Martin Quencez, szef biura German Marshall Fund w Paryżu, powiedział francuskiemu dziennikowi "L'Opinion", iż ewentualny powrót Donalda Trumpa do Białego Domu może doprowadzić do "całkowitej bilateralizacji" w relacjach między krajami europejskimi i USA.
W wywiadzie opublikowanym w poniedziałek ekspert prognozuje, iż w przypadku wygranej Trump będzie "twardszy" niż za pierwszej kadencji i może posunąć się dalej w kwestii stosowania taryf celnych wobec Europy. Jednak pytanie, na które należałoby znać odpowiedź, to jak zareagują na te działania Europejczycy.
Ekspert rozważa dwie możliwe opcje: "czy druga administracja Trumpa może skutkować całkowitą bilateralizacją stosunków transatlantyckich, gdzie każdy kraj europejski powinien się z nim porozumieć", czy też "zdołamy ustanowić coś w rodzaju formatu europejskiego, by współpracować ze Stanami Zjednoczonymi?". Ten pierwszy scenariusz "może głęboko zmienić relacje transatlantyckie" - uznał Quencez.
Analityk ocenił, iż społeczeństwa europejskie "w większości odrzucają Donalda Trumpa", natomiast "na poziomie liderów istnieje pewien paradoks". Sposób, w jaki Trump postępował w kwestiach transatlantyckich Quencez opisuje jako "brutalne traktowanie" tradycyjnych relacji. Jednocześnie, jego zdaniem, dla niektórych powrót Trumpa do Białego Domu byłby "postrzegany jako przebudzenie; jako znak, iż wielkie kraje europejskie powinny odtąd wziąć swój los w swoje ręce, a Europa powinna zacząć zastanawiać się nad swą własną ochroną".
Ekspert wymienia Polskę
Zdaniem szefa GMF w Paryżu, podczas pierwszej kadencji "Donald Trump, na poziomie politycznym, nie doprowadził do wielkiego osłabienia Sojuszu czy samej Europy". Quencez przypomniał, iż takie kraje europejskie, jak Polska czy Litwa "nawet uważały pierwszą administrację Trumpa za dobrze prowadzoną", a za jego rządów "w Europie była znaczna liczba żołnierzy". Kraje te - w ocenie eksperta - "są pewne, iż mogą znów pracować z Donaldem Trumpem".
Quencez przypomniał, iż dla prezydenta USA Joe Bidena "jedynym sposobem, by Stany Zjednoczone wygrały strategiczną konkurencję z Chinami, jest posiadanie sojuszy", natomiast dla Trumpa "sojusze są kulą, która jest dla kraju obciążeniem". Kamala Harris pod tym względem oznacza kontynuację stanowiska Bidena. Jednak "świat zmienił się między dniem dzisiejszym i rokiem 2021" - zauważył rozmówca "L'Opinion". Biden po objęciu urzędu "promował pozytywną narrację" w kwestii przywództwa USA i "walki demokratów przeciwko autokratom", ale dziś "ze względu na sytuację geopolityczną jest niepewne, iż wiceprezydent Kamala Harris zdoła to utrzymać" - ocenił Quencez.
Źródło: PAP