Jako facet 76+, który przez całe dorosłe życie zajmował się techniką ośmielam się podnieść problem SPRZĄTANIE PO POWODZI. Powszechnie jest wiadome, iż najłatwiej i najprościej jest segregować wszelkiego rodzaju odpadów na miejscu ich powstawania. Dlaczego więc w tej materii panuje chaos? Większość z nas segreguje swoje śmieci: OGÓLNE, BIOODPADY, PLASTYKI, SZKŁO. Dlaczego więc nie stosuje się tej metody przy porządkowaniu wcześniej zalanych i zrujnowanych terenów. Proszę spojrzeć na poniższe obraz i odpowiedzieć na pytanie. Kiedy nakłady pracy ludzkiej są mniejsze?
KTO ZAROBI NA PRZETWARZANIU TYCH ODPADÓW? A MOŻE BĘDĄ „LEŻAKOWAŁY” PRZEZ JAKIŚ CZAS AŻ NATURA ZROBI SWOJE? A CO W TAKIM PRZYPADKU Z ZANIECZYSZCZENIEM WÓD GRUNTOWYCH?
cdn