Зачем мы едем в Венгрию?

myslpolska.info 4 часы назад

15 marca, już tradycyjnie, redakcja i kluby Myśli Polskiej będą w Budapeszcie. Będzie to już trzecia z rzędu nasza wizyta w stolicy Węgier, a druga, w której obok redakcji, udział wezmą członkowie Klubów Myśli Polskiej.

Jak co roku padają pytania o cel tej wizyty. I jak co roku odpowiedź jest stała: Węgry są naszym sojusznikiem i strategicznym partnerem. Nie tylko ze względu na „wczoraj”, ale przede wszystkim ze względu na dziś i na jutro.

Wystarczy spojrzeć na mapę by przypomnieć sobie, iż Polska i Węgry nie są dziś sąsiadami. Ma być to rzekomo argument wskazujący, iż rola relacji z tym państwem i narodem jest przez nasze środowisko przeceniana. Nic bardziej mylnego.

Spoglądając historycznie na relacje polsko-węgierskie nie sposób nie dostrzec roli geografii, czy jak powiedzielibyśmy współczesnym językiem: geopolityki, w ukształtowaniu ich unikatowego charakteru. Dzięki temu, iż państwowość Polska rozwinęła się na północ od naturalnej bariery Karpat, natomiast Korona Świętego Stefana zdominowała dorzecze Dunaju, położone na południe od tej bariery, przez tysiąc lat naszej wspólnej historii udało się uniknąć ostrego politycznego sporu. Niemało było natomiast okazji by nasze państwa i narody wzajemnie się wspierały, czerpiąc zresztą z tego obopólne korzyści.

Jako adept szkoły realizmu politycznego unikam określeń takich jak „przyjaźń” w stosunku do relacji między państwami czy narodami. jeżeli jednak miałbym znaleźć słowo w języku polskim, które najbliższe byłoby oddaniu istoty relacji między Polakami a Węgrami, byłoby nim właśnie słowo „przyjaźń”. Budowana przez stulecia uczciwych relacji oraz dziesiątki bezinteresownych gestów z obu stron. Sięgająca początku w naszych państwowości. Pamiętająca czasy świetności i czasy upadku naszych państw. Zatem choć dziś nie jesteśmy sąsiadami, jesteśmy kimś więcej, jesteśmy przyjaciółmi. A przyjaciele odwiedzają się od czasu do czasu.

Z Węgrami łączy nas jednak także teraźniejszość. Wspólne cele, ale i wspólne zagrożenia. Od początku wojny o Ukrainę Węgry były jedynym państwem kolektywnego Zachodu konsekwentnie mówiącym o potrzebie pokoju. Nie eskalacji, nie zbrojeń, ale właśnie pokoju. Dzisiaj, w kontekście dramatycznych zmian, które nastąpiły za oceanem, wyraźnie widać mądrość węgierskiego stanowiska. Jakże odmienną od wojennych pohukiwań i nawoływania do wyścigu zbrojeń, które płyną z wielu europejskich stolic, w tym niestety z Warszawy. Wczoraj i dziś realistyczne, pokojowe Węgry były i są outsiderem Europy. Jutro, ze względu na szczególne relacje ze Stanami Zjednoczonymi, które zbudowali pospołu Wiktor Orban i Donald Trump, Węgry mogą stać się liderem nowej Europy. Europy wolnej od ideologicznego szaleństwa genderyzmu, migracjonizmu, ekologizmu i wszelkiego postępactwa. Europy, której zaistnienie jest i naszym żywotnym interesem.

Zresztą już dziś mamy w Budapeszcie politycznych sojuszników i kolegów, z którymi łączy nas wspólna wizja przyszłości. Wizja Europy wolnych, samostanowiących narodów. Europy wolnej od antyludzkiej ideologii narzucanej dziś państwom i społeczeństwom. Choćby dlatego musimy utrzymywać z Węgrami ścisłe kontakty.

Ale to nie wszystko. Od Węgrów możemy, a choćby musimy się uczyć. Przede wszystkim tego jak odzyskać dla nas nasz kraj. Przecież Węgry, po roku 1989, podobnie jak Polska zostały politycznie zawłaszczone. Rządy sprawowały kompradorskie elity, realizując nie interes węgierski ale interesy obcych. Jednak w przeciwieństwie do nas, bratankowie potrafili zrobić porządek w swoim domu. Konsekwentną, wieloletnią pracą przywrócili Węgry Węgrom. Pozbyli się tych, którzy za zagraniczne pieniądze i z obcej inspiracji mącili modre wody Dunaju. Uczynili to będąc państwem mniejszym i biedniejszym niż Polska, okrojonym przez polityczny dyktat Trianon i ciężko doświadczonym w okresie komunizmu, szczególnie po roku 1956. Choć walka Węgrów o samostanowienie wciąż trwa, na dziś są oni gospodarzami w swoim państwie. To dla nas nie tylko inspiracja, ale bardzo konkretna lekcja.

Przemysław Piasta

Myśl Polska, nr 11-12 (16-23.03.2025)

Читать всю статью