Ментцен о демографии: это культурный вопрос!

niepoprawni.pl 3 часы назад

W de­ba­cie w TVP w li­kwi­da­cji Sła­wo­mir Ment­zen po­sta­wił bar­dzo słusz­ną dia­gno­zę kry­zy­su de­mo­gra­ficz­ne­go. Przy­czy­ną są le­wi­co­we me­dia i ich an­ty-ma­cie­rzyń­ska pro­pa­gan­da. To się dzie­je od daw­na. Po­wie­dział tak:

"Daw­no nie sły­sza­łem tak wiel­kiej bzdu­ry, iż Po­lki nie chcą mieć dzie­ci, tyl­ko dla­te­go, bo nie mo­gą ich po­tem za­bić. Je­st to oczy­wi­ście nie­praw­da. In­ne przy­czy­ny, któ­re po­da­je­cie, dla­cze­go Po­lki nie ma­ją dzie­ci, rów­nież są nie­praw­dzi­we. Ist­nie­je mnó­stwo pań­stw, gdzie do­stęp do miesz­kań, do szkół, do żłob­ków, do opie­ki me­dycz­nej je­st znacz­nie lep­szy niż w Pol­sce, ale de­mo­gra­fia wca­le tam lep­sza nie je­st. Pro­blem je­st kul­tu­ro­wy. Po­lki nie ma­ją dzie­ci, bo po pro­stu z róż­ny­ch przy­czyn nie chcą ich mieć. Jed­ną z ty­ch przy­czyn je­st wła­śnie ta pro­pa­gan­da, z któ­rą tu pań­stwo mie­li­ście przed chwi­lą do czy­nie­nia. Przed­sta­wia­nie Po­lko ma­cie­rzyń­stwa ja­ko ja­kiejś wiel­kiej tra­ge­dii. Przed­sta­wia­nie ro­dzin wie­lo­dziet­ny­ch ja­ko ro­dzin pa­to­lo­gicz­ny­ch. Praw­da je­st ta­ka, iż ma­cie­rzyń­stwo je­st pięk­ne. Każ­dy dar ko­lej­ne­go ży­cia je­st pięk­ny. Oj­co­stwo rów­nież je­st pięk­ne, a każ­de dziec­ko je­st po pro­stu wiel­kim da­rem. Gdy­by me­dia ta­kie jak te­le­wi­zja nie­ste­ty pu­blicz­na w li­kwi­da­cji, TVN, New­swe­ek, Ga­ze­ta Wy­bor­cza raz na ja­kiś czas da­li ar­ty­kuł o tym, iż ma­cie­rzyń­stwo na­praw­dę je­st pięk­ne, iż moż­na się w ten spo­sób re­ali­zo­wać i dzie­ci w Pol­sce by­ło­by wię­cej, ale nie­ste­ty przed­sta­wia­cie ca­ły czas pro­pa­gan­dę prze­ciw­ko ro­dze­niu dzie­ci".

]]>https://x.com/Sla­wo­mir­Ment­zen/sta­tus/1921996428957700423]]>

Dia­gno­za de­mo­gra­ficz­na – gdzie na­praw­dę tkwi pro­blem?

  Te­le­wi­zyj­na de­ba­ta od­sło­ni­ła – po raz ko­lej­ny – smut­ną praw­dę o pol­skim ni­żu de­mo­gra­ficz­nym: nie de­cy­du­je tu ani brak miesz­kań, ani za krót­kie urlo­py ro­dzi­ciel­skie, le­cz kli­mat kul­tu­ro­wy, któ­ry od lat ob­ra­sta w an­ty-ma­cie­rzyń­ską re­to­ry­kę. Głów­ne me­dia – te sa­me, któ­re co­dzien­nie po­da­ją mo­ral­ne dro­go­wska­zy – wy­two­rzy­ły mo­dę na kom­fort, he­do­ni­zm i wiecz­ną mło­do­ść, a za­ra­zem na głę­bo­ką nie­uf­no­ść wo­bec ro­dzi­ciel­stwa. Ma­cie­rzyń­stwo w ty­ch nar­ra­cja­ch to już nie „ko­ro­na ko­bie­co­ści”, le­cz ry­zy­ko „utra­ty sie­bie” – i to ude­rza w de­cy­zje o dzie­cia­ch sku­tecz­niej niż ja­ki­kol­wiek po­da­tek.

  Kie­dy pa­trzy­my na sta­ty­sty­ki, wi­dzi­my, iż Pol­ska nie od­sta­je od Za­cho­du pod wzglę­dem in­fra­struk­tu­ry, a dziet­no­ść mi­mo to nur­ku­je. Stąd pro­sty wnio­sek: fun­da­men­tal­ne źró­dło kry­zy­su le­ży w gło­wa­ch, nie w port­fe­la­ch. Je­śli kul­tu­ra przed­sta­wia ro­dzi­nę wie­lo­dziet­ną ja­ko skraj­no­ść lub „pa­to­lo­gię na kre­dyt”, trud­no ocze­ki­wać en­tu­zja­zmu wo­bec więk­szej licz­by po­tom­stwa.

“Pro­blem je­st kul­tu­ro­wy, nie eko­no­micz­ny” – sło­wo Ment­ze­na

  „Daw­no nie sły­sza­łem tak wiel­kiej bzdu­ry, iż Po­lki nie chcą mieć dzie­ci, tyl­ko dla­te­go, bo nie mo­gą ich po­tem za­bić” – tym zda­niem Sła­wo­mir Ment­zen wstrzą­snął te­le­wi­zją TVP w li­kwi­da­cji. I choć for­ma ce­lo­wo pro­wo­ka­cyj­na, sed­no je­st nie do pod­wa­że­nia: dziet­no­ści nie po­pra­wia­ją sa­me do­dat­ki so­cjal­ne, tak jak nie psu­je jej sam brak żłob­ków.

  Ment­zen punk­to­wał da­lej, tłu­ma­cząc, iż w kra­ja­ch z du­żo lep­szym do­stę­pem do miesz­kań i usług me­dycz­ny­ch ko­bie­ty ro­dzą rów­nie ma­ło lub mniej niż w Pol­sce. Dla­cze­go? Bo gę­sty me­dio­wy prze­kaz uczy, iż każ­de ko­lej­ne dziec­ko to „wię­zie­nie”, a peł­nia ko­bie­cej sa­mo­re­ali­za­cji le­ży wy­łącz­nie w ka­rie­rze i kon­sump­cji. Prze­kaz ów dzia­ła pod­pro­go­wo – nie przez je­den skan­da­licz­ny fe­lie­ton, le­cz przez co­dzien­ny, ka­pią­cy prze­kaz me­mów i se­ria­li.

Cią­ża ja­ko pro­ces… proz­dro­wot­ny

  Z punk­tu wi­dze­nia bio­lo­gii cią­ża nie je­st cho­ro­bą, le­cz sta­nem, do któ­re­go ko­bie­cy or­ga­ni­zm je­st za­pro­gra­mo­wa­ny. Już je­den po­ród po­tra­fi trwa­le ob­ni­żyć ry­zy­ko ra­ka pier­si i jaj­ni­ka, zaś wie­lo­krot­ne ma­cie­rzyń­stwo sta­bi­li­zu­je go­spo­dar­kę hor­mo­nal­ną, wzmac­nia mi­ne­ra­li­za­cję ko­ści i zmniej­sza ry­zy­ko en­do­me­trio­zy. Wbrew nar­ra­cji „utra­co­ne­go cia­ła” fi­zjo­lo­gicz­ny wy­si­łek cią­ży to ra­czej tre­ning ca­łe­go sys­te­mu: ser­ca, ko­ści, go­spo­dar­ki wap­nio­wej.

  Tu oczy­wi­ście pod­no­si się ar­gu­ment: „a kom­pli­ka­cje, a ro­zej­ście mię­śni, a de­pre­sja po­po­ro­do­wa?”. Ow­szem, ist­nie­ją, ale me­dy­cy­na ma dziś na­rzę­dzia za­rów­no dia­gno­stycz­ne, jak i re­ha­bi­li­ta­cyj­ne, by zmi­ni­ma­li­zo­wać skut­ki ubocz­ne. Te­go jed­nak we współ­cze­sny­ch talk-show nie usły­szy­my – zbyt ma­ło dra­ma­tur­gii. Za­mia­st rze­tel­ny­ch da­ny­ch do­sta­je­my epo­pe­je o „zruj­no­wa­nym ży­ciu”, bo to le­piej kli­ka się na por­ta­lu plot­kar­skim.

]]>https://x.com/gps65/sta­tus/1906337003727151372]]>

Kon­tro­wer­syj­ny wy­miar hi­sto­rii – przy­mu­so­we mie­sza­nie ge­nów

  Pol­ska le­ży na skrzy­żo­wa­niu eu­ro­pej­ski­ch i azja­tyc­ki­ch szla­ków na­jaz­dów, co ozna­cza ty­sią­ce przy­pad­ków wy­mu­szo­ne­go, dra­ma­tycz­ne­go krzy­żo­wa­nia się po­pu­la­cji: od Wi­kin­gów i nie­miec­ki­ch ry­ce­rzy, przez or­dy mon­gol­skie i ko­zac­kie, po fa­le ro­syj­skie oraz pru­skie. W efek­cie po­wstał ge­ne­tycz­ny ty­giel, któ­re­go wi­docz­nym pro­duk­tem je­st dziś – przy wszyst­ki­ch tra­gicz­ny­ch kon­tek­sta­ch hi­sto­rycz­ny­ch – wy­so­ka róż­no­rod­no­ść fe­no­ty­po­wa i, jak utrzy­mu­je po­pkul­tu­ra, uro­da Po­lek.

  Pod­kre­ślam: gwałt po­zo­sta­je zbrod­nią, a cier­pie­nie ofiar je­st nie­wy­ma­zy­wal­ne. Fak­tem jed­nak je­st, iż z czy­sto po­pu­la­cyj­ne­go punk­tu wi­dze­nia mie­sza­nie ge­nów by­wa­ło dla zbio­ro­wo­ści ad­ap­ta­cyj­ne – zwięk­sza­ło pu­lę al­le­li i od­por­no­ść na cho­ro­by. To ob­ser­wa­cja bio­lo­gicz­na, nie apo­lo­gia prze­mo­cy; ale że­by ją w ogó­le roz­wa­żyć, trze­ba za­mie­nić mo­ra­li­stycz­ny wrza­sk na chłod­ną ana­li­zę.

]]>https://x.com/gps65/sta­tus/1906349009934971162]]>

“Mar­sz przez in­sty­tu­cje”, czy­li jak wdru­ko­wa­no lęk przed ro­dzi­ną

  W po­ło­wie XX wie­ku za­chod­ni fi­lo­zo­fo­wie le­wi­cy – od Gram­scie­go po szko­łę frank­furc­ką – po­sta­wi­li na stra­te­gię: przej­mu­je­my kul­tu­rę, edu­ka­cję, me­dia, by po­wo­li prze­two­rzyć men­tal­no­ść mas. Nie trze­ba re­wo­lu­cji na uli­cy, wy­star­czy re­wo­lu­cja w war­to­ścia­ch. W Pol­sce peł­ne skut­ki te­go „mar­szu” przy­szły z opóź­nie­niem, ale przy­szły: do­mi­nu­ją­cy dys­kurs mó­wi dziś, iż ro­dzi­na to ku­la u no­gi, a dzie­ci ogra­ni­cza­ją wol­no­ść i szan­sę na „self-ca­re”.

  Efekt ubocz­ny? Ko­bie­ty – bom­bar­do­wa­ne stra­chem przed utra­tą cia­ła, ka­rie­ry i „szans na ży­cie” – prze­su­wa­ją de­cy­zję o pierw­szym dziec­ku, cza­sem aż po­za gra­ni­cę płod­no­ści. Po­tem wcho­dzi­my w błęd­ne ko­ło: niż­sza dziet­no­ść two­rzy pre­sję fi­skal­ną, ro­śnie fru­stra­cja i po­dat­no­ść na jesz­cze ostrzej­sze an­ty-ro­dzin­ne ko­mu­ni­ka­ty. Spi­ra­la się na­krę­ca, de­mo­gra­fia sta­cza. Aż w koń­cu ktoś – jak Ment­zen – na­zwie rze­cz po imie­niu i wy­wo­ła fu­rię opo­nen­tów, bo wy­sta­wia ra­chu­nek ca­łe­mu sys­te­mo­wi ilu­zji.

]]>https://x.com/gps65/sta­tus/1907550816115831153]]>

Kry­zys de­mo­gra­ficz­ny ma przy­czy­ny kul­tu­ro­we!!!

  Nie da się na­pra­wić de­mo­gra­fii, igno­ru­jąc kul­tu­rę. Mo­że­my pom­po­wać ko­lej­ne mi­liar­dy w ulgi po­dat­ko­we i do­pła­ty, le­cz je­śli co­dzien­na sym­bo­li­ka bę­dzie mó­wić: „dziec­ko = ko­niec sie­bie”, to sta­ty­sty­ki da­lej bę­dą pi­ko­wać. Zmia­na za­czy­na się od prze­ka­zu – a prze­kaz kreu­ją me­dia, edu­ka­cja i, co­raz czę­ściej, in­flu­en­ce­rzy. Tu to­czy się praw­dzi­wa ba­ta­lia o przy­szło­ść na­ro­du.

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

Читать всю статью