Навроцкий даже без 30 процентов ПиС. Это уже сигнал тревоги? «В низах нашей партии никто не верит в чудеса»

natemat.pl 3 часы назад
Karol Nawrocki do tej pory tylko raz mógł w miarę cieszyć się z wyniku sondażu prezydenckiego. W pozostałych badaniach jego poparcie wynosi poniżej 30 proc. A to oznacza, iż nie przekonuje do siebie choćby twardego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Jak patrzą na to w partii? – Spokojnie, jest dopiero początek lutego – mówi naTemat.pl Ryszard Czarnecki. Ale daleko od Warszawy widzą to już nieco inaczej. – Nie wiem, czy ktokolwiek wierzy, iż to się uda – słyszymy. Ciekawym spostrzeżeniem podzielił się też z nami politolog prof. Rafał Chwedoruk.


W sondażach prezydenckich od kilku tygodni nie zmienia się jedno: dwa pierwsze miejsca zajmują kandydaci dwóch największych ugrupowań. W zdecydowanej większości – poza jednym badaniem – prowadzi Rafał Trzaskowski, który wyraźnie dystansuje Karola Nawrockiego i resztę stawki.

Przeanalizowaliśmy sondaże z ostatnich dwóch tygodni i wyniki z pewnością nie mogą napawać optymizmem kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście ktoś może powiedzieć, iż to "tylko" sondaże, które – po pierwsze – mogą być niedoszacowane, po drugie – są realizowane przez różne pracownie. Ale trend utrzymuje się ten sam – Karol Nawrocki jest mocno w tyle za Rafałem Trzaskowskim.

Nawrocki nie przekonuje choćby żelaznego elektoratu PiS


Jak pisaliśmy w naTemat.pl, 19 stycznia pracownia SW Research na zlecenie rp.pl zapytała Polaków, czy ich zdaniem kandydat PiS ma szansę wygrać wybory prezydenckie. To nie było badanie poparcia dla Nawrockiego, ale próba sprawdzenia społecznej wiary w możliwość jego zwycięstwa.

42,4 proc. uczestników tamtego badania stwierdziło, iż Nawrocki nie ma szans wygrać wyborów prezydenckich. Przeciwnego zdania było 31,9 proc. respondentów, a 25,7 proc. ankietowanych nie miało zdania w tej sprawie.

Tydzień później (27 stycznia) poznaliśmy jednak wyniki kolejnego sondażu, który przeprowadziła Ogólnopolska Grupa Badawcza. I tu już można było mówić o pewnym zaskoczeniu, a sam Nawrocki, jego sztab i cały PiS mogli mówić o małym sukcesie. Zgodnie z tymi wynikami to ich kandydat wygrałby drugą turę z Rafałem Trzaskowskim. Przewaga szefa IPN była co prawda niewielka (50,6 vs. 49,4 proc.), ale taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy.

Kolejne badania nie potwierdziły już jednak tego trendu, bo kandydat Koalicji Obywatelskiej gwałtownie wskoczył na sondażowe pierwsze miejsce i wciąż się na nim utrzymuje. Do tego w ostatnim badaniu, przeprowadzonym przez IBRiS dla Onetu, przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim wyniosła już 13,4 pkt proc. Przy takiej różnicy trudno mówić o błędzie statystycznym.

Tak prezentuje się poparcie Karola Nawrockiego w ostatnich pięciu sondażach (od 27 stycznia):


22,1 proc.

25 proc.

27,1 proc.

24,6 proc.

23,9 proc.


Eksperci podkreślają, iż kandydat PiS powinien mieć w sondażach – przynajmniej – około 30 proc., bo mniej więcej takim poparciem cieszy się formacja Jarosława Kaczyńskiego. Ale prezes PiS nie ma raczej żadnego powodu do radości, bo okazuje się, iż jego kandydat nie przekonuje do siebie choćby twardego elektoratu PiS.

"W dogrywce po prostu przepadnie"


A jak patrzą na to w samej partii? Zapytaliśmy zarówno polityków PiS z tzw. pierwszego szeregu, jak i tych, którzy działają w samorządach.

– Nie wiem, czy ktokolwiek wierzy, iż to się uda – mówi naTemat.pl radny PiS z województwa warmińsko-mazurskiego.

Na sugestię, iż w drugiej turze radykalnego Nawrockiego mogą poprzeć dodatkowo wyborcy np. Konfederacji, bo już teraz szef IPN robi ukłony w ich stronę, samorządowiec odpowiada:

– To ile procent więcej głosów zdobędzie? Dziesięć? Moim zdaniem to się nie uda i od początku było skazane na porażkę. Trzeba było wystawić Przemysława Czarnka albo Mateusza Morawieckiego. Wtedy szanse byłyby większe, 30 proc. w sondażach to byłoby minimum i wtedy można byłoby jeszcze w coś wierzyć. Tu u nas, na tak zwanym partyjnym dole, nikt nie wierzy w cud. Wspieramy, popieramy, promujemy. Ale to trochę dobra mina do złej gry.

Kolejnego polityka PiS pytamy, czego jeszcze brakuje Nawrockiemu, by przekonać do siebie nie tylko niezdecydowanych, ale też twardy elektorat.

– Jest za bardzo krzykliwy w trakcie spotkań z mediami. Mądry polityk wie, iż z dziennikarzami nie ma co się kopać, a on się kopie. I to czasami w głupi sposób. A jego największym brakiem jest to, iż nie wywodzi się z naszego środowiska – słyszymy.

A sprawa z apartamentem Deluxe w hotelu należącym do Muzeum II Wojny Światowej mocno mu zaszkodziła? – Po tym, jak wyszła ta sprawa, powinien wyjść przed kamerę i powiedzieć, iż zapłaci za ten pobyt. Oczywiście też pozostałby zgrzyt, ale sprawa żyłaby kilka dni, może tydzień. A tak to nie wiadomo, co jeszcze wyjdzie na jaw. Moim zdaniem prezes przestrzelił z tą kandydaturą – mówi naTemat.pl prominentny polityk partii Jarosława Kaczyńskiego.

"Nawrocki ma lepsze sondaże niż Duda"


Ale płyną też głosy bardziej pozytywne.

– Spokojnie, leci z nami pilot – to pierwsze słowa Ryszarda Czarneckiego, kiedy pytamy go o kiepskie wyniki sondażowe Nawrockiego. – Mamy dopiero początek lutego, a Karol Nawrocki miał w styczniu znacznie lepsze sondaże niż Andrzej Duda dziesięć lat temu. I to jest punkt odniesienia – dodaje były europoseł PiS.

Faktycznie, na początku 2015 roku poparcie Andrzeja Dudy w niektórych sondażach wynosiło choćby poniżej 20 proc. Z wynikami można zapoznać się np. w serwisie demagog.org.pl pod tym linkiem.

Czarneckiemu wtóruje inny polityk z Nowogrodzkiej, który prosi o anonimowość.

– To wciąż dopiero początek kampanii wyborczej. Też na początku myślałem, iż nic z tego nie będzie. I fakt, Nawrocki nagle stał się szerzej nieznanym kandydatem na prezydenta, ale też gwałtownie został zapamiętany. A sondaże? Pochodzą z różnych pracowni i mogą być niedoszacowane. Ja się zacznę martwić, jeżeli za miesiąc nic się nie zmieni – słyszymy. – Gorzej, iż do maja będzie na pewno ostro i obawiam się, iż jeszcze jakieś inne rzeczy mogą być wyciągane – dodaje.

Ryszard Czarnecki: – Przez ostatnich kilka tygodni Karol Nawrocki ciężko pracował nad tym, co w pierwszych miesiącach było też bolączką obecnego prezydenta, czyli nad rozpoznawalnością. Kto wygra w drugiej turze? Myślę, iż po pierwsze zdecyduje umiejętność pozyskania elektoratu innych kandydatów oraz – uwaga – zmobilizowania najtwardszego elektoratu szeroko rozumianej prawicy. Tak naprawdę kandydaci będą walczyć o zmobilizowanie swojego elektoratu i zdemobilizowanie elektoratu kontrkandydata. O to ten mecz się rozgrywa.

Jego zdaniem ani afera z apartamentem w MIIWŚ, ani krytyczne wypowiedzi pod adresem Ukraińców i Wołodymyra Zełenskiego, które są ukłonem w stronę Konfederacji i jej wyborców, finalnie nie będą miały wpływu na wynik Nawrockiego w majowych wyborach.

– To są dwie różne kwestie. Nie sądzę, by ta sprawa (apartamentów – red.) była jakimś problemem na drodze do prezydentury. jeżeli chodzi o tę drugą sprawę, polityczną (słowa o Ukrainie – red.), mam wrażenie, iż Karol Nawrocki jest sobą, choć wydaje się, iż jego stosunek do Ukrainy jest bardziej sceptyczny niż Andrzeja Dudy. To jednak współgra z nastawieniem Polaków, którzy w ciągu dwóch lat bardzo zmienili nastroje od entuzjastycznego poparcia do takiego zniecierpliwienia i zawodu. Choć trzeba przyznać, iż to akurat Grzegorz Braun jako pierwszy mówił z taką niechęcią o Ukrainie – stwierdza były eurodeputowany.

"PiS zdawało sobie sprawę, iż nie walczy o zwycięstwo"


Czy jednak optymizm niektórych polityków PiS nie jest zbyt przesadzony?


– Powiedziałbym, iż w tej partii alarm powinien rozbrzmieć wraz z decyzją o wystawieniu Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Pewne jest, iż PiS i jego kandydat, kto by nim nie był, nie będzie faworytem do zwycięstwa – ocenia w rozmowie z naTemat.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Wystawiono kandydata o niskim poziomie rozpoznawalności, który nie wpisuje się w dotychczasową linię PiS w kwestiach społeczno-gospodarczych czy bezpieczeństwa. Dodatkowo niedługo po oficjalnym rozpoczęciu kampanii pojawił się słynny raport, który jest rozwojowy. A sytuacja, w której kandydat nie przewyższa, a na pewno nie w sposób trwały, poparcia partii, która go wystawiła, jest samo w sobie komentarzen. Wydaje się, iż PiS zdawało sobie sprawę, iż nie walczy o zwycięstwo, ale postawiło na realizację innych, pobocznych celów – dodaje.

Na przykład?


– Po pierwsze oszczędności. Niewątpliwie partia nie jest w tak dobrej sytuacji finansowej, jak w poprzednich latach. Wystawienie kandydata bez silnego zaplecza politycznego sugeruje, iż PiS może chcieć zminimalizować koszty kampanii. Ponadto Karol Nawrocki, ze swoim specyficznym życiorysem i radykalnymi poglądami, może być narzędziem do pewnego konkurowania z Konfederacją. W drugiej turze dla części wyborców tej formacji może być kandydatem akceptowalnym, co mogłoby być trudne w przypadku innego doświadczonego polityka PiS, mniej klasycznie prawicowego – prezycuje politolog.

A czy Karol Nawrocki za bardzo skręca w prawo?


– To kandydat, który nie musi skręcać w prawo, żeby być daleko na prawicy. Konfederacja jest problemem dla PiS na dwóch poziomach. Po pierwsze demograficznym – jej przekaz ekonomiczny lepiej trafia do młodszego pokolenia, wychowanego w realiach wolnego rynku, a na kryzysy kapitalizmu odpowiada nadzieją na turbo-kapitalizmu. Po drugie, w kontekście relacji polsko-ukraińskich – twierdzi prof. Chwedoruk.

Politolog zauważa, iż decyzja o wystawieniu Nawrockiego musiała być zaskakująca choćby dla struktur partyjnych. Dlaczeog? Bo PiS, które w ostatnich miesiącach stawiało na konsolidację i przedstawianie siebie jako "ofiary niesprawiedliwości", nagle wysunęło kandydata spoza swoich szeregów.

– Mogę sobie wyobrazić sytuację, iż PiS, mając świadomość porażki, wystawiło kandydata oszczędnościowego, licząc na pojawienie się prawicowego kandydata spoza PiS, np. celebryty lub wojskowego, który zdobyłby nagle dwucyfrowe poparcie w sondażach. Wówczas pod byle pretekstem człowieka spoza głównego nurtu PiS można byłoby z tych wyborów wycofać. I, nie wskazując wprost, kogo należy poprzeć, ale po cichu, mając bardzo lojalny trzon elektoratu, wskazać, iż ten kandydat jest mniejszym złem – mówi ekspert.

Tylko czy... taki scenariusz jest w ogóle realny?


– Jest bardzo mało realny, w dodatku obarczony dużym ryzykiem. Jednak pamiętajmy, co jest bardzo ważne w polityce: istnieje możliwość manewru. I PiS, wystawiając kogoś tak słabo zakorzenionego w polityce i zarazem kontrowersyjnego, zostawiło sobie możliwość manewru. Uważam jednak, iż w tej chwili PiS raczej obawia się skutków walki o władzę na prawicy. A to, iż nie wygra tych wyborów, dla mnie jest jasne od poprzednich wyborów prezydenckich. Przy takiej dynamice zmian w strukturze społecznej, jakie zachodziły, prawica z takim przekazem nie wygra kolejnych wyborów i nie będzie miała czasu, żeby cokolwiek zmienić – podkreśla prof. Rafał Chwedoruk.

Читать всю статью