Nasza uwaga w ostatnim czasie skupiona jest oczywiście na powodzi i odpowiedzialności za nią. Rzecz jasna, nie za samo działanie natury, ale raczej za zabezpieczenie się przed nim i reakcję na katastrofę.
Często powtarzany truizm, iż nie da się wygrać z naturą, jest co najwyżej ideologiczną podbudową bezczynności. Sprawne państwo jest od tego, żeby przewidywać zagrożenia i łagodzić ich skutki.
Czy reakcja na nadchodzącą powódź była spóźniona? Czy zaniedbania ostatnich lat są winą polityków Prawa i Sprawiedliwości, czy Platformy Obywatelskiej? Nie zamierzam odpowiadać na te pytania, bo nie mam tu pełnej wiedzy. Być może dowiemy się tego w przyszłości, a może stanie się to kolejnym polem bitwy w wiecznej wojnie PiS-u z PO.
Wiem jednak, iż substytutem państwa nie jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, a substytutem premiera – Jerzy Owsiak. I iż państwo ma środki i możliwości, żeby pomagać poszkodowanym. Nie musi w tym celu wzywać na pomoc organizacji, która nie dysponuje choćby promilem jego budżetu.
Wszelkie zbiórki pieniędzy, darów, organizowanie noclegów i posiłków dla powodzian i ratowników są pięknymi gestami, które chętnie wykonujemy. To też pomoc, której na miarę własnych możliwości udzielamy. Pomoc organizują obywatele, politycy, organizacje pozarządowe. Ale to działania, które powinny mieć miejsce obok państwowego wsparcia i które tak naprawdę powinny je uzupełniać, a nie zastępować.