
Ostatnio wszystkie komentarze w Internecie są potwornie pesymistyczne. Brak wotum zaufania dla rządu premiera Morawieckiego wydaje się wszystkim pewny, a kandydatem na kolejnego premiera jest typowany Donald Tusk. To rzeczywiście najgorszy z możliwych scenariuszy. Tego nikomu myślącemu chyba nie trzeba tłumaczyć. Ciekawe, dlaczego nikt nie planuje wyjść awaryjnych?
Dlaczego przyjmujemy jako pewnik, iż na kolejnego premiera zostanie desygnowany Tusk? Czy w tryby jego maszynerii nie dało by się jeszcze wsypać trochę piasku?
Jeśli politycy PiS popadli już w depresję i cierpliwie czekają na nierządy koalicji chaosu, to może podpowiem pewną alternatywę. Czy realną? Może nie, ale na pewno nie ułatwiła by ona zadania panu Donaldowi.
Ale od początku. W tzw. drugim etapie powoływania rządu kandydata może zgłosić 49 posłów. Wiemy, iż dotychczasowa opozycja zdecydowała się na Tuska, ale czy zamyka to drogę 196 posłom PiS? A gdyby jako kontrkandydata zgłosili.... Kosiniaka-Kamysza?
Nie jest to człowiek z mojej bajki, ale każdy lepszy od Tuska. Gdyby się zgodził, PiS byłby dla niego jedynym możliwym koalicjantem, dodatkowo większościowym. Bo Tusk raczej władzy PSL-owi nie odda. On ma ambicję zostania premierem i nikogo innego z byłej opozycji na tym stanowisku nie zaakceptuje.
Powiecie, iż sam Kosiniak-Kamysz takiego stanowiska nie przyjmie? A skąd wiadomo, skoro nie spróbowaliśmy? Każdy ma swoje ambicje, a przewodniczący partii na pewno są ludźmi ambitnymi. Koalicji z PiS-em pewnie nie wypadało mu wcześniej zakładać, ale postawiony z nienacka pod murem taką propozycją, może ją przyjmie? Może warto skusić PSL, który w sumie ma do PiS-u programowo najbliżej.
A nawet, jeżeli Tygrysek nie połakomi się na fotel premiera, to i tak byłby to spory problem dla władz PSL-u. Bo przecież partia to nie tylko zarząd. Członkowie, a już na pewno wyborcy tej partii wcale nie muszą być zadowoleni z drugich skrzypiec u boku skręcającej w lewo Platformy. Już sondaże mówią, iż wyborcy 3-ciej Drogi nie popierają Tuska jako premiera. jeżeli Kosiniak-Kamysz odrzuciłby tak intratną propozycję, musiałby się tłumaczyć przed partyjnymi dołami. Ba, może choćby nie dziś, ale za kilka miesięcy te doły zdecydowały by na zmianę kierownictwa na takie, które pomoże zdetronizować Króla Europy z polskiego premierowania i przyjęło by propozycję PiS?
Nie wiadomo czy taki pomysł może wypalić, ale czemu by nie spróbować? mamy inne wyjście?