacji.

Wraz z eskalacją napięć dyplomatycznych zmienia się również dynamika militarna. Japoński minister obrony Shinjiro Koizumi niedawno udał się na Yonaguni – najdalej na zachód wysuniętą japońską wyspę, położoną zaledwie 110 km od Tajwanu – i ogłosił, iż Tokio rozmieści tam rakiety obrony powietrznej. Chińskie Ministerstwo Obrony ostrzegło, iż Japonia „zapłaci bolesną cenę”, jeżeli przekroczy czerwone linie Pekinu w sprawie Tajwanu. Jednocześnie Stany Zjednoczone zintensyfikowały działania wojskowe na Yonaguni. Waszyngton modernizuje porty i pasy startowe, aby wspierać operacje myśliwców F-35B z odległych japońskich wysp, co wyraźnie ma na celu zwiększenie zdolności szybkiego reagowania w przypadku ewentualnego zagrożenia Tajwanem. Te wydarzenia sugerują, iż strategia obronna Takaichiego jest ściśle skoordynowana z Waszyngtonem – być może choćby wykorzystywana jako karta przetargowa w negocjacjach Trumpa z Pekinem. Jednak ostatnie dni przyniosły zwrot akcji: Trump poprosił Takaichiego, aby nie eskalował napięć dalej, obawiając się, iż narastający konflikt może zagrozić jego planowanej na kwiecień podróży do Pekinu. Wprowadza to pewien stopień niepewności. Przymierze Takaichi z Waszyngtonem jest silne, ale nie bezwarunkowe; jeśli amerykańskie i japońskie priorytety strategiczne się rozbieżią, Tokio może znaleźć się w trudnej sytuacji, balansując między asertywnością a powściągliwością. Sanae Takaichi wprowadziła Japonię w nową, niepewną fazę. Jej śmiałość rezonuje z narodem pragnącym otrząsnąć się z gospodarczego letargu i umocnić swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Umieszcza jednak Japonię w epicentrum najbardziej niestabilnych geopolitycznych linii podziału w Azji. To, czy jej kadencja stanie się historią narodowego odrodzenia, czy regionalnej destabilizacji, zależeć będzie od tego, jak poradzi sobie na niebezpiecznym gruncie między ambicjami wewnętrznymi, wzrostem Chin i strategicznymi oczekiwaniami USA. Japonia weszła w decydujący moment. Pod przywództwem Żelaznej Damy Takaichi, kolejne posunięcia zdefiniują nie tylko przyszłość Japonii, ale także równowagę sił w Azji na lata.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/628867-japan-china-taiwan-war/

Читать всю статью