КТО ПОБЕДИТ: НОВОГРОДСК ИЛИ ФАШИСТ?

resetobywatelski.pl 2 дни назад

Niejaki Cyprian N. napisał kiedyś: „Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala? Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?” Zagłaskiwanie rzeczywistości to nie tylko pobożne życzenia i rozwścieczanie wyborców, ale praca na rzecz sił antydemokratycznych.

Więc zaryzykuję: Rafał Trzaskowski przerżnie. I choćby nie byłbym taki pewien, czy wejdzie do drugiej tury. Mówię to po, aby ludzie robiący tę kampanię się ocknęli.

Dzisiejsza sytuacja jest podobna do tej z wiosny 2015 roku: rządzi obóz demokratyczny, gdzie każdy ciągnie w swoją stronę, Kaczyński wystawia kandydata „no name”, za duopolem dyszy ten trzeci, de facto sprzyjający skrajnej prawicy (dziesięć lat temu Kukiz, dziś – Mentzen), a demokratom wydaje się (jak i wtedy), iż sondaże gwarantują zwycięstwo.

Wtedy, na miesiąc przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, która odbyła się 10 maja, sondażownia IBRiS przeprowadziła badanie opinii publicznej: pierwsze miejsce miał zająć bezdyskusyjnie Bronisław Komorowski: 40%, Andrzej Duda z 31% miał być drugi, a trzeci miał być Kukiz (dawano mu od 5 do 10 procent maksimum i nikt go nie traktował poważnie).

Ale to był pierwszy sondaż, w którym Komorowski zaczął tracić (1 procent), a Duda zyskiwać (cztery punkty procentowe). I tak potem co tydzień szło – Andrzej Sebastian w górę, Wujcio Bronek – w dół. Ostatecznie, w pierwszej turze 10 maja 2015 roku, Andrzej Duda uzyskał 34,76% głosów, a Bronisław Komorowski 33,77%. A potem było już tylko gorzej.

Dziś, na miesiąc przed wyborami, w sondażu (United Surveys) Trzaskowski ma 33,5 proc. (prawie 5 procent mniej), a Nawrocki 25,5 proc. Głosów (poprawa o 5,4 pkt proc). jeżeli dodać do tego, iż publika jeszcze mocniej niż 10 lat temu chce zmiany, a Mentzen odwala solidną robotę (ludzie w sondażach wstydzą się, podobnie jak przed 10 laty, przyznać, iż są przeciwko dobrze wychowanemu RT), to nie zdziwi mnie, jeżeli w drugiej turze Mentzen przeskoczy demokratę i wybory prawica kontra altprawica odbędą się przy 30-procentowej frekwencji.

Sztab RT też zna tamtą sytuację i dysponuje (lepszymi jeszcze) danymi statystycznymi. Pewnie dlatego przyjął strategię defensywną: osłabić swój negatywny wizerunek wśród prawicowych wyborców, odpuścić pozyskiwanie radykalnych wyborców wolnościowych (bo i tak nie mają na kogo głosować), przeczekać pierwszą turę i w drugiej wcisnąć się na pierwsze miejsce niewielką różnicą głosów.

Ale zasada: oby tylko nie spierdolić może sprawdzać się w budownictwie jednorodzinnym, a nie w dynamicznym układzie politycznym.

Choć wiele się sprzysięgło dzisiaj przeciwko demokracji, to dobrze byłoby, aby demokraci nie pomagali naziolo-prawicy.

Bo RT jest za grzeczny. Mityczne słówko „bonżur” zabija nie dlatego, iż RT zna obce języki, ale dlatego, iż jest „bułkę przez bibułkę, Francja-elegancja i na stole srebrne pizdryki” zamiast kotleta, piąchy i drewnianej łychy.

Ciepła woda w kranie (PO), sojowa kawa latte dla wszystkich (lewica) i miłujmy się (tandem Hołownia-Kosiniak) pasują do oczekiwań społecznych tak, jak Teatr Balszoj na występach w miejscowości Bucza albo Sumy. Liczy się zdecydowanie i pała. Ibisz a nie Ibsen.

Jeszcze jest czas na radykalną przebudowę kampanii RT. Mają być emocje. Ma być wkurw. Ma być przeciwnik wyraźny i wyraźnie kopany.

Że się nie podoba, bo ja sam wolę srebrne pizdryki? No to wybierz sobie jeden z drugim innych obywateli.

Autor: Witold Bereś

Читать всю статью