Podczas spotkania z wyborcami w Pittsburghu w Pensylwanii kandydatka Partii Demokratycznej na urząd prezydenta nie pozostawiła na swoim politycznym rywalu suchej nitki.
Jeśli Trump postawi na swoim, „nasza gospodarka będzie działać najlepiej, gdy będzie przynosić korzyści właścicielom wielkich drapaczy chmur” — powiedziała Kamala Harris.
Dalej stwierdziła, iż w czasie, gdy Donald Trump był prezydentem USA, prawie 200 tys. miejsc pracy w fabrykach zostało przeniesionych za granicę. To — zdaniem obecnej wiceprezdeynt — należy uznać za „jedną z największych porażek wszech czasów”, jeżeli chodzi o przemysł wytwórczy.
Harris obiecała zmienić to podejście. Na spotkaniu próbowała wykreować się na zwolenniczkę klasy średniej. Obiecała, iż jeżeli dojdzie do Białego Domu, pokaże „nową drogę naprzód”, zwiększy inwestycje w produkcję i obniży podatki dla rodzin i średnich przedsiębiorstw.
W wywiadzie udzielonym dla kanału informacyjnego MSNBC Harris skrytykowała również plany Trumpa dotyczące nałożenia wysokich ceł na import do USA. — Nie rzuca się tak po prostu pomysłu wprowadzenia ceł. On po prostu nie jest zbyt poważny — powiedziała demokratka.
Łeb w łeb
Był to pierwszy samodzielny wywiad Kamali Harris jako kandydatki na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. W sierpniu udzieliła wywiadu wspólnie ze swoim kandydatem na wiceprezydenta — Timem Walzem.
Kamala Harris uzyskała nominację Partii Demokratycznej po tym, jak obecny prezydent USA Joe Biden wycofał się z wyścigu wyborczego.
Kamala Harris i Donald Trump idą łeb w łeb w sondażach. Dlatego oboje próbują dotrzeć do niezdecydowanych wyborców — zwłaszcza tych zamieszkałych w stanach wahających się (swing states). Mogą one przesądzić o wyniku listopadowych wyborów prezydenckich..
