Nie milkną echa występu niejakiej Luny na ostatnim festiwalu Eurowizji. Okazuje się, iż nasza reprezentantka… padła ofiarą dyskryminacji.
Tak przynajmniej wynikać by mogło z tekstu opublikowanego w wyroczni kulturalnej dla młodszych wiekiem lemingów Vivie.
Pod szumnym tytułem Luna poniosła porażkę w walce o wielki finał Eurowizji 2024. Jej reakcja na wyniki mówi wszystko… niejaka Marcjanna Maryszewska peroruje:
Tego nikt się nie spodziewał…
Luna nie dostała się do finału Eurowizji 2024. Polka, która przez internautów została zgodnie okrzyknięta eurowizyjną Lady Gagą, niestety nie zaskarbiła sobie sympatii u wystarczającej ilości widzów.
Pierwszy półfinał Eurowizji 2024 już za nami. Na finałowej scenie nie ujrzymy naszej reprezentantki. Pomimo metamorfoz na scenie, efektów wizualnych oraz imponującej scenografii, show w odczuciu wielu okazało się niewystarczające, aby Luna mogła przejść do kolejnego etapu.
Najwyraźniej Europa nas dalej nie lubi. Widocznie za mało czasu ubiegło od 13 grudnia 2024 r. aby w świadomości Europejczyków Polska na nowo epatowała uśmiechniętą twarzą. ;)
Okazuje się jednak, iż powód był niepolityczny. Jak pisze Maryszewska:
Artystka od samego początku mierzyła się z krytyką — czy to ze względu na swój kosmiczny styl, czy też niewystarczający warsztat wokalny.
No i jesteśmy w domciu.
„Keczupowa księżniczka” po prostu nie umie za bardzo śpiewać, co usłyszano w całej Europie. No, prawie w całej – nasza komisja kwalifikująca kandydatów była bowiem głucha i ślepa jak ten pień.
Patrząc z pewnej już perspektywy na wygłupy naszych dotychczasowych reprezentantów (były nieliczne wyjątki na szczęście) powstaje pytanie – jak często taka ułomność występowała w tym szacownym gronie?
Ilu podobnych „książąt” i „księżniczek” Polska pokazywała światu by zadowolić ambicje przerośniętego finansowo ojca?
Co prawda pozostało jedna możliwość.
Otóż żyjemy w świecie, gdzie rządząca Europą lewica (zwąca się liberałami) uważa, iż płeć to sprawa umowna. Rzec można – kulturowa. Wystarczy więc, iż dany osobnik/czka zadeklaruje odpowiednio, i już jest, jak aktualnie uważa.
Nie ma zatem żadnych przeszkód, aby w podobny sposób podejść do sztuki. Co z tego, iż panienka Wielgomasówna nie umie śpiewać? Skoro uważa, iż jest inaczej, to… tak jest. Analogicznie jak w przypadku płci.
Nowy wspaniały roześmiany tęczowo-liberalny świat oznacza koniec z wielowiekowym krzywdzeniem osób, które w dotychczasowym patriarchacie uznawane były za beztalencia.
Skoro dla zmiany płci wystarczy, iż urodzony jako mężczyzna uznam, iż jestem kobietą, i inni pod karą (u nas Bodnar aż przebiera nóziami, by je wprowadzić) muszą to uznać, to tym bardziej zasada taka powinna obowiązywać szerzej.
Skoro Wielgomasówna uważa się za piosenkarkę to musi, iż jest!
A zatem to, iż nie zakwalifikowała się do finału Eurowizji wynika jedynie z ciągle jeszcze istniejącego w Europie wstecznictwa.
Ale za parę lat powinna… wygrać. Niech tylko świadomość europejska wzrośnie.
Precz z dyskryminacją ze względu na talent!
Proszę sobie zresztą wyobrazić te wszystkie wspaniałości, jakie nas czekają w Nowej Europie. Budzisz się skacowany w poniedziałek rano i zamiast iść do pracy dzwonisz do szefa i prosisz o dwa dni urlopu. W nocy bowiem uznałeś, iż jesteś kobietą i z przerażaniem uświadomiłeś sobie, iż od 45 lat nie byłeś u ginekologa!
Musisz więc to szybciutko nadrobić zwłaszcza iż odbicie w lustrze wskazuje jednoznacznie na mocno zaawansowaną ciążę. ;)
Ale to nie wszystko. Ja, przyznam się, dekady marzyłem (osobliwie wówczas, gdy miałem kłopoty z nagłośnieniem) o karierze śpiewaka operowego. Co prawda niczym feldkurat Katz nie mam słuchu ani głosu muzykalnego, ale co tam!
Teraz choćby OPERA stanie przede mną otworem.
Co prawda zawsze się może zdarzyć, iż jakaś malkontentka w rodzaju wspomnianej już Maryszewskiej zarzuci mi niewystarczający warsztat wokalny, ale wtedy do akcji wkroczy szeryf Bodnar ze swoją prokuraturą. Poddana reedukacji za mowę nienawiści żurnalistka Maryszewska uzna swoje błędy a nawet, kto wie, stanie się żurnalistą a choćby żurnaliszczem?
…
Pamiętamy baśń Andersena Nowe szaty króla (właśc. cesarza) z 1837 r. Dziecko w końcu krzyknęło głośno to, co myślał każdy, bowiem było prawdą.
Niestety. Dzisiaj takie zdarzenie najwyraźniej byłoby niemożliwe.
Ktoś, kto mówi głośno, jak jest, uznawany jest za… hejtera.
Za moment, o ile rząd Rudego przetrwa dłużej niż pozostało do końca kadencji Andrzeja Dudy, stanie przed sądem pod zarzutem mowy nienawiści.
Nowy wspaniały świat czai się bowiem za progiem…
9.05 2024
cyt. ]]>https://viva.pl/ludzie/newsy/eurowizja-2024-polska-nie-przeszla-do-final...]]>
screen: youtube