Марцин Богдан: Это конец

solidarni2010.pl 2 часы назад
Felietony
MarcinBogdan: To już jest koniec
data:19 stycznia 2025 Redaktor: GKut

To już jest koniec, nie ma już nic”. Te słowa autorstwa Kuby Sienkiewicza, wokalisty zespołu Elektryczne Gitary zna chyba każdy Polak. Czy można je odnieść do współczesności, do początku roku 2025? Co one mogą oznaczać w wymiarze zarówno indywidualnym jak i wspólnotowym?

Rok 2024 był w Polsce czasem narastającego sporu i narastających obaw. Obaw, przed działaniami rządu, które często były na granicy prawa, lub były wręcz sprzeczne z obowiązującym w Polsce prawem. Ale każde, najbardziej choćby brutalne działania, jak przejęcie publicznej telewizji, podmiana Prokuratora Krajowego, aresztowanie posłów, uwięzienie księdza Olszewskiego i byłych urzędniczek ministerstwa, każde z tych działań próbowano jakoś uzasadniać, interpretując przy tym prawo w nierzadko specyficzny sposób. Ale próbowano uzasadniać. To dawało cień nadziei na możliwość jakiejkolwiek dyskusji, na możliwość polemiki na argumenty. Na początku 2025 roku zostaliśmy jednak pozbawieni jakichkolwiek złudzeń, co do intencji obecnej władzy.

Cóż takiego się stało? Otóż Minister Finansów nie wykonał Uchwały Państwowej Komisji Wyborczej i nie wypłacił największej opozycyjnej partii należnej jej subwencji z budżetu państwa. Nie, nie o partię tu chodzi i nie chodzi tu o poglądy, ani moje ani czytelników. Tu chodzi o szalenie istotny precedens. Państwowa Komisja Wyborcza została powołana przez Sejm obecnej kadencji i to partie tworzące obecną koalicję rządową mają w PKW większość. To PKW, w której pięciu na dziewięciu członków zostało delegowanych do Komisji przez koalicję rządzącą wydała decyzję o wypłacie subwencji partii opozycyjnej. Ale urzędnik państwowy jakim jest minister finansów nie podporządkował się tej decyzji, nie wykonał Uchwały i nie wypłacił partii należnych pieniędzy. To arbitralna, jednoosobowa decyzja ministra, nie mająca żadnego, choćby szytego najbardziej grubymi nićmi uzasadnienia. To czysta samowola urzędnika państwowego. Urzędnika, trzeba dodać, przekonanego o swojej bezkarności.

Nie o partię tu chodzi. Wprawdzie subwencja to duże pieniądze, ale partia jakoś tam sobie poradzi. Zdesperowani wyborcy wpłacą darowizny i dziura po niewypłaconej subwencji zostanie załatana. Tu nie chodzi o partię, ale o każdego z nas. O każdego, niezależnie jakie mamy poglądy i na kogo głosujemy. Oto bowiem przyszło nam żyć w kraju, w którym fundamentalne decyzje zależą od widzimisię jakiegoś urzędnika. Teraz inny urzędnik może nie wypłacić nam emerytury, bo uzna, iż emerytura nam się nie należy. Jakiś urzędnik może zablokować wypłatę pensji lekarzom i innym pracownikom sfery budżetowej, bo uzna samowolnie, iż ludzie ci nie zasłużyli na należne im wynagrodzenie. To szeregowy urzędnik może teraz odmówić wypłaty rodzinom ośmiuset złotych na każde dziecko, bo uzna samowolnie, iż to rozdawnictwo, lub efekt populistycznych działań pomysłodawców tego programu. Może tak zrobić i nie musi już się silić na jakiekolwiek uzasadnienie.

Państwo polskie zostało kompletnie rozmontowane. To już jest koniec, nie ma już nic. Ktoś może spytać, ale jak to, przecież żyjemy, pracujemy, robimy zakupy, wyjeżdżamy na urlopy. Słowem, życie się toczy. Tak, życie się toczy, ale zostaliśmy pozbawieni poczucia egzystencjalnego bezpieczeństwa. Zostaliśmy pozbawieni poczucia życia w państwie prawa, w którym wszyscy obywatele są wobec tego prawa równi. Brak bezpieczeństwa egzystencjalnego jednostki determinuje brak bezpieczeństwa w wymiarze społecznym i narodowym. To ostatni moment, by się nad tym zastanowić, by zdefiniować i zrozumieć zagrożenia.

Kilka lat temu ujawniono doktrynę obronną przyjętą i zatwierdzoną przez rządy PO- PSL w latach 2007 – 2015. Doktrynę, w której rubież obronną od strony wschodniej wytyczono w głębi kraju, na linii Wisły. Dzisiaj jesteśmy świadkami decyzji gospodarczych, które potwierdzają obowiązywanie tej doktryny. Wstrzymuje się i likwiduje inwestycje we wschodnich regionach kraju. Rząd ogłosił zaniechanie rozbudowy do parametrów dróg ekspresowych ważnych strategicznie odcinków dróg w północno wschodniej Polsce, z Białegostoku do Augustowa (S8) i z Białegostoku do Ełku (S16). Jeszcze bardziej wymowna jest decyzja o zaniechaniu budowy kolei dużych prędkości, tzw. szprych okalających CPK, w kierunku wschodnim, do Lublina i Rzeszowa. Wymowna jest nie tyle sama decyzja, ile jej uzasadnienie. Otóż Donald Tusk oświadczył, iż pomysł budowy kolei dużych prędkości do Lublina i Rzeszowa „nie był racjonalny” ponieważ odcinki te „wykraczały poza skalę Polski”. Okazuje się, iż Białystok, Lublin czy Rzeszów w ocenie Tuska są „poza skalą Polski”. W tym samym czasie minister infrastruktury Dariusz Klimczak oświadczył, iż „Jest potrzeba rozpoczęcia rozmów o wyznaczeniu korytarza linii kolejowej dużych prędkości między Poznaniem a Berlinem”. Aż strach się pytać, czy Poznań znajduje się w ocenie obecnego rządu „w skali Polski” czy może znalazł się już w skali Niemiec?

Państwo polskie zostało kompletnie rozmontowane a rząd wycofuje się z wszelkich inwestycji na terenach położonych na wschód od Wisły, a więc na wschód od zaplanowanej rubieży obronnej. Czy zatem prowadzone działania polityczne zmierzają do oddania Rosji wschodnich województw Polski, w zamian za gwarancje pokojowe dla Europy? A może w głowach niektórych polityków kiełkuje inny plan. Wiem, to co napiszę będzie szokujące. Może w planach zakończenia wojny na Ukrainie i zaprowadzenia pokoju w Europie zakłada się, iż w zamian za oddane Rosji Krymu i Donbasu, Ukraina otrzyma wschodnie tereny Polski aż do granicy Wisły? Szokujące? A czy nasi ojcowie i dziadkowie spodziewali się, iż przywódcy światowych mocarstw na konferencjach w Teheranie i Jałcie zgodzą się na odebranie Polsce blisko połowy jej terytorium? Czy spodziewali się, iż możni tego świata debatując przy stole obrad podarują sowieckiej Rosji 179 tys. km² z 380 tys. km² polskiego terytorium?

Kto z czytelników zaręczy, iż nie ma dziś w Europie, we Francji, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, iż nie ma dziś takich polityków, którzy w imię pokoju w Europie, czy może raczej w imię ich własnego świętego spokoju, gotowi rysować palcem na mapie Europy nowe granice? Rysować nowe granice kosztem Polski, która dla wielu z nich przez cały czas jest „pokracznym bękartem Traktatu Wersalskiego”. Kto zaręczy, iż nie ma dziś w Europie takich polityków i iż nie mają oni w Polsce swoich popleczników, dla których polskość to nienormalność?

Co dla nas dziś znaczą słowa utworu śpiewanego przez zespół Elektryczne Gitary:

To już jest koniec, nie ma już nic

Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic

To już jest koniec. Nie ma już nic. Jesteśmy wolni? Czy raczej o wolność będziemy musieli walczyć? Jeszcze dwa lata temu orężem w tej walce o wolność był nasz głos oddany w wyborach. Ale czy to wystarczy w roku 2025? Czy jakiś urzędnik państwowy w poczuciu bezkarności nie unieważni tego naszego głosu swoją arbitralną decyzją? Co wtedy zrobimy? No co wtedy zrobisz?

Marcin Bogdan

Читать всю статью