Tego karkołomnego zadania mogła się podjąć tyleż zwariowana i wspaniała, ile do cna pozytywnie skompromitowana ekipa Pożaru w Burdelu. Stworzona przez zbuntowanych aktorów, poetów, tancerzy i muzyków trupa artystyczna już wielokrotnie obśmiewała polskie mity, fobie i tradycje, wystawiając na pośmiewisko wszystko to, co Polska ma najcenniejszego, czyli miłość własną.
I oto w Rampie po kilku latach przerwy możemy obserwować nowy „pożar”, który opowiada nam starą historię przyjazdu Casanovy do Warszawy i komentuje nową powyborczą rzeczywistość. Casanova był nie tylko słynnym kochasiem, ale także dyplomatą. Król Stanisław August Poniatowski rozważał choćby powierzenie mu funkcji swojego sekretarza, ale uwikłanie się bohatera w romanse z włoskimi tancerkami zniweczyło te plany.
W spektaklu Rampy Casanova przybywa do stolicy Polski, by z Warszawy zrobić europejskie centrum karnawału i tym samym odmienić los tego wiecznie smutnego narodu. Jak łatwo się domyślić, misja ta kończy się kompletną katastrofą. Włoski lowelas zakochuje się w warszawskiej Syrence, co kończy się sceną obcięcia toporem fallusa, który uwolniony od ciała Casanovy śpiewa cienkim głosem. W spektaklu nie brakuje świetnych piosenek oraz zabawnych postaci i aluzji do aktualnej rzeczywistości. Gromki śmiech budzą akrobacje sceniczne takich postaci, jak Zawisza Czarnek, caryca Katarzyna, polska wiedźma, prezydentka Warszawy, Duszpasterz Sióstr Opętanek, Mag Miłości Burdeltata czy profesor Max Hardkor, nacjoterapeuta, w którego absurdalnych teoriach nietrudno rozpoznać słodką parodię postaci kontrowersyjnego profesora Zybertowicza, doradcy prezydenta Dudy.
Dowcip, także ten „po bandzie”, skrzy się niczym serie z karabinu maszynowego, a przebojowo wykonane piosenki nadają widowisku warszawski rytm. Niezwykle zabawna opowieść o Polsce doby Donalda Tuska, utopiona pięknie w prawdziwej miłości do Warszawy. Zabawne są te warszawskie tropy od awarii oczyszczalni Czajka przez pożar mostu Łazienkowskiego po informację, iż najlepsze dragi kupuje się od dilerów na ulicy Brzeskiej. Pyszna anarchistyczna zabawa i prawdziwy punkowy kabaret, o wiele ciekawszy niż te pokazywane non stop w telewizji.