Dziś piątek, więc czas na rekomendację książkową.
Przeczytałem „Izrael na wojnie” Piotra Zychowicza.
Od razu powiem, iż jestem filosemitą. Z jednej strony zawsze stawiam się po stronie ofiar (a Żydzi są ofiarami w Europie od lat ponad tysiąca), z drugiej strony moimi idolami są ludzie pochodzenia żydowskiego: Einstein, Feynman, Pauli, Born, i wielu innych.
Jednak w przypadku Izraela i Palestyńczyków ofiarami są ci drudzy.
Bardzo wiele problemów współczesnego świata wzięło się z tego, iż Syjoniści postanowili wskrzesić państwo Izrael po dwóch tysiącach lat. Żydzi zaczęli przyjeżdżać do Palestyny na początku XX wieku i oznajmili światu, iż ta ziemia należy do nich, mimo, iż na tym terenie mieszkali ludzie, którzy identyfikowali się z islamem, a nie judaizmem.
Założenie Izraela było podobne do kreacji Australii, Brazylii, czy USA. Przyjeżdżali agresorzy o wyższym poziomie technologii i eksterminowali miejscowych. Dla Żydów Palestyńczyk był tym samym, co dla białych Australijczyków Aborygeni.
Palestyńczycy bronią się w obrzydliwy sposób, zabijając na chybił trafił, ale za rozpoczęcie spirali nienawiści jednak odpowiada Izrael. Za zabicie jednego Żyda zabijano setki Palestyńczyków.
Z przerażeniem widzimy, jak terrorysta Arab masakruje ludzi na jarmarku świątecznym w Magdeburgu. Co motywowało go do zbrodni?
Może dostał kasę od Putina, któremu zależy, żeby AfD wygrało wybory, ale może tropy wiodą na Bliski Wschód i wojnę izraelsko-palestyńską. Ja bym raczej skłaniał się ku drugiej opcji, bo facet z wykształceniem (lekarz psychiatra) raczej wpisuje się w intifadę, a nie w wojnę w Ukrainie.
Książkę Piotra Zychowicza warto przeczytać. Dla wielu ludzi z tzw., elit autor ten jest hochsztaplerem (szczególnie jak afiszuje się z Jackiem Bartosiakiem- mętnym typem). „Izrael na wojnie”, podobnie jak poprzednie książki tego autora, ma sporą wadę, iż te same zdania pojawiają się co chwila, ale i tak rekomenduję wszystkim, żeby książkę przeczytać.
Michał Leszczyński