Национальное образование, а не образование ЕС

myslpolska.info 3 часы назад

Od wielu lat jesteśmy świadkami niekorzystnych i podstępnych zmian w szkolnictwie. Podstępnych dlatego, iż efekty wszelkich operacji na młodej tkance narodu są zwykle wyraźnie widoczne po dopiero latach, kiedy dzieci przeobrażą się w ludzi dorosłych o określonych postawach gdy może je dalej wychowywać już tylko samo brutalne życie.

Obecne, kolejne już unijne zmiany w polskim systemie edukacji budzą uzasadniony niepokój nauczycieli, dyrektorów, rektorów szkół i uniwersytetów, biskupów i katechetów, ale przede wszystkim rodziców i starszych generacji Polaków. Nic dobrego nie mogą przynieść w przyszłości takie działania jak: obniżanie ogólnego poziomu nauczania, likwidacja prac domowych, wyrzucanie wybitnych polskich utworów literackich z kanonu lektur szkolnych, wprowadzanie podręczników pisanych wg wytycznych obcych państw, fałszowanie polskiej historii, przemilczanie informacji o tak wybitnych bohaterach jak rotmistrz Witold Pilecki i ojciec Maksymilian Kolbe, czy faktów historycznych takich jak Bitwa pod Grunwaldem, Obrona Poczty Gdańskiej, Westerplatte, Grodna, czy Powstanie Warszawskie, ograniczanie nauczania religii i etyki, a co najgorsze forsowanie w szkołach fatalnych w skutkach zachodnich wzorców kulturowych, których bazę stanowi ideologia New Age/NA, genderyzm, tolerancja wszelkich wypaczeń. Nic dobrego nie przyniesie asekuracyjne chowanie głowy w piasek i przerzucanie wszelkich problemów wychowawczych na rodziców przez większość nauczycieli, koncentrowanie się zwłaszcza młodych nauczycieli głównie na wygodnej funkcji swoistych rzemieślników od podawania informacji wg. wytycznych MEN, a także zwalnianie ze szkół świadomych nauczycieli otwarcie przeciwstawiających się krzywdzeniu dzieci.

Zderzamy się oto z systemowym i bardzo groźnym dla ludzkości wprowadzaniem w życie destrukcyjnych, wrogich życiu w ogóle i wolności człowieka ideologii New Age, która kreowana jest na nową religię, choć religią oczywiście nie jest już choćby dlatego, iż zaprzecza istnieniu duszy, która od Boga pochodzi. Wszystko to rozgrywa się na tle wojny o wpływy pomiędzy wielkimi światowymi grupami kapitałowymi, co stanowi podstawę i motor wszystkich przewrotów. Oligarchowie tego świata, chcąc zdobyć globalną i nieograniczoną władzę, konfliktują ludzi, którzy z braku wyobraźni sami niszczą instytucje ograniczające, kontrolujące, działające wg kryterium demokracji, ale i rozumu.

Wielcy gracze, dzierżący gigantyczne kapitały, dbają tylko o dalsze wzrosty zysków, więc nie mają żadnych hamulców w stosowaniu przemocy fizycznej ani psychicznej wobec ludzi. Widzą siebie jako „wybranych”, a choćby boskich, a całą resztę jako całkowicie podległe im istoty bardziej podobne do zwierząt i robotów niż do ludzi. Nie od dziś wiadomo, iż największe zyski przynosi niewolnictwo, zatem w tej chwili trwa masowa tresura przyszłych niewolników. Ogłoszenie pandemii w 2020 roku objęło wprawdzie cały świat, jednak Azji nie udało się całkowicie upilnować, a choćby z czasem wielkie państwa azjatyckie przystąpiły do grupy BRICKS, która stanowi wyłom w planach deep state. Cały impet New Age kierowany jest zatem w tej chwili na kraje będące w amerykańskiej strefie wpływów. Agenda 2030 realizowana jest ochoczo przez kolejne polskie rządy i nieważne czy są one podporządkowane bardziej UE, czy bardziej USA. Unifikacja edukacji jest bardzo ważnym elementem tresury niewolników i zarazem niezwykle smutnym, ponieważ niestety bardzo wielu Europejczyków, w tym oczywiście Polaków nie zdaje sobie z tego sprawy.

Dziś, gdy realizowane są konferencje na temat edukacji i protesty pod hasłami „Ratujmy szkołę”, „Tak – Dla Edukacji, Nie – Dla Deprawacji”, „Stop Narkotykowi i Pornografii”, „Jak powstrzymać wulgarną edukację seksualną w szkole” jest być może ostatni moment, aby przejrzeć na oczy i aktywnie stanąć po stronie cywilizacji życia przyłączając się do protestów, a przede wszystkim do podejmowania zadań określonych na przykład przez Centrum Życia i Rodziny, Instytut Kultury Prawnej Ordo Iuris, czy organizację Pobudka zainicjowaną w 2015 roku przez Grzegorza Brauna, której podstawowe hasło brzmi: Kościół–Szkoła–Strzelnica–Mennica i której celem jest realizacja programu pracy organicznej na rzecz wolności, bezpieczeństwa, oraz emancypacji duchowej, intelektualnej i materialnej Polaków.

Nazwa dla Ruchu New Age mającego wspierać cele współczesnych „Panów świata” została wypromowana około 50 lat temu w „Dzienniku New Age” i w książce Marka Satina. Natomiast ideologia New Age ma swoje źródło we wschodnim mistycyzmie, wg którego człowiek posiada „trzecie oko”, organ percepcji dający duchowe światło. Gdy człowiek dzięki odpowiednim ćwiczeniom dotrze do ego własnej psychiki, maksymalnie wyciszy i zignoruje podpowiedzi umysłu lub gdy zobaczy, iż jego umysł osiąga poziomy jakiejś „kosmicznej świadomości”, to wtedy sam, czysty umysł może tworzyć rzeczywistość. Boga zatem nie ma, to nie on jest Stwórcą, ale zastępuje go owe „trzecie oko”, które włada umysłem. Czy nie takie właśnie myślenie doprowadziło rządowe marionetki do pomysłu wprowadzenia do polskich szkół buddyzmu, jako przedmiotu nauczania?

Ruch New Age, będący imitacją religii, rozprzestrzeniany jest już od ponad 50 lat min. dzięki bestsellerowi Marilyn Ferguson „Konspiracja Wodnika”, czy książkom Shirley MacLaine „Out On a Limb” (Wszystko na jedną kartę) i „Dancing in the Light” (Tańcząc w świetle).

W skrócie ideologia New Age to: monizm, a u jego podstawy ignorancja, panteizm odrzucający Boga osobowego objawionego w Jezusie Chrystusie w wyniku czego Bóg to „jakieś coś” a nie „Ktoś”, zmiana świadomości na „kosmiczną”, stopniowa unifikacja świadomości świata, nowy porządek świata/NWO i nowy światowy rząd, a także przekonanie, iż wyznawcy NA mogą kształtować rzeczywistość dzięki temu w co wierzą i iż nie istnieją żadne moralne granice ani wartości absolutne, ponieważ nie ma rozróżnienia pomiędzy dobrem a złem. Nic dla nich nie istnieje dopóki ktoś nie powie, iż to jest rzeczywiste, albo iż jest prawdą. Ponad to, wyznawcy New Age czynią szatana swoim „duchowym przewodnikiem” i władcą świata. Przewrotnie jednak „Panowie” wdrażający tę ideologię na ogół nie zmieniają własnego poczucia rzeczywistości, czyli tego kim są oni sami, a swoje dzieci posyłają do tradycyjnych, często profilowanych religijnie szkół o surowej dyscyplinie i wysokim poziomie nauczania. Ideologia New Age odwołuje się do osobistych odczuć i prowadzi ludzi do błędnego przeświadczenia, iż to oni sami są bogami i mogą dowolnie modelować swoje życie dzięki własnym wysiłkom. Niestety to wszystko jest fałszem. Człowiek bowiem rodzi się, dorasta, rozwija, żyje chwilę po czym umiera, więc w swej istocie jest ograniczony i nigdy nie stanie się Bogiem choćby bardzo tego chciał.

Kreatorzy New Age wiedzą, iż bombardowanie ludzkości (obecnie szybkie i skuteczne dzięki wszechobecnym mediom!) ideologią zaprzeczającą istnieniu zewnętrznych wartości pochodzących od Boga musi prowadzić w konsekwencji do ludzkiej autodestrukcji i są konsekwentni. Założenie, iż człowiek nie ma duszy, a rozum i wola są mu adekwatnie zbędne, wprowadza do zbiorowej świadomości przekonanie, iż osoba ludzka jako element natury, sterowana jest przede wszystkim przez popędy. Nieustanne dążenie do zaspokajania tych naturalnych popędów sprowadza tym samym człowieka do poziomu zwierzęcia. Nadzwyczajnie rozwijane dziś prawa zwierząt prawdopodobnie mają służyć i „psu i jego pchłom”. Nieszczęsny, szalony filozof, Fryderyk Nietzsche już w II połowie XIX wieku przestrzegał, iż ludzie mogą delektować się swoją wygodą, likwidować konieczność wysiłku, przeszkody i zagrożenia, lekceważyć sfery nieznane, zniechęcać się do kreatywności i działania, aż uczynią świat tak bezpieczny w swoim mniemaniu, iż staną się „trudni do pozbycia jak psie pchły”. Utylitaryzm, rzeczywiście zdaje się być powszechny. Ewidentnie działania ciemnych sił w ostatnich latach, łącznie z parciem do III wojny światowej (nuklearnej !) pokazują, iż najwyraźniej ludzie doszli już do tego momentu, iż pozwalają na traktowanie ich jako te „psie pchły”. Należy jednak pilnie odpowiedzieć sobie i zrozumieć – Kim jest ów „pies”, który tak usilnie próbuje pozbyć się ludzi na rozmaite wymyślne sposoby i czy ustawa „łańcuchowa” go obejmie?

Idee Fryderyka Nietzsche zostały dramatycznie wypaczone przez faszyzm, dlatego przez wielu jest on trudny do zaakceptowania, sporo jego spostrzeżeń świadczy jednak o geniuszu przewidywania. I tak na przykład w dziele „Tako rzecze Zaratustra”, w przypowieści „O nowym bożku”, prawie 150 lat temu, filozof udowadniał, iż państwo totalitarne jest ostatecznym upadkiem człowieczeństwa i pisał: „Państwo wszakże łże we wszystkich językach dobra i zła; cokolwiek rzeknie, skłamie – a cokolwiek posiada, skradzione to jest.(…) Gdzie państwo się kończy, tam dopiero zaczyna się człowiek(…)” itp. Poglądy tego filozofa oczywiście nie stanowią drogi do poznania świata transcendentalnego, jednak warto nad nimi pomyśleć w kontekście tego na jakie tory wpychają nas globaliści i będący pod silnymi wpływami lobbystów członkowie Parlamentu Europejskiego, różnych komisji UE dążący dzięki unijnych regulacji prawnych do utworzenia jednego państwa w Europie. Realizacji tych celów służą ścierające się ze sobą medialnie, a w konsekwencji owego lobbingu faktycznie współpracujące ze sobą partie zarówno w PE jak i w polskim sejmie i senacie.

Jak przerwać szaleńczy pochód w kierunku totalitaryzmu? Jak spowodować, aby partyjniacko skłóceni dziś ludzie mogli ze sobą współdziałać w kierunku dobra bez konieczności spiłowywania ostrych konturów ich osobowości? Znany youtuber Sebastian Pitoń w rozmowie z europosłem Grzegorzem Braunem stwierdził ostatnio, iż można to osiągnąć właśnie przez realną świadomość transcendencji, tego iż byt człowieka nie kończy się w momencie śmierci ale są jakieś zaświaty gdzie są duchy naszych przodków i iż ta świadomość właśnie jest bardzo ważna dla kształtowania postaw życiowych. Wyrugowanie jej zaś obniża standardy moralne, co daje się zaobserwować teraz każdego dnia i dlatego właśnie przywrócenie świadomości transcendencji jest czynnikiem działającym niezwykle wychowawczo.

Niestety partyjniackie wojny zarówno w PE, komisjach europejskich jak i w polskich strukturach władzy oraz grzechy i ostre spory w łonie samego Kościoła nie wypływały i nie wpływają wychowawczo pozytywnie ani na młodych ani na starszych Polaków.

Kardynał Stefan Wyszyński w czasach PRL podkreślał, iż wychowanie polskiej młodzieży musi być „narodowe, a nie partyjne” oraz, iż „tylko religijne wychowanie w szkole da naszej młodzieży te cnoty, bez których nie można skutecznie umacniać sprawiedliwości społecznej”. Niestety te nauki zostały jakby zapomniane bowiem „rozmydla się” w ostatnich dziesięcioleciach i patriotyzm i katolicyzm Polaków. Kolejne polskie rządy stawiają partyjniactwo przed interesem narodowym, indywidualizm i egocentryzm przed sprawiedliwością społeczną, a niszczenie więzi rodzinnych, szacunku dla starszych, oddawanie władzy dzieciom w rodzinach i w szkole stawia się przed fundamentalną dla zrównoważonego rozwoju społeczeństw hierarchicznością. Nachalne promowanie ideologii New Age, genderyzmu, wszelkich odmian antykultury i zepsucia łącznie z podstępnym serwowaniem dzieciom i dorosłym środków psychotycznych, pobudzających prowadzących do rozprzestrzeniania się uzależnień i narkomanii na gigantyczną skalę widać dziś gołym okiem.

Niebagatelną rolę w sianiu zepsucia odgrywają przekazy medialne i uzależnienie się ludzi od telefonów. Dla dzieci i młodzieży jest to tak groźne zjawisko, iż już kilka państw wprowadziło prawne ograniczenia dostępu do pewnych treści lub używania urządzeń w szkołach dla osób poniżej 16 lat. Na postawie badań przeprowadzonych prawdopodobnie w USA sporządzono filmik dystrybuowany min. przez WhatsApp będący prezentacją preferencji odnośnie spędzania czasu wolnego na przestrzeni prawie stu lat. To interesujące dane. Porównano czas spędzany z przyjaciółmi, rodziną, współpracownikami, w barach i restauracjach, w szkołach, z sąsiadami, w kościołach, na studiach i online. I tak np.: w roku 1935 po około 20% badanych spędzało czas głównie wśród rodziny, przyjaciół, w szkołach, po ok. 10 % wśród sąsiadów, w kościołach, barach i restauracjach, oraz po ok. 4% ze współpracownikami i w collegach.

W 1955 roku prawie 24 % badanych spędzało najwięcej czasu z przyjaciółmi, 19,6% z rodziną, 16,5% w szkołach, 11% w barach, 8,7% z sąsiadami, 7,7% ze współpracownikami, 6,3% w kościołach, 5,9% w collegach. 30 lat później, w 1985 roku czas na przyjaciół wynosił 26,7%, na współpracowników, bary, rodzinę po ok. 14-15%, na szkoły ok. 10%, colleges 7%, sąsiadów i kościół po ok. 6% i pojawił się czas spędzany online 0,11%. 20 lat póżniej, w 2005 r. czas spędzany z rodziną stanowił już 10,1 %, ale online 11,62 %, w 2015 na czas online przypadało już 36,7% czasu, na przyjaciół 21,2, na współpracowników 16,9, na rodzinę tylko ok.7%, kościoły 4%, a na sąsiadów tylko 3%. Kolejne lata przyniosły dalsze drastyczne zmiany, w 2024 r. osoby w grupie badanej spędzają już 60,76% czasu online, przyjaciołom poświęcają 13,8%, współpracownikom 8,5%, na bary, rodzinę, szkoły po 3-4%, na sąsiadów tylko 1,2%, a na colleges zaledwie 0,7%.

Badania prowadzone w Polsce byłyby również bardzo ciekawe. Przypuszczalnie po wojnie o wiele więcej czasu Polacy spędzali ze współpracownikami, ale poza tym wyniki mogą być podobne, zaś po 2005 roku prawdopodobnie bardzo podobne. Życie w wirtualnym świecie, bezrefleksyjne przyjmowanie informacji oraz interpretacji faktów podsuwane przez system świetnie służy tresowaniu niewolników w Polsce i nie tylko. Jednocześnie mamy do czynienia z niespotykanym dotąd w dziejach ludzkości niszczeniem więzi rodzinnych i innych społecznych. Drastyczne przykłady zmian wprowadzanych w tym celu w edukacji dzieci i młodzieży obszernie opisuje także na łamach gazety „Myśl Polska” w cyklu „Destrukcja polskiej edukacji” pan Olaf Swolkień, redaktor i doświadczony nauczyciel.

Obecny walec światopoglądowych zmian wydaje się jednak groźniejszy niż wszystkie wcześniejsze. Nauczanie religii w szkołach, z różnych powodów nie szło jak należy i po latach trzeba uczciwie przyznać, iż za czasów PRL, gdy nauka religii odbywała się w salach katechetycznych przy kościołach, efektywność nauczania była większa niż po wprowadzeniu przedmiotu religii do szkół.

W ciągu ostatnich 30 lat, a zwłaszcza po śmierci Jana Pawła II zaznaczyło się wyraźnie odstępowanie młodzieży od lekcji katechezy w szkołach, a dorosłych od Kościoła. Jan Paweł II był wielkim autorytetem i dumą Polaków, ale dla zachowania wiary i moralności chrześcijańskiej autorytet nie wystarczy. Wiara pochodzi bowiem od Boga z powodu swojej łaski i miłosierdzia, a nie od jakichkolwiek ludzkich autorytetów choćby choćby były to autorytety papieskie. Demonstracyjne identyfikowanie się z katolicyzmem na fali świeżo zdobytych wolności obywatelskich i wprowadzenie nauczania religii do szkół decyzją MEN z 30 sierpnia 1990 roku także nie wystarczyło. Z punktu widzenia pedagogiki lekcje katechezy w szkołach od początku wyglądały na ogół żałośnie. Narastająca bierność rodziców w żaden sposób nie pomagała i do dziś nie pomaga w poprawie jakości religijnego wychowania dzieci i młodzieży.

Episkopat w Polsce „nabrał wody w usta” w kwestiach związanych z polityką państwa o co część Polaków ma żal do hierarchów, część się z tego cieszy, a części jest to obojętne. Faktem jest, iż główną rolą kapłanów, do której zostali powołani, jest odprawianie mszy świętych dla Boga oraz działalność duszpasterska, a na duchowieństwie dramatycznie odbiły się wydarzenia z czasów tzw. pandemii covid 19, kiedy nie tylko szkoły, kościoły, ale i cmentarze nakazywano zamykać. Od sierpnia br. hierarchia kościelna oponuje jednak coraz głośniej przeciwko działaniom minister Barbary Nowackiej zmierzającym do usunięcia połowy zajęć religii ze szkół, a także przeciwko projektowi obowiązkowego przedmiotu „Edukacja zdrowotna” przepełnionego treściami ad afirmacji masturbacji (klasy 4-6), tolerancji dla transpłciowości, homoseksualizmu, wszelkich metod antykoncepcji (klasy 7-8), oraz propagującemu na poziomie szkoły średniej seks bez odpowiedzialności, aborcję, prawa dla osób LGBTQ+. jeżeli coś jest dobre, nie musimy tego tolerować, natomiast zmusza się ludzi do tolerancji kiedy wprowadza się rzeczy złe. O szkodliwości podobnej „edukacji” świadczą twarde dane statystyczne w kwestii wzrostu zaburzeń tożsamości płci wśród dzieci i młodzieży opublikowane w Kwartalniku Naukowym „Fides et ratio” nr 1(49), 2022, s.5 na przykład: w Szwecji, w Szpitalu Dziecięcym w Sztokholmie – od 2006 r. do 2017 r. nastąpił wzrost hospitalizacji zaburzonych dzieci aż o 19 600%, we Włoszech, w 8 klinikach – od 2009 r. do 2018 r. odnotowano wzrost o 7 100%, w Wielkiej Brytanii, Gender Identity Development Service w Londynie podał dane o wzroście zaburzeń tożsamości płciowej o 2 357% w okresie od 2009 r. do 2021 r., a w Norwegii, we wszystkich klinikach od 2010 r. do 2017 r. zanotowano wzrost o 1 650%. Te straszne liczby mówią same za siebie.

Hierarchowie kościelni w tej chwili wypowiadają się dość głośno i wyraźnie o nowej „edukacji zdrowotnej” uznając genderyzm za jedną z najbardziej niebezpiecznych kolonizacji ideologicznych: „wychodzi bowiem poza sferę seksualną” – powiedział niedawno papież Franciszek zaznaczając przy tym, iż on sam odróżnia zawsze „pracę duszpasterską z osobami o odmiennej orientacji seksualnej od ideologii gender”. Niestety duchowni nie mówią jednym głosem, dlatego zbyt łatwo jest zagłuszać i wyciszać krytykę wrażego systemu wyrażaną przez tych kapłanów, którzy to czynią. Cynicznie byłoby twierdzić, iż Kościołowi chodzi tylko o groźbę obcięcia subwencji, bo problem jest znacznie głębszy. Religia jest jedynym przedmiotem szkolnym wymienionym wprost w Konstytucji RP, w art. 53. Kościół potrafił zadbać o taki wpis do Konstytucji we adekwatnym momencie. Bez religii, czyli bez Boga człowiek może dojść tylko do nędzy swojego człowieczeństwa! Tak było, jest i będzie. Duchowość istnieje i ludzie od zarania dziejów szukają sposobów zaspokojenia potrzeb w tym zakresie. Polskie dzieci i młodzież także potrzebują jak wody adekwatnych, sprawdzonych przez wieki ścieżek rozwoju duchowego. Kościół katolicki, o ile tylko sam zechce się oczyścić moralnie, może w tych czasach znów odegrać bardzo istotną rolę w powstrzymaniu destruktywnych zmian społecznych.

Niezwykle ważne jest jaka religia pozostanie wiodącą w Europie. Niewątpliwie, to właśnie pojawienie się chrześcijaństwa wsparte przez elementy filozofii greckiej stanowiło wielki krok cywilizacyjny ludzkości. W ciągu setek lat zaczęły znikać ołtarze, na których składano ofiary z ludzi, pojawił się zestaw praw uniwersalnych i nadrzędnych nad prawami poszczególnych władców, pojawiło się pojęcie wolności jednostki i wiele innych dóbr tak oczywistych dla współczesnych ludzi. Emanacja cywilizacji łacińskiej na inne kręgi kulturowe także podniosła je na wyższy poziom. Wraz z niszczeniem chrześcijaństwa te wszystkie zdobycze cywilizacji łacińskiej mogą być jednak ludziom odebrane. Niestety świadomość tych konsekwencji nie jest powszechna. Każdy człowiek powinien w pełni wykorzystać siły twórcze i możliwości dane mu przez Boga, aby już dziś budować dobry świat, a nie brutalnie go niszczyć. jeżeli zatem cywilizacja łacińska ma przetrwać, to ludzie wywodzący się z chrześcijańskiego kręgu kulturowego powinni łączyć siły i działać natychmiast.

Polski Episkopat zebrał się w sierpniu 2024 na Jasnej Górze i obradował nad nową sytuacją w szkolnictwie w wyniku czego biskupi, w oficjalnym komunikacie, zwrócili się do nauczycieli i zaapelowali o poszanowanie prawa, a niektórzy notable ze świata polityki wyrazili choćby dla nich poparcie. Pani minister Barbara Nowacka (nie „ministra”, bo takiego określenia stanowiska państwowego Konstytucja RP nie wymienia!) odpowiedziała zaś na antenie radia ZET, iż „Szkoła jest dla uczniów, a nie dla komfortu episkopatu. Organizacją lekcji zajmuje się ministerstwo. Na tym polega rozdział państwa od Kościoła, iż to nie biskup układa plan lekcji, tym zajmuje się szkoła, a wytycznymi ministerstwo.” I trudno odmówić sensu tej akurat wypowiedzi. jeżeli jednak Episkopat polski zechciałby spojrzeć na sprawy inaczej i popracować intensywnie nad przywróceniem do życia dawnych sal katechetycznych, choćby w ramach fakultatywnych, atrakcyjnych programowo szkółek dla dzieci i młodzieży, to może udałoby się w jakimś stopniu odnowić ducha naszej ziemi? Może warto o tym pomyśleć w szczegółach?

W czasach wojen i PRL, gdy Kościół był systemowo marginalizowany, to właśnie polski, narodowy Kościół stanowił wielką realną siłę duchową! W PRL-u religia była nauczana z powodzeniem właśnie w salach katechetycznych, przy kościołach istniejących przecież choćby w bardzo małych miejscowościach, bo władze nie odważyły się tych kościołów w Polsce zlikwidować. Szkoły natomiast były wówczas znacznie mniejsze liczebnie niż dziś, na wsiach funkcjonowały zaś małe klasy, w których uczyły się dzieci w różnym wieku. Nauczyciele, uczniowie i ich rodziny, a także katecheci znali te dzieci i często znali się nawzajem, co znakomicie ułatwiało procesy wychowawcze i zapewniało ciągłość tradycjom chrześcijańskim i narodowym. Dzieci wychowywali wszyscy. Istniało też zjawisko presji społecznej. Z czasem uległo to zmianie i więzi społeczne bardzo się rozluźniły, a względy ekonomiczne stały się pretekstem do ukształtowania szkół na modłę dzisiejszych molochów z setkami lub choćby tysiącami dzieci. Jakie procesy wychowawcze zachodzą w tych szkołach i jakie postawy są kształtowane widać najlepiej obserwując młodzież na wiejskich placach, ulicach naszych miast, imprezach masowych, czy forach internetowych. Dzieci i młodzież wychowują dziś telefony.

Wspomniany już kardynał Stefan Wyszyński, słusznie nazwany przez Polaków Prymasem Tysiąclecia, pouczał, iż w kwestii wychowania patriotycznego i religijnego pierwszeństwo przed wszystkimi innymi instytucjami mają rodzice, którzy z miłością i troską przekazują dziecku elementarną wiedzę, tradycje, instynktownie zapewniają mu najlepsze warunki rozwoju emocjonalnego i dorastania zgodnie z odwiecznym prawem bożym. Komunizm z założenia odrywał dzieci od rodzin na dziesiątki przemyślnych sposobów po to, aby wychować je w duchu całkowitego posłuszeństwa władzy i inwigilować rodziny. Czy dziś coś się zmieniło w tym zakresie? – Raczej nie. Widać, iż te komunistyczne sprawdzone metody odrywania dzieci od rodzin stały się tylko znacznie bardziej wyrafinowane. Pokolenia są oddalane od siebie i jak nigdy dotąd w historii ludzkości, a młode generacje nie uczą się, lub nie chcą uczyć się od starszych ale uczą się online, w szkołach, w grupach rówieśniczych. Rodzice i dziadkowie nierzadko sprowadzani są do roli dostawców dóbr i kierowców. Żaden rodzic nie jest w stanie do końca zapanować nad tym jakie treści docierają do dzieci przez internet i tv. Wyłączenie dzieciom tych mediów we współczesnym świecie jest niestety bardzo trudne.

Ponadto, dziś choćby niepracujące matki chętnie oddają dzieci do żłobków, a następnie do przedszkoli, bo tego wymaga modny, współczesny styl życia. Daleko posunięty utylitaryzm z jednej strony, a z drugiej wysoko wywindowane ambicje i aspiracje do osiągania określonych standardów materialnych stawiają młodym rodzicom poprzeczki, których przeskoczenie okazuje się prawie niemożliwe, a zawsze odbywa się kosztem rezygnacji z faktycznego wpływu na wychowywanie własnych dzieci. W rodzinach pierwszymi ofiarami składanymi złotemu cielcowi były i są przede wszystkim dzieci, żyjące w złotych klatkach, ale osamotnione, pogubione tożsamościowo, zdane na wychowanie przez media społecznościowe i grupy rówieśnicze. Paradoksalnie, to dla nich rodzice, babcie i dziadkowie oddają się niewolniczej pracy dla tego, kto im więcej zapłaci.

Warto w tym miejscu pomyśleć jak przebiega edukacja i jacy ludzie opuszczają najbardziej elitarne szkoły na świecie, takie jak np. Eton College w Anglii gdzie rzeczy obserwowane u uczniów i studentów (i tolerowane!) w naszych szkołach publicznych jak tatuowanie ciała, czy nabijanie go ćwiekami są niedopuszczalne. Tam nie ma multukulti, genderyzmu (choć dewiacje zdarzają się wszędzie), ani „róbta co chceta”, ale wymagana jest dyscyplina i dba się o wysoki poziom nauczania. To nasze, powszechne, bezpłatne szkoły są powoli, ale systematycznie sprowadzane do poziomu przedsionków dla przestępczych gangów, domów uciech, tworzenia gett multikulti i każdy rodzic doskonale to dziś czuje choć stara się wypierać te straszne wewnętrzne obawy. To naszym dzieciom wmawia się, iż tolerancja dla wszelkich dewiacji jest obowiązkowa! Listy do Prezydenta RP, zaskarżanie do Trybunału Konstytucyjnego nowych regulacji MEN, zbieranie podpisów pod petycjami to zabawy dla prawników, których skuteczność jest za słaba, aby odwrócić niezwykle groźne dla Polski tendencje zmian kulturowych.

To, iż nie ma już czasu w próżne gadanie na temat edukacji widać wyraźnie choćby na dwóch przykładach. Po pierwsze: już obowiązuje u nas podręcznik historii do klas VIII obejmujący okres od wybuchu II wojny światowej do czasów współczesnych, który został napisany pod redakcją merytoryczną Wspólnej Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej Historyków i Geografów, w kooperacji z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie oraz Instytutem Międzynarodowych Badań Podręcznikowych im. Georga Eckerta w Brunszwiku. Autorzy podręcznika „Europa-nasza historia”, to „sami Polacy”: Asmut Bruckmann, Krzysztof Gutowski, Fredrich Huneke, Aleksandra Kmak-Pamirska, Herbert Kohl, Jelko Peters, Birgit Scholz, Helge Schroeder, Grażyna Szelągowska, Piotr Szlanta.

Po drugie mamy w Polsce na utrzymaniu kilkumilionową grupę Ukraińców, którzy słabo się integrują, żyją we własnych enklawach, mają „swoich ludzi” w polskich urzędach, instytucjach, w rządzie i posyłają swoje dzieci do polskich szkół. Według MEN, na podstawie danych z Systemu Informacji Oświatowej z 1 października 2024 r. liczba wszystkich uczniów ukraińskich w polskim systemie oświaty wynosi 248 tys., w tym 179,7 tys. to uczniowie, którzy przybyli po 24 lutego 2022 r., a 68,3 tys. to uczniowie, którzy przebywali Polsce przed wybuchem wojny w Ukrainie.

Wisienkę na tym kosztownym dla kieszeni Polaków torcie stanowią tysiące ukraińskich dzieci, które dodatkowo są kształcone w szkółkach sobotnich w Polsce zgodnie z obowiązującą na Ukrainie ideologią banderyzmu, której normę stanowią hasła nawołujące do „rezania Lachiw”. Dzieci te nauczane są w owych szkółkach delikatnie mówiąc „specyficznej” historii i geografii zgodnej z prowadzoną przez kolejne kijowskie rządy polityką historyczną. Społeczeństwo polskie zaś za tę edukację płaci odejmując od ust sobie i własnym dzieciom coraz więcej i więcej i zadłużając się „u Panów tego świata” na wiele przyszłych pokoleń. Perspektywa zmierzenia się z efektami tej Lewicowo-PO-PiS-owskiej polityki wychowania dzieci i młodzieży w Polsce jest wręcz przerażająca.

I chciałoby się wykrzyczeć, iż są granice! Granice zostały już jednak przekroczone dawno, ponieważ narodowa, polska polityka praktycznie przestała istnieć! Jednak można, a choćby pilnie trzeba to zmienić zaczynając zmian w świadomości Rodaków i zmian w sposobie wychowywania dzieci i młodzieży tak, aby wychowanie było tradycyjnie i narodowe, a nie partyjnie wg. nieludzkiego, zunifikowanego europejskiego programu edukacji. choćby bajka o Czerwonym Kapturku uczy, iż zawsze i wszędzie Człowiek powinien dotykać spraw sercem i rozumem jednocześnie i kroczyć po ścieżkach życia prostymi drogami, bo uleganie pokusom prowadzi na złe drogi, na których spotyka się tylko złe wilki.

Anna Larysz-Recz

fot. profil fb TG „Sokół”

Myśl Polska, nr 1-2/3-4 (5-2901.2025)

Читать всю статью