"Катастрофа с нулевым уровнем выбросов в Великобритании и афера с ветроэнергетикой".

grazynarebeca.blogspot.com 8 месяцы назад

AUTOR: TYLER DURDEN

ŚRODA, 27 GRU 2023 - 11:00

Autor: Rupert Darwall za pośrednictwem The Epoch Times,

"Tu nie chodzi o skomplikowane kwestie kryptowalut" – oświadczył zastępca prokuratora USA Nicolas Roos w procesie Sama Bankmana-Frieda, po oskarżeniu oskarżonego o budowanie FTX na "piramidzie oszustwa". To samo można powiedzieć o podstawach brytyjskiego eksperymentu zerowej emisji netto. Energia jest skomplikowana, a energia elektryczna jest niezbędna dla nowoczesnego społeczeństwa i jakości naszego życia, ale podobnie jak w przypadku FTX, podstawowa historia jest prosta: energia wiatrowa i zerowa emisja netto są zbudowane na piramidzie oszustwa.

Zerowa emisja netto została sprzedana parlamentowi i Brytyjczykom na podstawie twierdzeń, iż koszty energii wiatrowej są niskie i spadają. To nieprawda: koszty energii wiatrowej są wysokie i rosną. W wersji zerowej netto "kryptowaluty uczynią cię bogatym", oficjalne analizy opracowane przez Departament Skarbu i Biuro Odpowiedzialności Budżetowej opierają się na fałszywym twierdzeniu, iż energia wiatrowa jest tania, iż zerowa emisja netto miałaby minimalne koszty i iż mogłaby zwiększyć produktywność i wzrost gospodarczy. Żadne z nich nie ma żadnych podstaw w rzeczywistości.

Dążenie do zerowej emisji netto rozpoczęło się w 2019 roku, kiedy brytyjski Komitet ds. Zmian Klimatu opracował raport wzywający rząd do przyjęcia tej polityki. Częścią uzasadnienia była historyczna wina klimatyczna. Według słów przewodniczącego komisji, Lorda Debena, Wielka Brytania była "jednym z największych historycznych czynników przyczyniających się do zmian klimatycznych". Jednak kluczowym uzasadnieniem ekonomicznym dla zwiększenia dekarbonizacji Wielkiej Brytanii z 80 proc. do 100 proc. do 2050 r. – tj. zerowej emisji netto – była "szybka redukcja kosztów podczas masowego wdrażania kluczowych technologii", zwłaszcza w morskiej energetyce wiatrowej. Te iluzoryczne redukcje kosztów, jak twierdzi komisja, "sprawiły, iż bardziej rygorystyczne cele redukcji emisji stały się możliwe do osiągnięcia przy tych samych kosztach, co poprzednie, luźniejsze cele". Był to zielony olej z węża.

Podczas późniejszej 88-minutowej debaty w Izbie Gmin w sprawie zapisania zerowej emisji netto w prawie, minister czystej energii, Chris Skidmore, stwierdził również, iż koszt zerowej emisji netto będzie taki sam, jak poprzedni cel 80 procent, który parlament zatwierdził w 2008 roku. Zapytany przez posła Partii Pracy o brak oceny skutków regulacji, Skidmore wprowadził parlament w błąd, mówiąc, iż nie przeprowadzono oceny skutków regulacji w odniesieniu do podniesienia początkowego celu 60 procent do 80 procent.

Ocena skutków regulacji, o której Skidmore mówi, iż nie istnieje, podała przedział od 324 miliardów funtów (około 412 miliardów dolarów) do 404 miliardów funtów, gdy cel został podniesiony do 80 procent – szacunki, które wykluczały koszty przejściowe – i ostrzegł, iż koszty mogą przekroczyć ten zakres. W przeciwieństwie do dzisiejszych oświadczeń politycznych, ocena była uczciwa co do konsekwencji działania Wielkiej Brytanii, jeżeli reszta świata tego nie zrobi. "Ekonomiczne argumenty przemawiające za tym, iż Wielka Brytania przez cały czas działa samodzielnie tam, gdzie nie można osiągnąć globalnych działań, byłyby słabe" – ostrzegł.

Ustawa o zmianie klimatu została uchwalona, aby pokazać przywództwo Wielkiej Brytanii w dziedzinie klimatu i zainspirować resztę świata do pójścia za jej przykładem. Jak to się udało? W ciągu 11 lat, które upłynęły od uchwalenia ustawy do wprowadzenia zerowej emisji netto w 2019 r., emisje z paliw kopalnych w Wielkiej Brytanii spadły o 180 milionów ton metrycznych, co stanowi 33-procentową redukcję. W tym samym okresie emisje na świecie wzrosły o 5 177 milionów ton metrycznych, co stanowi wzrost o 16 procent. Innymi słowy, 11 lat brytyjskiej redukcji emisji zostało zniweczone w ciągu około 140 dni przez zwiększone emisje z reszty świata.

Ktoś, kto twierdzi, iż jest przywódcą, ale nie ma zwolenników, jest zwykle uważany za głupca. Inaczej jest z klimatem. Politycy obnoszą się ze swoją zieloną cnotą – pan Skidmore ma opuścić Izbę Gmin i wykłada studia nad zerową emisją netto w Kennedy School na Harvardzie – podczas gdy wyborcy są atakowani wyższymi rachunkami za energię. Analiza dokumentów regulacyjnych brytyjskich firm energetycznych z Wielkiej Szóstki pokazuje, iż koszty zużycia paliwa w elektrowniach gazowych i węglowych były płaskie w latach 2009-2020. Mimo to średnia cena za kilowatogodzinę (kWh) energii elektrycznej płacona przez gospodarstwa domowe wzrosła o 67 proc., napędzana wysokimi opłatami środowiskowymi mającymi na celu subsydiowanie inwestorów w energię odnawialną. Podobno jednak koszty energii odnawialnej gwałtownie spadły.

Podczas pytań premiera na początku tego roku Rishi Sunak stwierdził, iż koszt morskiej energetyki wiatrowej spadł ze 140 funtów za megawatogodzinę (MWh) do 40 funtów za MWh, liczby te są wytrwale propagowane przez lobby wiatrowe i Komitet ds. Zmian Klimatu. Jego twierdzenie jest całkowicie fałszywe. Premierowi dał się nabrać spadające oferty cenowe za MWh składane przez inwestorów wiatrowych w kolejnych rundach alokacyjnych na dotacje dla morskiej energetyki wiatrowej.

Wyjaśnienia tego stanu rzeczy nie należy szukać w spadających kosztach, ale w wadliwym procesie przetargowym, który nagradza oportunistyczne składanie ofert przez inwestorów wiatrowych. Rząd rozdawał cenne opcje, które zobowiązywały rząd do honorowania cen zapłaconych za zwycięskie oferty, ale nie zobowiązywały inwestorów do niczego. Ponieważ inwestorzy nie płacą nic za te opcje, jedynym sposobem, w jaki mogą je uzyskać, jest obniżenie ceny, którą oferują – ale nie są zobowiązani przyjmować – za energię elektryczną, chyba iż zdecydują się skorzystać z opcji znacznie później w tym procesie.

Spadające ceny w kolejnych rundach alokacji są zatem artefaktem pokusy nadużycia wpisanym na stałe w mechanizm alokacji; Nie ujawniają one nic na temat trendu kosztów morskiej energetyki wiatrowej. Analiza zaudytowanych danych finansowych spółek farm wiatrowych przeprowadzona przez garstkę niezależnych badaczy kompleksowo obala twierdzenie o spadających kosztach wiatru. Nieuniknione przeniesienie się na głębsze wody zrekompensowało wszelkie redukcje kosztów i koszty operacyjne w przeliczeniu na MWh energii elektrycznej dla nowych projektów morskiej energetyki wiatrowej; ceny za przeprowadzkę są około dwukrotnie wyższe niż zakładano w ofertach dotacji.

Wśród tych badaczy najwybitniejszy jest Gordon Hughes, były profesor ekonomii na Uniwersytecie w Edynburgu i doradca Banku Światowego ds. ekonomii elektrowni. Z analizy Hughesa wynika, iż w 12. roku eksploatacji rosnące koszty operacyjne głębokowodnych turbin wiatrowych w przeliczeniu na MWh przekraczają ceny gwarantowane przez rząd, zmniejszając ich zdolność do spłaty kapitału i kosztów finansowania

Nieciągłość i zmienność energii wiatrowej i słonecznej skłoniła rząd do stworzenia rynku mocy, aby płacić za wytwarzanie energii w trybie rezerwowym. W każdej ekonomicznej ocenie odnawialnych źródeł energii koszty funkcjonowania rynku mocy powinny być przypisywane energii wiatrowej i słonecznej, ponieważ ich nieciągłość i zmienność stwarzają taką potrzebę. Energia elektryczna pozyskiwana z rynku mocy nie jest tania. W 2020 r. elektrownie cieplne należącej do niemieckiego Unipera uzyskały średnią cenę 224 funtów za MWh, czyli około czterokrotnie wyższą niż typowa cena hurtowa.

Potwierdzenie, iż morska energetyka wiatrowa ma ogromne, prawdopodobnie niemożliwe do pokonania, koszty i trudności operacyjne, pojawiło się w czerwcu, kiedy Siemens Energy wydał ostrzeżenie o szokujących zyskach, a jego akcje spadły o 37 procent, częściowo z powodu wyższych niż oczekiwano wskaźników awaryjności turbin. Według Hughesa oznacza to, iż przyszłe koszty operacyjne energetyki wiatrowej będą wyższe, a wydajność znacznie niższa, co skróci ekonomiczny okres eksploatacji turbin. Jego konkluzja jest miażdżąca:

"Całe uzasadnienie spadających kosztów wytwarzania energii wiatrowej opierało się na założeniu, iż znacznie większe turbiny wiatrowe będą wytwarzać więcej energii przy niższych kosztach inwestycyjnych w przeliczeniu na megawat, bez dużych kosztów zmiany pokoleniowej. Teraz mamy potwierdzenie, iż taki optymizm jest całkowicie nieuzasadniony. ... Wynika z tego, iż obecna polityka energetyczna w Wielkiej Brytanii, Europie i Stanach Zjednoczonych opiera się na fundamentach z piasku – naiwnym optymizmie wzmocnionym entuzjastycznym lobbingiem oderwanym od rzeczywistości inżynierskiej.

Brytyjski rząd dał się nabrać na postawienie ogromnego zakładu na morską energetykę wiatrową i zmusza konsumentów energii elektrycznej do wydawania miliardów funtów na technologię ślepego zaułka.

Spadające koszty oszustwa związanego z wiatrem zanieczyszczają oficjalne oceny makroekonomicznych konsekwencji zerowej emisji netto. Biuro Odpowiedzialności Budżetowej twierdzi, iż koszt niskoemisyjnego wytwarzania energii spadł tak szybko, iż jest on w tej chwili tańszy niż wytwarzanie energii z paliw kopalnych. Podobnie, Ministerstwo Skarbu błędnie przyjęło spadające ceny w rundach alokacji dotacji na energię wiatrową jako wskaźnik spadających kosztów energii wiatrowej. Obydwaj widzą, iż gospodarka jest przeżarta wieloma warstwami niepowodzeń rynkowych, nie dostrzegając jednocześnie realnego niebezpieczeństwa zawłaszczenia polityki rządowej przez partykularne interesy, jak to miało miejsce w istocie. Wyciągając logiczny wniosek, jest to argument przemawiający za przejściem na centralne planowanie i gospodarkę nakazowo-rozdzielczą.

Ministerstwo Skarbu argumentuje, iż "przy założeniu, iż inne czynniki się nie zmienią", dodatkowe inwestycje wymagane przez energię odnawialną "przełożą się na dodatkowy wzrost PKB". Inne rzeczy, oczywiście, nie są równe. Jak pokazuje najnowsza historia, istnieje ogromna różnica między inwestorami a politykami podejmującymi decyzje dotyczące alokacji kapitału. Centralnie planowane gospodarki byłego bloku komunistycznego roztrwoniły kolosalne ilości kapitału, doprowadzając do zubożenia swoich obywateli. Niewielu wierzy obecnie, iż inwestycje w tych gospodarkach pobudziły wzrost.

Nie musimy stawiać hipotez. Dane rządowe obalają tezę Departamentu Skarbu i pokazują, iż rosnące wykorzystanie mocy odnawialnych zmniejsza produktywność brytyjskiej sieci. W 2009 r. 87,3 gigawatów (GW) mocy wytwórczych, w tym tylko 5,1 proc. energii wiatrowej i słonecznej, wytworzyło 376,8 terawatogodzin (TWh) energii elektrycznej. W 2020 r. 100,9 GW mocy wytwórczych, przy czym 37,6 proc. mocy wiatrowej i słonecznej stanowiło 312,3 TWh energii elektrycznej. Dzięki odnawialnym źródłom energii o 13,6 GW (15,6 proc.) więcej mocy wytwórczych wyprodukowało o 64,5 TWh (17,1 proc.) mniej energii elektrycznej.

Liczby te są obciążające dla odnawialnych źródeł energii i pokazują, dlaczego sprawiają, iż energia elektryczna jest droższa, a ludzie biedniejsi. Przed masowym wdrożeniem odnawialnych źródeł energii, 1 MW mocy w 2009 r. wyprodukował 4 312 MWh energii elektrycznej. W 2020 r. 1 MW mocy wygenerował 3 094 MWh, co oznacza spadek o 28,3 proc. To oczywiste: inwestycje w odnawialne źródła energii zmniejszają potencjał produkcyjny gospodarki. Potwierdza to modelowanie zerowej emisji netto Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Ścieżka zerowej emisji netto przewiduje, iż globalny sektor energetyczny w 2030 r. zatrudni prawie 25 milionów więcej osób, zużywa 16,5 biliona dolarów więcej kapitału i zajmie dodatkowy obszar gruntów o łącznej wielkości Kalifornii i Teksasu dla farm wiatrowych i słonecznych oraz łącznej wielkości Meksyku i Francji dla bioenergii – wszystko po to, aby produkować o 7 procent mniej energii.

Katastrofa brytyjskiej polityki energetycznej jest lekcją dla Stanów Zjednoczonych. Fizyka i ekonomia energii wiatrowej nie ulegają magicznej transformacji, gdy przekraczają Atlantyk. Za każdym razem, gdy polityk lub lobbysta energetyki wiatrowej zachwala wiatr jako tani lub mówi, iż zerowa emisja netto pobudzi wzrost, stają się oni akcesoriami do oszustwa związanego z energią wiatrową. Dane nieuchronnie prowadzą do zdecydowanego wniosku: zerowa emisja netto jest antywzrostowa. To recepta na przedłużającą się stagnację gospodarczą. Każdy, kto chce poznać prawdę o odnawialnych źródłach energii, powinien spojrzeć na Wielką Brytanię i opłakany stan jej gospodarki. Przez ostatnie półtorej dekady przeżywał najgorszy okres wzrostu od 1780 roku.

W przeciwieństwie do biznesu i finansów, nie ma sankcji karnych ani cywilnych dla tych, którzy promują politykę opartą na oszustwach i wprowadzaniu w błąd. Zerowa emisja netto jest raczej podobna do komunizmu. Podobnie jak zerowa emisja netto, komunizm opierał się na kłamstwie: iż prześcignie kapitalizm. Nie udało się to jednak i wiara w komunizm wyparowała. Kiedy nastąpił upadek, był nagły i gwałtowny. Prawdy nie dało się ukryć. Podobny los czeka zerową emisję netto.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Читать всю статью