Кнут для врагов и мятежников

polska-zbrojna.pl 4 часы назад

W teorii miał przyczynić się do zachowania pokoju i zwiększyć podmiotowość państw satelickich ZSRS. W praktyce przez ponad trzydzieści lat przygotowywał się do wojny na pełną skalę przeciwko NATO i cementował zwierzchnictwo Armii Radzieckiej nad wojskami „sojuszniczymi”. Dziś mija 70 lat od powołania Układu Warszawskiego.

Konferencja w Sali Kolumnowej pałacu Rady Ministrów (obecnie Pałac Prezydencki), w czasie której podpisano Układ Warszawski. Fot. Wikipedia

W filmowych kronikach i na zdjęciach reporterów wyglądało to pięknie. Uściski dłoni oraz wspólne wiwaty żołnierzy Armii Czerwonej i zachodnich aliantów. Przywódcy sojuszniczych mocarstw zgodnie odbierający bezwarunkową kapitulację III Rzeszy... Maj 1945 roku przyniósł Europie ulgę i euforię. Tyle iż na horyzoncie już gromadziły się czarne chmury.

„Wojnę wygrała koalicja, której najważniejsi członkowie toczyli już kolejną wojnę – wprawdzie nie zbrojną, ale ideologiczną i geopolityczną – ze sobą wzajemnie” – podkreślał John Lewis Gaddis, amerykański historyk, specjalista od dziejów zimnej wojny. Interesy zwycięzców były nie do pogodzenia. Stalin chciał rozszerzenia sowieckich wpływów na cały kontynent. Amerykanie zdecydowali się ostatecznie porzucić XIX-wieczny izolacjonizm i ugruntować osiągniętą właśnie pozycję globalnego supermocarstwa. Wielka Brytania liczyła, iż ich w tym wesprze, a co za tym idzie zapewni sobie bezpieczeństwo i zachowa jak najwięcej z blasku imperium. Konfrontacja niedawnych sojuszników ze wschodu i zachodu wydawała się nieunikniona.

REKLAMA

Front Polski idzie na zachód

Do pierwszego poważnego zgrzytu doszło w czerwcu 1948 roku. Wówczas to Stalin zarządził blokadę zachodniego Berlina. Pretekstem stało się wprowadzenie nowej waluty – marki niemieckiej – w alianckich strefach okupacyjnych. Dla sowieckiego przywódcy był to znak, iż Zachód się konsoliduje i wciąga część Niemiec w orbitę swoich wpływów. Zamierzał ten proces zastopować. Nie przewidział jednak determinacji Amerykanów i Brytyjczyków, którzy zaczęli zaopatrywać odcięte dzielnice drogą lotniczą. „W okresie szczytowym transportowano w ten sposób 13 000 ton zaopatrzenia dziennie, a cała operacja trwała 324 dni” – wspominał Martin McCauley, autor książki „Rosja, Ameryka i zimna wojna 1949–1991”. Konsolidacja postępowała, kamieniem milowym w tym procesie okazało się zaś utworzenie NATO. Powołany w kwietniu 1949 roku polityczno-wojskowy sojusz miał bronić Zachodu przed ekspansjonistycznymi zapędami ZSRS. Sześć lat później do NATO została przyjęta RFN.

Konsolidował się również blok wschodni, tyle iż w jego przypadku wyglądało to zgoła inaczej. W krajach satelickich Sowieci wynieśli do władzy posłusznych sobie figurantów, a dowództwa tamtejszych armii obsadzili swoimi oficerami. W Polsce ministrem obrony został marszałek Konstanty Rokossowski. Przydzielony mu adiutant, porucznik Tadeusz Tuczapski, który po latach doszedł do rangi generała broni, wspominał: „Państwo polskie nie miało własnego planu operacyjnego. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Rosjanie nigdy nam nie dowierzali. Oni uważali, iż obszar naszego państwa leży w gestii ich planów strategiczno-operacyjnych i nam nic do tego”.

Pozory partnerstwa miał stworzyć Układ Warszawski. Został on zawarty 14 maja 1955 roku. Oficjalnie – jako odpowiedź na przyjęcie RFN do NATO i budowę zachodnioniemieckiej armii. Dokument podpisali przywódcy ZSRS, Polski, Rumunii, Węgier, Czechosłowacji, NRD, Bułgarii i Albanii. Miał obowiązywać przez 20 lat, z możliwością przedłużenia o kolejną dekadę. „Celem naszego układu jest pokój, który chcemy w niezawodny sposób zapewnić” – podkreślał Józef Cyrankiewicz, polski premier, a zarazem gospodarz obrad zorganizowanych w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, w którym ulokowało się Prezydium Rady Ministrów. Wszystko to jednak było podszyte fikcją.

Mrzonką okazało się samo partnerstwo. Choć z satelickich armii wycofani zostali sowieccy dowódcy, pozostały one pod pełną kontrolą Kremla. Siedziba organizacji mieściła się w Moskwie, na czele Zjednoczonych Sił Zbrojnych zaś zawsze stał sowiecki marszałek w randze wiceministra obrony narodowej. Same dowództwa państw członkowskich podporządkowane były X Zarządowi Sztabu Generalnego Armii Radzieckiej. Dopiero w 1969 roku Sowieci zdecydowali się utworzyć Sztab Zjednoczonych Sił Zbrojnych, w którym jednak zachowali dominującą rolę. „Na 523 oficerów pracujących w sztabie, jedynie 173 pochodziło spoza Armii Radzieckiej” – podkreślał historyk Ryszard Kałużny.

Dokument Układu Warszawskiego – podpisy sygnatariuszy. Fot. Wikipedia

Kolejną mrzonką był rzekomo defensywny charakter paktu. Sowieccy stratedzy od początku zakładali, iż w dogodnym momencie Zjednoczone Siły Zbrojne przeprowadzą zmasowane uderzenie jądrowe na zachodnią Europę. Po nim do ataku ruszą siły konwencjonalne. W planowanym blitzkriegu ważna rola przypadła Ludowemu Wojsku Polskiemu. Trzy armie, sformowane z żołnierzy Pomorskiego, Śląskiego i Warszawskiego Okręgu Wojskowego, miały utworzyć Front Polski i ze wsparciem marynarki wojennej zająć północną część RFN, Danię, a także część Holandii i Belgii. Niektóre pododdziały zostały przewidziane do dalszej walki – w Norwegii i Francji. Sowieckie dowództwo zakładało, iż Frontowi Polskiemu przydzieli broń jądrową – 177 taktycznych rakiet i 17 lotniczych bomb. „Uderzenia nuklearne planowano między innymi na Kopenhagę, Bremę, Bremerhaven, Wilhelmshaven, Emden, Zwolle, Apeldoorn, Utrecht, Amsterdam, Rotterdam, Dordrecht i Antwerpię” – wymieniał Daniel Koreś, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej w jednej z publikacji na temat Frontu Polskiego. Problem w tym, iż plany te kilka miały wspólnego z realnymi uwarunkowaniami. Na nuklearny atak Układu Warszawskiego NATO prawdopodobnie odpowiedziałoby tym samym. Pokaźna połać Europy już w pierwszej fazie wojny zamieniłaby się w radioaktywną pustynię, na której ogromne rzesze żołnierzy prawdopodobnie zmarłyby na skutek promieniowania.

Strach w równowadze

Takie plany długo pozostawały jedyną opcją. Doktryna Układu Warszawskiego zaczęła się zmieniać dopiero w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Właśnie wtedy stratedzy dopuścili ewentualność, iż w pierwszej fazie wojny zostaną użyte wyłącznie środki konwencjonalne, natomiast broń jądrowa będzie wprowadzana do działań stopniowo, w miarę potrzeb. Sowieci rzecz jasna nigdy nie obsadziliby siebie w roli agresora. W dokumentach planistycznych i podczas ćwiczeń na poligonach Zjednoczone Siły Zbrojne jedynie reagowały na uderzenie z Zachodu. Uderzenie to jednak zawsze było ograniczone i słabe, sama odpowiedź zaś natychmiastowa, a do tego zakrojona na wielką skalę. Tak jakby uzbrojone po zęby wojska bloku wschodniego stały w gotowości i czekały na pretekst. Warianty obronne tak naprawdę zaczęły być rozpatrywane w Moskwie dopiero w latach osiemdziesiątych. Wówczas już Układ Warszawski z wolna zmierzał ku ostatecznemu rozkładowi. ZSRS pogrążał się w gospodarczej zapaści, a sowiecka armia coraz wyraźniej przegrywała wyścig zbrojeń z USA.

Mapa państw Układu Warszawskiego

Widmo nuklearnej hekatomby, która położy kres cywilizacji, oddalało się, choć w poprzednich dekadach taka perspektywa przynajmniej kilkakrotnie wydawała się na wyciągnięcie ręki. Świat stanął na krawędzi zagłady na przykład w 1962 roku, kiedy Sowieci rozmieścili na Kubie rakiety, a USA wprowadziły blokadę wyspy, czy 20 lat później, gdy natowskie manewry pod kryptonimem „Able Archer” zostały w Moskwie fałszywie odczytane jako wstęp do inwazji. Za każdym razem jednak napięcie udawało się rozładować. Mimo w rzeczywistości ofensywnej doktryny Układu Warszawskiego, kolejni sowieccy przywódcy nigdy nie wydali rozkazu do ataku. Nie zrobił tego również żaden z przywódców USA. Wojenne zapędy skutecznie hamowała tzw. równowaga strachu. Każdy zdawał sobie sprawę, czym grozi naciśnięcie nuklearnego guzika...

Układ Warszawski został aktywowany tylko raz. W 1968 roku czołgi większości zrzeszonych w nim państw wjechały do Czechosłowacji, by obalić reformistyczny ruch w łonie partii komunistycznej i wyhamować reformy zainicjowane przez Alexandra Dubčeka. Operacja „Dunaj” mogłaby w pewnym sensie stanowić potwierdzenie tezy, którą niegdyś postawił historyk David R. Marples. „Układ Warszawski w większym stopniu zapobiegał wyzwoleniu się państw Europy Wschodniej spod radzieckiej kontroli, niż przeciwstawiał się agresji NATO” – pisał w książce poświęconej powstaniu i upadkowi ZSRS.

Tak czy inaczej, pakt dożył swoich dni 1 lipca 1991 roku. A chwilę później kolejni jego członkowie zaczęli dołączać do NATO.

Podczas pisania korzystałem z następujących publikacji: John Lewis Gaddis, „Zimna wojna. Historia podzielonego świata”, Kraków 2007; Martin McCauley, „Rosja, Ameryka i Zimna Wojna 1949–1991”, Wrocław 2001; David R. Marples, „Historia ZSRR. Od rewolucji do rozpadu”, Wrocław 2006; Ryszard Kałużny, „Układ Warszawski 1955–1991”, „Zeszyty Naukowe WSOWL” 2008, nr 1 (147); Jarosław Pałka, „Polskie wojska operacyjne w Układzie Warszawskim”, Warszawa 2022; Daniel Koreś, „Front Polski”, „Biuletyn IPN. Pamięć.pl” 2012, nr 1.

Łukasz Zalesiński
Читать всю статью