Przypomnijmy: w piątek w Stambule spotkały się delegacje Rosji i Ukrainy. Wyciekły nowe informacje na temat tych negocjacji. Miejscem spotkania był pałac z czasów Imperium Osmańskiego na brzegach Bosforu w Stambule. Nie było żadnych uścisków dłoni, a połowa ukraińskiej delegacji miała na sobie mundury wojskowe w kamuflażu, przypominające o tym, iż od ponad 3 lat ich kraj jest atakowany przed Rosję.
Minister spraw zagranicznych Turcji, Hakan Fidan, powiedział delegacjom, iż przed nimi są dwie drogi – jedna droga prowadząca do pokoju, a druga prowadząca do większej śmierci i zniszczenia.
Rosjanie przedstawili zapierający dech w piersiach warunek zaprzestania ataku. Zażądali przyjęcia przez Ukrainę statusu kraju neutralnego. W Ukrainie nie mogłoby być żadnych "obcych" wojsk, kraj miałby się zrzec reparacji wojennych i uznać aneksję Krymu przez Rosję.
To tak na początek. Dyplomaci Putina oświadczyli, iż ich prezydent zasiądzie do rozmów pokojowych, ale tylko pod warunkiem, iż Ukraina najpierw wycofa swoje wojska z obwodów chersońskiego, donieckiego, ługańskiego i zaporoskiego i przekaże je Rosji. Ich zdaniem wszystkie pięć części Ukrainy należą się Federacji Rosyjskiej.
Są to warunki zahaczające o absurd, wysoce przesadzone. Wielu dyplomatów uznałoby je za lekko śmieszne, gdyby nie chodziło o tragedie setek tysięcy ludzi. Widać jednak, pomimo nierealnych żądań, iż o zawieszeniu broni Moskwa jednak myśli.
Są i pozytywy negocjacji Rosja – Ukraina
Małym sukcesem było uzgodnienie wymiany 1000 jeńców z każdej strony. Tu rozmowy akurat poszły dość sprawnie.
Jest też zmiana retoryki u Rosjan. Jeszcze w czwartek rosyjskie MSZ nazwało prezydenta Zełenskiego "klaunem i przegrywem". Po spotkaniu tureckim spotkaniu Kreml "zauważył" propozycję spotkania Putina z Zełenskim. A według szefa rosyjskiej delegacji, Władimira Medinskiego, Rosja jest zadowolona z rozmów i gotowa kontynuować kontakty.
Wybuchowy finał negocjacji pokojowych Rosja – Ukraina
Trwające półtorej godziny rozmowy można byłoby ostrożnie uznać za umiarkowanie obiecujące, gdyby nie rosyjski atak kilka godzin później. Rosyjskiemu operatorowi drona bojowego Lancet nakazano wycelować w autobus pełen cywilów. Eksplozja zabiła 9 osób, które próbowały dojechać do miasta Sumy. Tego samego, na które Rosjanie uderzyli po poprzedniej próbie podjęcia rozmów pokojowych.
Jednak istnieją obawy – wśród Ukrainy i niektórych jej sojuszników – iż Rosja angażuje się w dyplomację tylko po to, by zyskać na czasie, odwrócić uwagę od międzynarodowej presji na zawieszenie broni i spróbować zapobiec 18. rundzie europejskich sankcji. UE oświadczyła, iż są już w toku.
Na rozmowy pokojowe zastanawiająco zareagował Donald Trump. Prezydent USA powiedział, iż jedyne rozmowy, które się liczą, to te między nim a prezydentem Putinem. "Nic się nie wydarzy, dopóki Putin i ja się nie spotkamy" – ogłosił przywódca Stanów Zjednoczonych.