Z Dorotą Konowrocką-Sawą, tłumaczką z języka angielskiego, rozmawiamy o nowym przekładzie „1984”, wyborach translatorskich, obecności tej powieści w kanonie literatury oraz o tym, czy nasz świat przypomina orwellowską rzeczywistość?
(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Orwell, 1984, 2024)
Dorota Konowrocka-Sawa
Autorka ponad sześćdziesięciu przekładów literackich z języka angielskiego. Zaczynała od literatury faktu (m.in. Jon Krakauer i Sebastian Junger) i publicystyki (John Holt), tłumaczyła literaturę młodzieżową, fantasy, powieści obyczajowe i historyczne, reportaż historyczny, esej futurologiczny i feministyczne opowiadania, a także klasyków (m.in. George Orwell i Dorothy Sayers, w przygotowaniu Bram Stoker i Ernest Hemingway), dziś chętnie wraca do literatury faktu i zabarwionej humorem prozy. Wykładowczyni Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Inicjatorka Stołu Widzialnego: cyklicznych spotkań praktyków przekładów omawiających wybrane rozwiązania translatorskie.
Rafał Górski: Gdy czytałem ostatnio nowy przekład „1984” Pani autorstwa, to wynotowałem sobie pewne cytaty: „Wszędzie są teleekrany” – co przywiodło mi na myśl telefony w naszych kieszeniach, „nowomowa” – wszechobecna w mediach społecznościowych, „posiłki bez smaku” – również otaczające nas w różnych sytuacjach codziennych, „Policja Myśli” i „luki pamięci” – w formie cenzury na Facebooku, w portalu X, na YouTubie, „mikrofony wychwytujące i rozpoznające głos” – wszechobecne w telewizorach i telefonach, zarówno chińskich, jak i amerykańskich, „kościoły pełniące inne funkcje” – na zachodzie, chociażby w Holandii, to też widok coraz częstszy i ostatni cytat „zdrowy rozsądek staje się arcyherezją”. interesujący jestem, jakie refleksje związane z lekturą i z tym, co dzieje się na naszych oczach, towarzyszyły Pani w trakcie pacy nad przekładem? Albowiem ja miałem silne poczucie, iż z powodu szybkiego rozwoju technologii powieść Orwella jest dzisiaj adekwatnie dużo bardziej aktualna niż kiedykolwiek.
Dorota Konowrocka-Sawa: Przyznam, iż ja zupełnie nie podzielam tego poglądu. Wydaje mi się, iż to wyobrażenie świadczy o tym, iż źle oceniamy rzeczywistość. Myślę, iż może być wręcz obraźliwe dla ludzi, którzy żyją w reżimach zdecydowanie mniej przyjaznych dla własnych obywateli, niż my mamy przyjemność żyć w Polsce, Europie czy choćby Stanach Zjednoczonych. Mam wrażenie, iż te wyobrażenia uległy jakiejś niesłychanej inflacji. Powinniśmy sobie przypomnieć czasy kolejek, kartek, „Trybuny ludu”, braku dostępu do informacji, książek, które nie ukazywały się w zwykłym obiegu, tylko były przekazywane w samizdacie.
Pamiętam pierwsze kasety z nagraniami Jacka Kaczmarskiego, które przynosił do domu mój starszy brat. Tych albumów słuchało się niezbyt głośno, nie rzucając się w oczy, miały takie siermiężne okładki odbijane na powielaczach. Czasy stanu wojennego pamiętam bardzo słabo, byłam wtedy małym dzieckiem, ale przypominam sobie sytuację, kiedy moja mama powiedziała: „Najwyżej będziemy jedli chleb z cukrem”, bo cukier był akurat dostępny w lokalnym sklepie w miejscowości, w której wówczas przebywaliśmy.
I wydaje mi się, iż słowo „totalitarne” jest bardzo mocnym określeniem, opisującym system, w którym wolności doświadczane przez nas na co dzień są kompletnie nieosiągalne. o ile ja miałabym ochotę skrytykować czy rząd Kaczyńskiego, czy rząd Tuska, mam do dyspozycji aż nadto miejsc, kanałów, by to zrobić. Oczywiście, pewnie gdybym zaczęła być dla takich lub innych władz znacznie bardziej uciążliwa, to one sięgnęłyby po swoje możliwości i zaczęły mnie sprawdzać w urzędzie skarbowym, w KRS-ie, może gdzieś indziej, szukając haków, ale to jest coś, co robi prawdopodobnie każda władza, broniąc się przed zbyt dokuczliwą ingerencją obywateli.
Natomiast, myślę, iż powinniśmy doceniać moment historyczny, w którym Europa od ponad siedemdziesięciu lat żyje w pokoju, kiedy niezależnie od tego, czy przebywamy w Warszawie, Paryżu, Londynie, cały czas możemy wyrazić swoje zaniepokojenie, swój obywatelski protest, ale możemy także schować swojego telefona do kieszeni lub zamienić go na telefon z guziczkami.
Jest to nasz wybór czy z niego korzystamy. I oczywiście, świat się zmienia, skłania nas do tego, żebyśmy z rozmaitych kanałów korzystali, abyśmy się logowali, dzielili naszą tożsamością, czasem, uwagą, ale to wszystko wciąż zależy od naszego wyboru.
Wspomniał Pan posiłki bez smaku, ja jeszcze stałam w straszliwych kolejkach, w których na końcu można się było dopchać co najwyżej do salcesonu. Więc kiedy dzisiaj wchodzę do jakiegokolwiek supermarketu i widzę nieskończoną obfitość, która pozwala nam przygotować zarówno bardzo prosty, jak i bardzo wyrafinowany posiłek, to myślę, iż to nie jest prawda, iż żyjemy w orwellowskiej rzeczywistości.
Faktycznie tutaj się pięknie różnimy. Aczkolwiek ponowna lektura książki Orwella i jednocześnie Pani nowy przekład otworzył mi oczy na wiele kwestii. Swego czasu zastanawiałem się, czy Orwell czy Aldous Huxley w „Nowym wspaniałym świecie”, lepiej przewidział rzeczywistość? Jeszcze dziesięć, dwadzieścia lat temu stałem po stronie Huxleya, natomiast świeża lektura „1984” spowodowała u mnie refleksję na temat przyspieszonego rozwoju technologii.
Myślę, iż są pewne niepokojące zjawiska, które rzeczywiście technologia powoduje czy przyspiesza, mające pewien związek z Orwellem. Ja bym powiedziała, iż jednym z kluczowych tematów „1984” jest niesłychana, bezbrzeżna samotność głównego bohatera, czyli Winstona, którego adekwatnie nie łączą związki z innymi ludźmi, zamieszkującymi tę samą rzeczywistość, co on. Winston nie ma dzieci, rozstał się z żoną. W którymś momencie pojawia się Julia, ale ten związek też jest w gruncie rzeczy bardzo płytki.
Ostatnio zrobił na mnie duże wrażenie wykres ukazujący, ile czasu ludzie z Europy, ze Stanów Zjednoczonych, ogólnie mówiąc z tak zwanego zachodu, spędzają z przyjaciółmi, jak bardzo ten czas się skrócił, w stosunku do czasów powiedzmy dwadzieścia lat temu. Dotyczy to zarówno ludzi w średnim wieku, jak i młodych, co jest szczególnie niepokojące. Sama jestem matką trojga nastolatków i obserwuję, iż oni spędzają ze sobą znacznie mniej czasu niż my. Dlatego iż jest rozrywka dostępna na wyciągnięcie ręki i nie trzeba wyjść z nudnego domu „swoich starych”, żeby wydarzyło się coś ciekawego. To jest pułapka, która prowadzi do niepokojących rezultatów, ponieważ, aby zrobić cokolwiek razem, trzeba się jednak fizycznie spotkać. Oczywiście, wszyscy przyzwyczailiśmy się w jakimś stopniu do pracy zdalnej i można uczestniczyć w działalności rozmaitych stowarzyszeń, wolontariatów, nie spotykając się, tylko kontaktując się zdalnie, czasem bywa, to choćby bardzo efektywne, ale jednak jest ogromna wartość w tym, żeby widzieć się twarzą w twarz, czerpać z tego inspirację, rozwijać się, być lepszym człowiekiem i mieć poczucie wspólnoty.
Zanik tych osobistych więzi jest niepokojący, tak samo jak stałe powiększanie się liczby gospodarstw jednoosobowych, co jest szczególnie widoczne na przykład w krajach skandynawskich, ale powoli pojawia się również u nas.
Człowiek osamotniony staje się mniej odporny na oddziaływania negatywne środowiska społecznego, organizacyjnego, politycznego. Człowiek odosobniony jest słabszy. Pod tym względem moim zdaniem „1984” pokrywa się ze współczesnością, co mnie niepokoi.
To ciekawe, bo ja zupełnie nie zwróciłem uwagi na wątek samotności, ale w pełni się z Panią zgadzam. Myślę, iż doświadczamy jej przy organizacji różnego rodzaju wydarzeń w ramach Instytutu Spraw Obywatelskich. Niedługo czeka nas kolejna edycja Forum Geopolitycznego, a już w zeszłym roku wyzwaniem okazało się zachęcenie odpowiedniej liczby osób do uczestnictwa na żywo. W tym momencie przychodzi mi na myśl również Postman, który o Orwellu i Huxleyu pisał w „Technopolu”. Zawarł tam myśl, iż rozmowa na poważnie może być przeprowadzona tylko w pokoju, w którym obie strony fizycznie przebywają. Natomiast po czasach pandemii koronawirusa mam faktycznie podobne wrażenie, iż samotność jest coraz mocniej obecna w naszym świecie. Czy mogłaby Pani przytoczyć jeszcze dwie inne refleksje, które towarzyszyły Pani przy okazji tłumaczenia?
To może najpierw zadam panu pytanie, a zaraz rozwinę ten wątek sama, czy Winston według pana jest dobrym człowiekiem?