Minister Józef Beck był zdrajcą. Wielu Polaków w bezmyślnym, choć patriotycznym uniesieniu, uważa go za bohatera. Zdrajca Józef Beck wciąż ma w Polsce place i ulice swojego imienia. Trudno, jakie elity, tacy bohaterowie.
Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck: kłamca, sługa Wielkiej Brytanii i złodziej pokoju w Polsce.
5 maja 1939 roku, w głośnym przemówieniu sejmowym, minister Józef Beck w związku z żądaniami terytorialnymi Niemiec powiedział: "My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor".
Zarówno posłom, jak i zwykłym Polakom, przemówienie to bardzo się spodobało. Wszyscy widzieliśmy te owacje na stojąco w znanym przecież filmie.
Tymczasem Józef Beck wiedział, co się dzieje w sytuacji międzynarodowej. Po przemówieniu, nie pamiętam źródła, oklaskujących go posłów w kuluarach miał nazwać durniami, którzy nie wiedzą, co się dzieje.
W czasie bohaterskiej ucieczki polskich władz 17 września 1939 roku, na granicy Polsko-rumuńskiej Józef Beck powiedział:
- "Myślałem, iż mam 100 dywizji, a mam gówno" - kłamał, przecież już w maju wiedział, jak skończy się napad III Rzeczy na Polskę, która 1 września wystawiła 39 dywizji, bo więcej nie miała.
Przewaga sił niemieckich, dysproporcja – była ogromna. Tym samym zdrajca Józef Beck, realizował w Polsce i kosztem polskich obywateli brytyjsko-francuskie interesy, prawdopodobnie wzmacniane masońskimi ideałami o braterstwie.
Tak, Józef Beck kłamał – prawdopodobnie zależało mu, aby wśród potomnych nie był uważany za zdrajcę (nie udało się). Przed wojną Polska miała 30 dywizji piechoty + 9 rezerwowych. Gadał bzdury, ale wiedział, co robi. Przecież był zdrajcą. A minister MSZ miał wtedy w Polsce naprawdę wielką pozycję, odpowiadając de facto za całą politykę zagraniczną państwa.
"Najlepsze" jest to, iż w interesie Francuzów i Brytyjczyków zawierał z nimi sojusze, choć wiadomo było, choćby z racji kontaktów ówczesnej polskiej władzy z nazistami, iż Niemcom zależy na pokonaniu Francji i Wielkiej Brytanii oraz zniszczeniu ZSRR. Jak uważał Goebbels – z Polską wcześniejszy sojusz (dobre relacje, wizyty i polowania) był trochę wymuszony, ale tu nie chodziło o Polskę.
Tym samym Józef Beck w konsekwencji przyczynił się do wzmocnienia Związku Sowieckiego i władzy Stalina. Tak, wiem, nie chciał tego. Miał też zdrajcę służącemu NKWD obok siebie, ale gdzie był polski kontrwywiad? No, ale gdzie była ta sławna przedwojenna szkoła, która kształciła takich "świetnych ludzi", których dawano za wzór nam, pokoleniu z XX/XXI? Nigdy i nigdzie takiej szkoły nie było, skoro wykształciła takich osłów.
W maju '39 Brytyjczycy udzielili Polakom gwarancji bezpieczeństwa (chciałbym się śmiać, ale nie jest mi do śmiechu), a 25 sierpnia 1939 roku Józef Beck podpisał w Londynie układ o wzajemnej pomocy, co przyczyniło się do powstania paktu Ribbentrop – Mołotow.
Gdyby Brytyjczycy w celu podpisania tej umowy przyjechali do Warszawy, miałoby to choć cień wiarygodności. Jednak minister Beck, niczym piesek, słuchał się anglosaskiego pana. Zresztą, jak przystało na Polaka patriotę, który musi służyć komuś, kto mówi po angielsku. Nic nie zmieniło się do dzisiaj, ale to inna sprawa.
O Francji również szkoda gadać. Należy przypomnieć, iż Brytyjczycy i Francuzi nie dostarczyli nigdy Polsce sprzętu wojskowego, za który wzięli ogromne pieniądze.
***********************
Marszałek Edward Rydz-Śmigły też był "dobry" – na XII Zjeździe Związku Legionistów w 1935 roku zapewniał, iż "nie oddamy ani guzika". Powstawały o nim piosenki:
Marszałek Śmigły-Rydz,
nasz drogi, dzielny Wódz,
Gdy każe, pójdziem z nim najeźdźców tłuc.
Nikt nam nie ruszy nic,
nikt nam nie zrobi nic,
Bo z nami Śmigły,
Śmigły, Śmigły-Rydz!
Tymczasem kochanka Rydza-Śmigłego Marta Thomas-Zaleska już 17 września 1939 roku miała spakowane rzeczy i razem z takimi bohaterami, jak premier Sławoj Składkowski, prezydent Ignacy Mościcki, uciekła wcześniej spakowana z ogromnym bogactwem, jakie Rydzowi dała Polska. prawdopodobnie oni wszyscy, cały rząd, mieli wcześniej wytyczone plany ucieczki.
W 1951 roku, ktoś tej kurtyzanie obciął głowę, której do dzisiaj nie znaleziono. Zadawała się z handlarzami narkotyków i bronią. A może to była zemsta za 1939 rok?
Generalnie takich w 1939 roku mieliśmy bohaterów u szczytów władz – walczących do ostatniego Polaka.
W 1939 roku nie było komu podpisać kapitulacji. Można było choć częściowo odwrócić sytuację. Ale pachołki Brytyjczyków z "polskiego" rządu Londyńskiego walczyli do ostatniego Polaka.
***
W kontekście postaci Józefa Becka i innych zdrajców, politycznych oszustów z 1939 roku, warto się przyjrzeć ludziom, którzy jak minister Sikorski, ale też jak wielu ludzi po prawej, czy lewej stronie, poprzez bezpośrednie zaangażowanie wojskowe zamierzają wspomóc militarnie wrogie nam państwo – Ukrainę. Wbrew pozorom tych opinii było sporo (dziś są usuwane z internetu). Każdy kto się sprzeciwiał, był nazywany ruską onucą.
Nie można było mówić o banderowcach (ukraińskiej historii) i rządzących Ukrainą negatywnie, bo było się wyzywanym od "ruskich onuc". Dziś klimat polityczny trochę się zmienił i dziś ci oportuniści, ludzie niestali, fałszywi, nierzadko ciemni i ograniczeni, głośno krytykują banderowców. Robią to, bo taki jest "aktualny kierunek".
Zdrajcy najgłośniej krzyczą: łapać zdrajców, szczególnie określają tak patriotów – ludzi, którzy myślą i na szczęście nie skończyli jakiejkolwiek przedwojennej szkoły, nie byli przedwojennym "hrabiostwem" i innymi złodziejami, przez wieki niszczącymi zwykłych Polaków - chłopów, którym odbierali człowieczeństwo.
Podsumowując:
Każdy, kto w Polsce będzie realizował amerykańsko-angielskie, ukraińskie, rosyjskie, ale także niemieckie czy francuskie interesy, bezwzględnie jest zdrajcą i nie ważne do jakiej partii należy.
Prawdziwy mąż stanu wie, iż czasem trzeba wybrać między grypą a cholerą. Grypa to też ciężka choroba, bardzo nieprzyjemna, ale są większe szanse by ją przeżyć.
Korupcja przez ośrodki zagraniczne, indoktrynacja i brak wiedzy - wszystko to rodzi złe decyzje. Przykład? Powstanie Warszawskie, ale to, iż Polacy czczą i głosują na szkodników, jak widzimy od 1939 roku (owszem, z wieloma wyjątkami) świadczy, iż z Polakami od przedwojnia wciąż nie jest najlepiej.
Polacy... Naród na wymarciu (dosłownie!). Szkoda, bo gdyby nie imbecyle wstawiani do nas przez różne zagraniczne koterie, w Polsce byłoby i żyłoby się naprawdę cudownie. Ale małe, ptasie móżdżki co najmniej połowy Polaków sprawiają, iż ci tego nie potrafią zrozumieć.
Pierwszym wrogiem Narodu Polskiego są właśni Oni - ludzie nie utożsamiający się z polską i głęboko ją nienawidzący. Jednak również nieuświadomionym wrogiem Polski są również bezmyślni idealiści ogarnięci wariactwem idei romantycznych, nie rozumiejący, czym jest prawdziwa polityka.