List jest napisany dobrą polszczyzną. Od czasu, gdy wysłała list, zaczęła się bać. Bała się tak bardzo, iż porzuciła swoje mieszkanie komunalne w Pile i wyjechała do Warszawy. Dziś nie umie logicznie wytłumaczyć, czego konkretnie się bała. Mówi coś mgliś cie o prześladowaniach. W Warszawie spędziła 12 lat w schronisku dla bezdomnych. Gdy wreszcie napisała do miasta wniosek o przydział mieszkania, spotkała się z odmową. Przypomniano jej, iż porzuciła lokal komunalny w Pile. Powrotu nie ma, bo tam już od dawna mieszka ktoś inny.
Uważa, iż to z powodu owego listu mogło spotkać ją coś złego. Coś, przed czym uciekła aż do Warszawy. Terapia szokowa Leszka Balcerowicza miała wpływ na życie wielu osób. Teraz kobieta rozmawia sensownie, nie sprawia wrażenia kogoś chorego. Próbuje wyjść z bezdomności, w którą popadła, gdy w kraju nagle pojawiło się masowe bezrobocie, bezdomność, bieda. To, iż bez żadnych konsultacji z osobami prowadzącymi przytułek zwróciła się do miasta st. Warszawy o pomoc mieszkaniową, nie spodobało się. Była zmuszona się wynieść i już od pięciu lat przebywa w podobnym ośrodku pod Warszawą. Tam też odmawiają jej wpisania na listę osób czekających na mieszkanie komunalne. I to mimo iż spełnia wszelkie warunki formalne. Będziemy się od tej decyzji odwoływać do Sądu Administracyjnego.
Warszawa jak magnes przyciąga ofiary transformacji. Szukają tu lepszego życia.
Urzędnicy niechętnie udzielają pomocy osobom, które po przybyciu do stolicy żyją na działkach, w piwnicach, a choćby kanałach. Każą im wracać na prowincję. Tylko iż tam często nic już na nich nie czeka. Poznałem Bronka, który po 20 latach pracy w KWK Wałbrzych wylądował w kanale ciepłowniczym na Żeraniu. Ochroniarza, który stróżując przy zamkniętym osiedlu na Wilanowie, chodził spać do kanału, a zarobki wysyłał rodzinie na wsi popegeerowskiej.
Dochód na głowę mieszkańca Warszawy jest wyższy niż w Wiedniu, Helsinkach czy Madrycie. Ale stolica 38-milionowego kraju ma nieco ponad dwa miliony mieszkańców. Liczba ta nie rośnie m.in. dlatego, iż ceny mieszkań są zaporowe. Problem rozwiązałoby wybudowanie brakujących mieszkań komunalnych. Ale włodarze Warszawy ich nie stawiają i nic nie wskazuje na to, żeby zaczęli to robić.