Налоговая инспекция будет тщательно изучать транзакции поляков. Конец анонимности в крипте с 31 июля?

dailyblitz.de 2 часы назад

Od 31 lipca weszły w życie nowe, unijne przepisy, które wywołały falę spekulacji o końcu anonimowości w świecie kryptowalut. Nagłówki w mediach wieszczą, iż skarbówka i inne organy zyskają pełny wgląd w transakcje Polaków, uderzając w fundamentalną zasadę cyfrowych aktywów. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej złożona. Choć regulacje faktycznie zacieśniają pętlę wokół giełd i kantorów, to kluczowa cecha kryptowalut – możliwość anonimowego przesyłania środków – pozostaje nienaruszona. Nowe prawo wprowadza istotne zmiany, ale głównie dla tych, którzy korzystają z usług scentralizowanych pośredników. To oznacza, iż organy ścigania i fiskus zyskują potężne narzędzia do kontroli, ale tylko w określonych sytuacjach. W praktyce, Unia Europejska próbuje ucywilizować rynek, a nie zniszczyć jego podstawy. najważniejsze jest zrozumienie, kogo i w jakich okolicznościach dotkną nowe obowiązki, a gdzie wciąż istnieje „luka” pozwalająca na zachowanie pełnej prywatności.

Co dokładnie zmienia się od 31 lipca? Nowe obowiązki dla giełd

Zamieszanie wokół rzekomej deanonimizacji transakcji kryptowalutowych wynika z dwóch kluczowych aktów prawnych Unii Europejskiej: Markets in Crypto-Assets Regulation (MiCA) oraz Transfer of Funds Regulation (TFR). Choć weszły one w życie już wcześniej, to właśnie 31 lipca 2024 roku zakończył się okres przejściowy dla TFR, co oznacza, iż dostawcy usług w zakresie kryptoaktywów (tzw. CASP) muszą w pełni stosować się do nowych, rygorystycznych zasad. W praktyce dotyczy to wszystkich podmiotów, z których korzysta większość Polaków – giełd kryptowalut, kantorów online czy operatorów portfeli powierniczych.

Główna zmiana polega na wdrożeniu tzw. „travel rule” (zasady podróży), znanej z tradycyjnej bankowości. Zgodnie z nią, każdy pośrednik musi zbierać, weryfikować i przekazywać wraz z transakcją szczegółowe dane jej uczestników. Oznacza to, iż giełda, z której wysyłasz środki, będzie musiała pozyskać i udostępnić platformie odbiorcy takie informacje jak:

  • Imię i nazwisko nadawcy
  • Numer rachunku płatniczego lub adres portfela nadawcy
  • Adres zamieszkania, numer dokumentu tożsamości lub data urodzenia nadawcy
  • Imię i nazwisko odbiorcy
  • Numer rachunku płatniczego lub adres portfela odbiorcy

Obowiązki te mają na celu przeciwdziałanie praniu pieniędzy (AML) i finansowaniu terroryzmu (CFT). Dla użytkownika oznacza to koniec z handlem na giełdach bez pełnej weryfikacji tożsamości (KYC). Platformy będą musiały wdrażać dodatkowe mechanizmy, takie jak test Satoshiego (przesłanie mikro-transakcji w celu weryfikacji kontroli nad portfelem), aby upewnić się, iż dane są prawdziwe.

Próg 1000 euro. Kiedy skarbówka dowie się o Twojej transakcji?

Nowe regulacje wprowadzają najważniejszy próg finansowy, który decyduje o zakresie zbieranych danych. Transakcje o wartości przekraczającej 1000 euro będą podlegały najściślejszej kontroli. W przypadku takich transferów, giełda będzie zobowiązana do zweryfikowania tożsamości nie tylko swojego klienta, ale również odbiorcy środków, choćby jeżeli ten korzysta z prywatnego, niehostowanego portfela. To ogromna zmiana, która ma uniemożliwić przesyłanie znacznych kwot do anonimowych portfeli za pośrednictwem regulowanych platform.

Co to oznacza w praktyce dla przeciętnego Kowalskiego? jeżeli kupisz Bitcoina za 5000 zł na polskiej lub europejskiej giełdzie i zechcesz go przesłać na swój prywatny portfel sprzętowy (np. Ledger lub Trezor), giełda będzie musiała zebrać i przechować informacje o tej transakcji, włączając w to adres Twojego prywatnego portfela. Te dane, na żądanie odpowiednich organów – takich jak Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) – będą musiały zostać udostępnione. To daje fiskusowi potężne narzędzie do weryfikacji, czy Polacy prawidłowo rozliczają się z zysków kapitałowych od kryptowalut.

Należy jednak podkreślić, iż urzędy nie otrzymają automatycznego, stałego dostępu do wszystkich transakcji. Dane będą udostępniane w ramach konkretnych postępowań kontrolnych lub na podstawie uzasadnionego wniosku. Mimo to, próg 1000 euro jest sygnałem, iż era „dzikiego zachodu” na scentralizowanych platformach dobiegła końca, a organy państwowe zyskały realną możliwość śledzenia przepływów finansowych.

Prywatne portfele to wciąż oaza anonimowości. Na czym polega luka w systemie?

Najważniejszą informacją, którą pomijają sensacyjne nagłówki, jest fakt, iż unijne regulacje nie mają i nie mogą mieć zastosowania do transakcji bezpośrednich (peer-to-peer, P2P). jeżeli posiadasz kryptowaluty na swoim prywatnym, niepowierniczym portfelu (non-custodial wallet), do którego tylko Ty masz klucze prywatne, możesz przesyłać je na dowolny inny prywatny portfel bez żadnych pośredników. Taka transakcja od strony technicznej jest w pełni chroniona kryptografią i pozostaje poza zasięgiem TFR i MiCA.

Działanie to można porównać do przekazania gotówki z ręki do ręki. Rząd reguluje banki i przepływy w systemie bankowym, ale nie ma kontroli nad tym, czy dasz znajomemu 100 zł w gotówce. Podobnie jest z kryptowalutami – regulacje obejmują „banki” tego świata, czyli giełdy i kantory, ale nie bezpośrednie interakcje między użytkownikami. Na blockchainie zapisywany jest jedynie fakt transferu środków pomiędzy dwoma publicznymi adresami (identyfikatorami portfeli). Bez dodatkowych informacji pozyskanych od scentralizowanych pośredników, powiązanie tych adresów z konkretną osobą jest niezwykle trudne, a często niemożliwe.

Ta „luka” w systemie jest tak naprawdę fundamentalną cechą technologii blockchain. Zapewnia ona, iż kryptowaluty wciąż mogą służyć jako narzędzie do zachowania prywatności finansowej, o ile użytkownik świadomie omija regulowanych pośredników. To właśnie dlatego eksperci podkreślają, iż doniesienia o „końcu anonimowości” są mocno przesadzone.

Legendarna transakcja na 34 mld zł. Dowód, iż prywatność wciąż istnieje

Nic tak nie obrazuje potęgi anonimowości w transakcjach P2P jak wydarzenia z 4 lipca 2024 roku, które wstrząsnęły kryptowalutowym światem. Tego dnia ktoś, po 14 latach braku jakiejkolwiek aktywności, przesłał z jednego prywatnego portfela na drugi 80 tysięcy bitcoinów. W momencie transakcji ich wartość wynosiła niemal 34,2 miliarda złotych. Był to jeden z największych jednorazowych transferów w historii kryptowalut.

O tej gigantycznej operacji wiadomo jedynie tyle, iż miała miejsce. Reszta to wyłącznie domysły i spekulacje. Analitycy on-chain sugerują, iż środki mogły należeć do Rogera Vera, wczesnego inwestora i promotora Bitcoina, znanego jako „Bitcoin Jesus”, który w tej chwili przebywa w areszcie domowym w Hiszpanii. Nie ma jednak na to żadnych twardych dowodów. Tożsamość właściciela portfela oraz odbiorcy środków pozostaje tajemnicą. Ta transakcja jest ostatecznym dowodem na to, iż niezależnie od unijnych regulacji, transfer ogromnych wartości w sposób w pełni prywatny jest wciąż możliwy, o ile odbywa się poza ekosystemem scentralizowanych giełd.

Podsumowując, nowe przepisy to nie rewolucja, a ewolucja w kierunku większej transparentności na rynku usług kryptowalutowych. Uderzają one w anonimowość transakcji dokonywanych za pośrednictwem giełd, dając skarbówce i innym organom narzędzia do kontroli. Jednak rdzeń technologii i jej zdolność do zapewnienia prywatności w transakcjach bezpośrednich pozostają nienaruszone. Koniec anonimowości to mit, ale początek nowej ery nadzoru stał się faktem.

Read more:
Skarbówka prześwietli transakcje Polaków. Koniec anonimowości w krypto od 31 lipca?

Читать всю статью