Наши мальчики?

niepoprawni.pl 4 часы назад

W gdańsku otwarto bardzo kontrowersyjną wystawę "Nasi chłopcy". Wystawa dotyczy mieszkańców Pomorza wcielonych do armii hitlerowskiej podczas II wojny światowej. Można śmiało powiedzieć, iż przedstawienie żołnierzy hitlerowskich jako "naszych chłopców", choćby jeżeli byli Polakami na siłę wcielonymi do wrogiej armii, mocno zniekształca historię.

Tak się składa, iż pochodzę ze Śląska, a moja rodzina ma korzenie zarówno na Górnym Śląsku, jak i w Wielkopolsce. Dlatego problem wcielania do armii niemieckiej jest mi co nieco znany. Przed I wojną światową mój dziadek służył jako szeregowy w gwardii kajzera. Ot pobór. Podczas I wojny, też został powołany do armii niemieckiej i trafił do Francji. Nigdy nie uważał się za Niemca. Wychował swoje dzieci w duchu polskości. Po prostu takie były losy ludzi tu mieszkających.

W czasie II wojny światowej jeden z moich krewnych zginął w Katyniu. Ale dwóch wujków zostało powołanych do Wehrmachtu. Po prostu mieli odpowiedni wiek i mieszkali na Śląsku. Gdyby wojna wybuchła kilka lat później, mogli spokojnie służyć w Wojsku Polskim. I prawdopodobnie by woleli. Obaj przeżyli. Obaj bardzo nie chcieli opowiadać o swoich wojennych przeżyciach. I żaden nie szczycił się tą służbą. Raczej traktowali ją jako nieszczęście, które ich spotkało. Wiem jednak, iż jeden służył jako obsługa naziemna w Luftwaffe, a drugi (zresztą wzięty do wojska z robót, na które wywieziono go do Niemiec), w artylerii przeciwlotniczej. Ciekawostka, iż brat tego drugiego uciekł do Anglii i służył w polskim lotnictwie. Na szczęście się nie "spotkali".

Obaj prawdopodobnie byli specjalnie pilnowani, bo jako Polacy ze Śląska nie byli traktowani jako pełnoprawni Niemcy. Nie mieli okazji uciec na stronę aliancką. Poza tym, pod okupacją żyły przez cały czas ich rodziny.

Tej służby nikt tu nie traktował jako zaszczytu. Raczej jako dopust Boży. Na pewno nikt z rodziny nie mówił o nich z dumą "nasi chłopcy". Ta służba na pewno nie zasługuje na wystawy w muzeum. Myślę, ze zainteresowani, jeżeli jeszcze by żyli, byli by oburzeni podobnie jak my taką wystawą. W końcu po wojnie oni również wychowali swoje dzieci na dobrych Polaków. Nikt z tych dzieci nie wyruszał do Niemiec, ubiegać się o obywatelstwo, a zapewniam, iż wielu za komuny tak robiło, żeby zapewnić sobie lepsze życie.

I jeszcze jedna zasłyszana przeze mnie od znajomego ciekawostka. W jego rodzinie jeden z braci trafił do obozu koncentracyjnego, a drugiego Niemcy wzięli do wojska. Matka, chcąc wyciągnąć syna z obozu napisała do władz, iż przecież jego brat walczy za III Rzeszę. Na co władze niemieckie ... zwolniły drugiego brata z wojska!

Tu muszę wtrącić kilka słów na temat pana Donalda Tuska. Cała afera sprzed wielu lat z "dziadkiem z Wehrmachtu", w kontekście śląskich doświadczeń ma dla mnie inny wymiar, niż prawdopodobnie dla mieszkańców innych regionów Polski. Nie mam do Tuska pretensji o dziadka w niemieckim wojsku. Jego rodzina pochodzi z Kaszub i dziadek został powołany, bo tam mieszkał. Dla mnie bardziej kontrowersyjne było to, iż on się tego dziadka wyparł. Z początku zaprzeczał jego służbie w niemieckim wojsku. Przecież ten dziadek nie miał innego wyjścia. No, chyba, żeby dać się rozstrzelać jako dezerter. Tusk chwalić się nie musiał. choćby nie powinien. Ale nie powinien zaprzeczać faktom. No cóż, ale jego prawdomówność zostawia jeszcze wiele do życzenia.

Читать всю статью