
Pomysł wysłania wojsk do Ukrainy został pierwotnie zaproponowany przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona na początku 2024 roku. Początkowo spotkał się z krytyką, zwłaszcza ze strony Niemiec i Polski, jednak z czasem zyskał szersze poparcie.
W grudniu 2024 roku, przed inauguracją prezydenta USA Donalda Trumpa, liderzy europejscy spotkali się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim w Brukseli. W rozmowach uczestniczyli przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Danii, Francji, Niemiec, Włoch, Holandii i Polski, a także wysokiej rangi urzędnicy Unii Europejskiej.
Kto wyśle siły pokojowe do Ukrainy?
Realizacja planu napotyka w tej chwili na przeszkody prawne i polityczne. Włochy mają konstytucyjne ograniczenia dotyczące użycia sił zbrojnych, Holandia i Niemcy wymagają zgody parlamentu, a Polska zachowuje ostrożność.
Szef polskiego MON, Władysław Kosiniak-Kamysz, podczas spotkania z sekretarzem obrony USA, Petem Hegsethem, podkreślił, iż rola Polski jako logistycznego zabezpieczenia jest kluczowa i powinna być rozwijana. Zaproponował, aby zamiast wysyłania polskich wojsk na Ukrainę, skupić się na inwestycjach w formie joint venture ze Stanami Zjednoczonymi.
Jak zauważają obserwatorzy, wstrzemięźliwość Polski ma swoje podłoże w uwarunkowaniach historycznych. Wysłanie kontyngentu pokojowego do Ukrainy mogłoby dodatkowo zdestabilizować relacje z Rosją oraz wpłynąć na stosunki polsko-ukraińskie.
Ilu żołnierzy będzie stacjonować?
Eksperci podkreślają, iż siły europejskie muszą być odpowiednio liczne i dobrze wyposażone, aby skutecznie pełnić swoją rolę. Ben Hodges, były dowódca armii USA w Europie, zaznaczył: „Jeśli wyślemy tam siły, muszą one dysponować siłą powietrzną, dużymi siłami lądowymi, dronami, systemami przeciwdronowymi oraz obroną powietrzną i przeciwrakietową”.
Prezydent Zełenski sugeruje utworzenie kontyngentu liczącego od 100 do 150 tysięcy żołnierzy, podczas gdy media spekulują o siłach wielkości 30–40 tysięcy. Żadna z tych liczb nie została oficjalnie potwierdzona przez dyplomatów.
Stany Zjednoczone nie pomogą
Sekretarz obrony USA, Pete Hegseth, zaznaczył, iż operacja nie może być prowadzona pod flagą NATO, a amerykańscy żołnierze nie będą bezpośrednio zaangażowani. „Jakiekolwiek gwarancje bezpieczeństwa muszą być poparte przez zdolne europejskie i nieeuropejskie siły” – powiedział Hegseth.
Problemem może być podejście samej Ukrainy, która ogłosiła, iż nie zaakceptuje żadnych alternatywnych gwarancji bezpieczeństwa, które mogłyby zastąpić pełne członkostwo w NATO. W oświadczeniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych podkreślono, iż jedynie członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim jest skuteczną ochroną przed rosyjską agresją.
Gwarancje bezpieczeństwa i stanowisko Ukrainy
Prezydent Zełenski podkreśla potrzebę silnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. „Ponieważ mówimy o gwarancjach bezpieczeństwa jako o głównym punkcie każdego dokumentu dotyczącego zaprzestania lub zakończenia wojny, gwarancje te muszą być realne i zapewnione” – powiedział Zełenski podczas spotkania z wiceprezydentem USA, J.D. Vance’em.
Europejska odpowiedzialność za bezpieczeństwo Ukrainy
W obliczu możliwego zmniejszenia zaangażowania USA w europejskie sprawy bezpieczeństwa kraje europejskie rozważają zwiększenie własnych zdolności obronnych.
Premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer, stwierdził: „Ochrona bezpieczeństwa Europy musi być priorytetem dla europejskich członków NATO. W ramach tego Europa musi zapewnić Ukrainie przytłaczającą część przyszłej pomocy”.
Czytaj też:
Zełenski odpowiada Amerykanom. „Putin szykuje się na wojnę z krajami NATO w przyszłym roku”
Czytaj też:
Jogging i pompki na śniegu. Sekretarz obrony USA pokazuje „twardy” styl życia w Warszawie