Ogłoszenie wyniku wyborów prezydenckich to nie finał, ale początek sporu z inauguracją prezydentury w tle, poprowadzonego przez sprawującą rządy KO w kontrze do oczekujących na inaugurację prezydentury pozarządowych zwolenników Nawrockiego.
Nie milkną komentarze odnoszące się do wyniku wyborów prezydenckich po obydwu stronach sceny politycznej. Lewicowo-liberalni przeciwnicy Nawrockiego toczą spory o to bardziej przyczynił się do przegranej Trzaskowskiego, lub kto mniej angażował się w promowanie jego kandydatury, a kto choćby szkodził jak chociażby autor stwierdzenia „co szkodzi obiecać” w kontekście do podpisanych przez Trzaskowskiego kompletu ośmiu zobowiązań z zestawu Mentzena.
Nadaktywny Giertych nie próżnuje i jest na tropie spisku, wg niego wypaczającego wynik wyborów prezydenckich. Giertych wietrzy wyborcze machlojki do jakich wg niego doszło przez porównanie wyników Trzaskowskiego i Nawrockiego z I tury i z II tury. Oprócz kilku ewidentnych pomyłek przewodniczących komisji polegających na przypisania głosów Trzaskowskiego Nawrockiemu i na odwrót, jak w przypadku najbardziej rozsławionej na cały kraj komisji obwodowej nr 95 w Krakowie, w której akurat nie było przedstawiciela komitetu wyborczego Karola Nawrockiego, większość różnic w liczbie głosów z I i II tury wyborów ograniczała się do kilku głosów. Dla Giertycha choćby różnica jednego głosu mniej oddanego na Trzaskowskiego między I i II turą jest podstawą do formowania zarzutu o sPiSkową manipulację wyborczą.
Merytorycznie kiepskie, ale propagandowo skuteczne, gdyż odbiorcy przekazu nie wnikają w szczegóły, a w świadomość zostaje wdrukowana narracja „fałszerstwo wyborcze pozbawiło Trzaskowskiego prezydentury”. Może to być przydatne do mobilizacji elektoratu Trzaskowskiego do wystąpień opóźniających inaugurację prezydentury Karola Nawrockiego, co dla rządzących może być niezwykle ważne.
Prawicowi komentatorzy natomiast słusznie fetują sukces wyborczy Karola Nawrockiego i przygotowują się do inauguracji jego prezydentury w dn. 6 sierpnia, upojeni sukcesem nie dostrzegając jednak zagrożeń tego terminu inauguracji.
W Polskim Salonie Prasowym PL1.tv będącym przeglądem wydarzeń tygodnia z premierą 6 czerwca, w tytule programu obwieszczono: „Trump zatrzymał pucz Tuska ws. wyborów prezydenckich w RP?!” Tytuł na szczęście ze znakiem zapytania. Na pytanie prowadzącego program Marcina Roli – „Czy może być coś na rzeczy, iż rzeczywiście Donald Trump zablokował pucz, tak naprawdę, Tuska w Polsce?”, komentujący wydarzenia tygodnia Marek Skowroński z wRealu24.tv odpowiedział: „Tak, oczywiście”.
Jednoznaczna odpowiedź red. M. Skowrońskiego nie uwzględnia wielowariantowości przygotowań reakcji rządzących na niekorzystny dla nich wynik wyborów nie kończących się rezygnacją z akcji podważenia wyniku wyborczego tuż po ogłoszeniu wyniku wyborów. Jeszcze przed nami wiele okazji do „puczu”, cokolwiek to miałoby oznaczać w pytaniu Marcina Roli.
Pierwszym wariantem, który miał szansę zaistnieć natychmiast po ogłoszeniu wyników wyborów miała być powtórka wymyślonej przez Europejską Tarczę Demokracji rozgrywki rumuńskiej, czyli unieważnienia niekorzystnego wyniku wyborów pod zarzutem ingerencji zewnętrznej przypisanej Rosji.
Plan na polskie wybory, na nieszczęście dla rządzących, został zdemaskowany po ujawnieniu przez Wirtualną Polskę, iż ingerencji dokonywała sprzyjająca rządzącym Akcja Demokracja kierowana przez Jakuba Kocjana, szkolonego przez podporządkowaną rządowi agencję NASK, zachowująca przynajmniej w nazwie – Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa – pozory niezależności.
Pikanterii akcji dodaje fakt, iż finansowanie działań Akcji Demokracji ingerujących w internecie w wybory miało rzeczywiście zagraniczne źródło, jednak nie ze strony rosyjskiej tylko ze strony amerykańskiej Partii Demokratycznej wspierającej finansowo promowanie kandydatury Trzaskowskiego i szkalowanie kandydatur Nawrockiego i Mentzena.
Redaktor Marek Skowroński w Polskim Salonie Prasowym przewiduje perturbacje w drodze do inauguracji prezydentury Karola Nawrockiego poprzez ociąganie się marszałka Hołowni ze zwołaniem Zgromadzenia Narodowego, podczas którego doszłoby do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego jako Prezydenta RP. To realne.
Jednak redaktor Skowroński pomija cały szereg innych wariantów działań opóźniających inaugurację prezydentury Karola Nawrockiego, jakimi dysponują rządzący. Zbyt lekko przechodzi nad fundamentalnym sporem min Adama Bodnara z prezes SN Małgorzatą Manowską o legalności ferowania wyroków przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i przytoczoną przez niego opinią rzecznika TSUE, który już w kwietniu wysłał sygnał do rządzących, iż w przypadku zatwierdzenia niekorzystnego dla strony „demokratycznej” wyniku wyborów przez kwestionowaną IKNiSP SN, mogą liczyć na zanegowanie tego werdyktu przez TSUE.
Otóż, szanowny redaktorze Marku Skowroński, szykuje się naprawdę fundamentalne starcie miłośników federalizacji UE skupionych wokół i w rządzącej Koalicji Obywatelskiej pod sztandarami „demokracji walczącej” będących w nierozwiązywalnym konflikcie ze stroną reprezentującą przeciwników unijnej federalizacji prawodawstwa polskiego.
Rządzący, pomimo przegranych wyborów, mają świadomość liczebności mas popierających ich działania, chociażby w oparciu o wynik wyborczy Trzaskowskiego bliski wynikowi Nawrockiego i to ich ośmiela.
Minister Adam Bodnar mając świadomość porównywalności liczby zwolenników koalicyjnego rządu i przeciwników, nie może bez mrugnięcia okiem zaakceptować werdyktu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, gdyż sprzeniewierzyłby się całej linii postępowania i podejmowanych decyzji przez rząd KO w sferze praworządności, opartych na negowaniu reformy sądownictwa wprowadzonej przez min. Zbigniewa Ziobrę.
Z kolei prezes SN Małgorzata Manowska nie ma możliwości prawnej skorzystania z sugestii min. Bodnara, iż jakoby ma możliwość pominięcia Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN do zatwierdzenia wyniku wyborów i wskazać inny organ lub skład sędziowski z grona sędziów SN akceptowanych ewentualnie przez TSUE, którzy rozpatrywaliby sprawę zatwierdzenia wyniku wyborów prezydenckich. Prezes Małgorzata Manowska zawarła odpowiedź na sugestie min Bodnara w stanowisku opublikowanym na stronie SN 5.06.2025 zatytułowanym: „Stanowisko Pierwszego Prezesa SN w sprawie dezinformowania opinii publicznej przez Ministra Sprawiedliwości oraz innych polityków, co do umocowania Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w zakresie orzekania o ważności wyboru Prezydenta RP”.
Prezes Manowska wskazuje w tym Stanowisku przepisy prawne nadające IKNiSP konstytucyjne uprawnienie rozpatrywania protestów wyborczych i orzekania w przedmiocie ważności wyborów Prezydenta RP wynikające z zapisów Konstytucji, Kodeksu wyborczego i ustawy o SN.
Gdyby prezes Manowska skorzystała z rady Bodnara sprzeniewierzyłaby się linii reprezentowanej przez prawicę, iż zapisy polskiej Konstytucji są nadrzędne w odniesieniu do wyroków TSUE.
Do starcia na tle uznania wyniku wyborów przez IKNiSP SN będzie musiało dojść nieuchronnie i jestem przekonany, iż strona rządowa ma przygotowane kilka wariantów na takie przeciągnięcie terminu inauguracji prezydentury Karola Nawrockiego, żeby Hołownia mógł spełnić marzenie pobycia prezydentem, chociażby zastępczym.
Rządzącym wystarczy chociażby tygodniowa zastępcza prezydentura Hołowni. Bez kilku ustaw podpisanych przez Hołownię uniewinniających łamiących prawo Sienkiewicza, Bodnara czy Domańskiego ci „dżentelmeni” mieliby poważne kłopoty.
Możliwości przeciągania terminu inauguracji prezydentury przez rządzących tkwią w zanegowaniu prawomocności zatwierdzenia wyniku wyborczego przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN, której zdolność ferowania wyroków jest negowana przez TSUE. Min. Bodnar najprawdopodobniej skieruje sprawę zatwierdzenia wyniku wyborczego przez IKNiSP SN do TSUE, który przeciągnie sprawę poza 6.08, co spowoduję przejęcie obowiązków prezydenta przez Hołownię. Ustawy do przegłosowania w Sejmie i zatwierdzenia przez Hołownię już czekają, w tym ustawa incydentalna autorstwa Hołowni także będzie podpisana przez p.o. prezydenta, żeby po odrzuceniu przez TSUE zatwierdzenia wyborów przez IKN SN zatwierdzenia wyborów dokonali najstarsi stażem sędziowie SN wskazani w ustawie incydentalnej.
I tu rodzi się nowa okazja do konfliktu, jak ja to nazywam fundamentalnego, o to których sędziów werdykt zatwierdzający wynik wyborów prezydenckich jest prawomocny, czy werdykt IKNiSP SN, czy „prawomocniejszy” jest werdykt sędziów wyznaczonych ustawą incydentalną wymyśloną i zatwierdzoną przez chwilowego p.o. prezydenta Hołownię?
Czym jeszcze dysponują rządzący w dążeniu do przeciągnięcia daty inauguracji prezydentury Karola Nawrockiego poza 6 sierpnia?
Uznanie przez rządzących werdyktu wyborczego IKNiSP SN nie wchodzi w grę, gdyż uznanie werdyktu bez skierowania do weryfikacji przez TSUE, byłoby faktycznym uznaniem ziobrowej „pierestrojki” wymiaru sprawiedliwości. Co prawda cuda zdarzają się codziennie, ale byłbym zaskoczony.
Drugi wariant przeciągnięcia terminu inauguracji prezydenckiej Nawrockiego ma związek z przedłużeniem przez Tuska stanu zagrożenia terrorystycznego BRAVO do 31 sierpnia. Rządzący, jestem pewien, biorą pod uwagę możliwość zakłócenia procesu zmierzającego do inauguracji prezydentury Karola Nawrockiego przez ogłoszenie stanu wyjątkowego, w wyniku masowych ulicznych protestów skierowanych przeciwko przeciąganiu procedur prowadzących do prezydenckiej inauguracji przypisanych przez rządzących „terroryzmowi rosyjskiemu”, a w rzeczywistości sprowokowanych np. rozpoczęciem procesu Grzegorza Brauna lub wyrokiem skazującym aresztowanych w dn. 4.06, liderów ruchu „Rodacy Kamraci” Wojciecha Olszańskiego i Marcina Osadowskiego, oskarżanych przez osławionego probanderowskiego prokuratora do zadań specjalnych Macieja Młynarczyka.
Protestom tym, choćby bez sięgania do pomysłów ogólnie dostępnej sztucznej półinteligencji, nadać można by propagandowy „status” terrorystycznych działań inspirowanych przez siły prorosyjskie, które uzasadniłyby decyzję rządzących wprowadzenia stanu wyjątkowego uniemożliwiającego inaugurację prezydentury przez Nawrockiego, przynajmniej do końca sierpnia. Wystarczy dla Hołowni przestępującego z nogi na nogę na myśl o możliwości pobycia prezydentem zastępczym.
Myślę, iż rządzący mają więcej pomysłów jak przeciągnąć termin inauguracji prezydentury, które podpowiada rządzącym AI na usługach Europejskiej Tarczy Demokracji EDS podległej KE. Nawrocki, ostatecznie będzie Prezydentem, ale Hołownia też spełni swoje marzenie pobycia prezydentem zastępczym. Marzenia się spełniają. Warto marzyć.
Jacek Frankowski
8.06.2025