Кто этот священник, задержанный CBA? Петля вокруг Мацеревича затягивается

natemat.pl 5 часы назад
Sławomir Ż. to ksiądz, który za półdarmo sprzedał działki Morawieckiemu. Kiedyś obraził prezydenta Bronisława Komorowskiego. Kolejny prezydent Andrzej Duda wręczył mu generalską buławę. Wcześniej Ż. był ceniony przez Urząd Bezpieczeństwa PRL, jako tajny współpracownik miał nadany kryptonim "Pątnik". Mniej ceni go teraz CBA, które zatrzymało księdza-generała pod zarzutem korupcji przy zakupie pojazdów dla WOT.


Wczoraj Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało o zatrzymaniu księdza Sławomira Ż. "W sprawie podejmowania, w zamian za korzyść majątkową albo jej obietnicę, pośrednictwa w załatwieniu dostaw pojazdów mechanicznych z przeznaczeniem dla WOT" – poinformował w serwisie X rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński.

Okazuje się, iż ks. Sławomir Ż. nie po raz pierwszy znalazł się na celowniku służb. Ale kiedyś działał z nimi w zupełnie innej roli. Oto życiorys obrotnego księdza.

Mógł być biskupem polowym, ale...

Po raz pierwszy głośno i wyraźnie usłyszeliśmy o ks. Sławomirze Ż. w listopadzie 2010 roku. Kilka miesięcy wcześniej w katastrofie smoleńskiej zginął biskup gen. dyw. Tadeusz Płoski. Administratorem Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego został właśnie ks. Sławomir Ż. I miał największe szanse na zostanie pełnoprawnym biskupem polowym Wojska Polskiego. Ale podczas kazania z okazji Święta Niepodległości ostro przejechał się po władzy...

Kilka tygodni później przygoda ks. Ż. z wojskiem się zakończyła, został przeniesiony do rezerwy kadrowej. Trafił do cywilno-wojskowej parafii w podwarszawskim Legionowie. Tam też doszło do skandalu. Kiedy Ż. był proboszczem, w jego parafii grasował ksiądz-pedofil Jacek S. Zmuszał on nieletnie dziewczęta do seksu, zgwałcił 14-latkę, a jedną z poszkodowanych nakłaniał do aborcji.

Nie wiadomo, czy Ż. wiedział o jego przestępczej działalności. Został jednak przeniesiony do cywilnej parafii, przez kilka lat wędrował od jednej do drugiej. Dziś nie wiadomo, dlaczego był tak często przenoszony z miejsca na miejsce.

Duda mianował go generałem


Odnalazł się w marcu 2018. Wtedy okazało się, iż prezydent Andrzej Duda awansował go na generała. Sprawa była typowo polityczna. Wniosek o awans złożył jeszcze Antoni Macierewicz, poparł go potem Mariusz Błaszczak. Ks. Ż. był blisko Macierewicza, zaś bp. Józef Gądek (czyli najważniejszy wojskowy kapelan) podpadł byłemu ministrowi. Odmówił Macierewiczowi odprawiania tzw. mszy smoleńskich.

Awans ks. Ż. odbył się nieco po cichu, nominację wręczał mu ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. Ale sprawa i tak wyszła, przy okazji kierując reflektory na księdza Ż.

Nie opłaciło mu się to. Gazeta Wyborcza wytropiła bowiem, iż to on w 2002 roku, jeszcze jako proboszcz parafii św. Elżbiety we Wrocławiu sprzedał Mateuszowi Morawieckiemu i jego żonie dwie działki za 700 tysięcy złotych.

Za prawie 15 hektarów zażądał – wedle informacji Wyborczej – sumy o połowę niższej, niż rzeczywista wartość tych gruntów. Były premier opowiadał, iż do kupna namówił go kardynał Henryk Gulbinowicz. W każdym razie w momencie zakupu działki były wyceniane na 4 mln złotych, Morawieccy nabyli je za 700 tys. złotych. A potem sprzedali za prawie 15 milionów.

W sprawie działek wyszło też na jaw, iż Mateusz Morawiecki na przełomie XX i XXI w. był współpracownikiem Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która przekazywała grunty stronie kościelnej w ramach rekompensaty za mienie utracone w czasach PRL.

Ksiądz współpracował z UB


Ale generalski awans nie był ostatnią rzeczą, jaka zaskakuje w sprawie księdza Ż. W 2008 roku złożył oświadczenie lustracyjne, w którym napisał, iż nie był pracownikiem ani współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL.

Musiał je złożyć, by objąć w wojsku etat pułkownika. Pod koniec roku 2022 Sąd Okręgowy w Lublinie wydał orzeczenie, w którym zmiażdżył oświadczenie Ż.

Okazuje się, iż ksiądz na początku lat 80. miał zawrzeć znajomość z porucznikiem Szczepanem Urbanem z tzw. wydziału IV Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych (WUSW). Czyli komórką UB, zajmującą się walką z wrogą "antypaństwową" działalnością kościołów i związków wyznaniowych.

Ż. w 1981 roku wybierał się na zagraniczną pielgrzymkę, a nie miał jeszcze paszportu. Porucznik Urban miał mu go załatwić w trybie przyspieszonym. Ż. pojechał na pielgrzymkę, najpierw do Włoch, kilka lat później do Francji – wtedy również miał skorzystać z pomocy funkcjonariusza przy wyrabianiu paszportu.

Ż. w 1985 roku miał zostać zarejestrowany jako tajny współpracownik, otrzymując kryptonim Pątnik. Prawdopodobnie jest to nawiązanie do jego zamiłowania do pielgrzymek. W 1986 roku Ż. miał zostać oceniony przez UB jako "dobry" współpracownik", a jego informacje uznawano za przydatne. Z ewidencji współpracowników miał zostać zdjęty w 1990 roku.

Lubelskiemu sądowi nie udało się odnaleźć wielu akt Ż. – zostały zniszczone. Jak czytamy w orzeczeniu, z tego, co zostało, wynika jednak, iż ksiądz miał przyjmować za swoją współpracę wynagrodzenie. Raczej symboliczne – w aktach mają znajdować informacje jedynie o prezentach. Kwiaty na rocznicę święceń, album. Porucznik Urban miał pod opieką 12 księży-współpracowników. Był dobrze oceniany przez przełożonych, dostał przynajmniej jedną nagrodę.

Sąd nie ograniczył się do przestudiowania raportów UB, ale przesłuchał kilkunastu świadków. Zgodnie twierdzili, iż Ż. był tajnym współpracownikiem. Ksiądz zaprzeczał, ale sąd uznał jego słowa za nieprawdę. Z akt sądu można również wyczytać, iż przeciwko księdzu Ż. świadczyli nie tylko byli ubecy, ale również uczestnicy organizowanych przez niego pielgrzymek, a także inni księża.

"Nie zasługują na wiarę przede wszystkim w zakresie, w jakim zaprzeczył współpracy


i przekazywaniu przez niego organom Służby Bezpieczeństwa informacji przy


operacyjnym ich zdobywaniu przez tę służbę. Za przyjęciem powyższego świadczy


wiarygodna dokumentacja archiwalna, która potwierdza fakt rejestracji S. Ż. (1)


jako tajnego współpracownika, wykorzystywania go do operacyjnego zabezpieczenia


przebiegu pielgrzymek do C., oceny S. Ż. (1) jako dobrego, przydatnego źródła,

dwukrotnego przekazania lustrowanemu nagród rzeczowych" – czytamy w wyroku.

Co teraz z księdzem Ż. i jak to się odbije na Macierewiczu?


Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Norbert Antoni Woliński poinformował dziś (6 lutego), iż Sławomir Ż. i Ryszard W. zostali zatrzymani przez CBA w sprawie zakupy pojazdów dla Wojsk Obrony Terytorialnej i usłyszeli zarzut płatnej protekcji. Zostali zwolnieni, mają dozór policji i zakaz kontaktowania się ze świadkami.

Jak informuje Polska Agencja Prasowa, drugi zatrzymany (Ryszard W.) to działacz PiS z podwarszawskich Ząbek i dobry znajomy Antoniego Macierewicza. Od kwietnia 2016 r. był kierownikiem Sekcji Gospodarczej w Pionie Logistyki Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia.

W sieci nietrudno znaleźć listę jego "dokonań". W 2016 roku został kierownikiem Sekcji Gospodarczej w Pionie Logistyki w nadzorowanym przez MON Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia. Wygrał otwarty konkurs. Przed jego rozpisaniem usunięto większość dotychczasowych wymagań (m.in. wyższe wykształcenie, elementarne doświadczenie etc.). Dzięki temu Ryszard W. (mający wykształcenie zawodowe, jak pisze oko.press) mógł w ogóle wziąć udział w konkursie i jakimś cudem go wygrał.

W. już w latach 90. był członkiem założonego przez Macierewicza Ruchu Chrześcijańsko-Narodowego Akcja Polska, a następnie Ruchu Odbudowy Polski. Po wędrówce przez kilka prawicowych partii, politycznie zaczął realizować się w PiS.

Ryszard W. znany jest głównie jako inicjator budowy pomników. Na jego koncie znajdują się już m.in. monumenty Romana Dmowskiego w Warszawie przy Placu Na Rozdrożu, ks. Ignacego Skorupki w Ossowie oraz kardynała Stefana Wyszyńskiego i ks. Jerzego Popiełuszki w Ząbkach. Na koncie ma też pomnik byłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Ossowie.

Fakt, iż pod zarzutem korupcji w wojsku zatrzymano dwóch kolegów Antoniego Macierewicza może oznaczać, iż wybryki byłego ministra mogą znaleźć finał w sądzie. Warto też zauważyć, iż Macierewicz ostatnio mocno ograniczył swoją polityczną aktywność. Być może ma to związek z wyborami prezydenckimi, bo PiS zawsze "chowa" Macierewicza przed takimi wydarzeniami. Przyczyną może być też zainteresowanie organów ścigania jego kolegami.

Читать всю статью