Alfa Centauri A, rok 2530
Wielki Zderzacz Cząstek „Końcowa Linia”
Średnica: 37 miliardów kilometrów (orbita dawnego Plutona)
Moc: 10ł⁸ TeV
Kierowniczka sekcji „Ostatnie Cząstki”: dr Lena Marta Kowalska, 30 lat biologicznych, 482 kalendarzowych
Lena stoi na mostku obserwacyjnym stacji „Pamięć”.
Za szybą z grafenu próżnia absolutna i pierścień światła – tak jasny, iż choćby gwiazdy bledną.
To nie jest zwykły akcelerator.
To największa budowla, jaką ludzkość kiedykolwiek stworzyła – pierścień tak wielki, iż jego przeciwległe punkty dzieli 70 dni świetlnych.
Cząstki krążą w nim od trzech lat, nabierając energii z każdej gwiazdy, którą mijają.
Wczoraj przekroczyły granicę Plancka.
W jej dłoni bursztyn – ten sam, który nosiła od pierwszego dnia życia.
Teraz wisi na szyi na łańcuszku z czarnej materii, który sama zaprojektowała.
– Lena, gotowa? – głos Kaia w słuchawce.
Kai jest teraz na drugim końcu pierścienia, 37 miliardów kilometrów dalej.
– Gotowa – odpowiada.
Głos ma spokojny, jakby właśnie włączała czajnik, a nie kończyła fizykę.
Na głównym ekranie pojawia się napis:
Próba 999 999 999 999
Energia: 10ł⁸,7 TeV
Cel: rozbicie kwarku dolnego o kwark dziwnego w warunkach gęstości Plancka
Lena dotyka bursztynu.
W środku wciąż widać maleńką muchę sprzed 44 milionów lat.
Myśli o Marcie, która w 2048 roku nie mogła sobie wyobrazić, iż jej dziecko będzie kiedyś rozbijać rzeczywistość na kawałki.
– Trzy… dwa… jeden… kolizja.
Światło.
Nie białe, nie kolorowe – po prostu światło, którego oko ludzkie nie powinno widzieć.
Stacja „Pamięć” drży, choć jest odizolowana od próżni przez 18 warstw pól magnetycznych.
Na ekranie pojawia się coś, czego nikt nie przewidział.
Nie nowe cząstki.
Nie ciemna materia.
Nie dodatkowy wymiar.
Pojawia się linia tekstu.
Zwykły, szary tekst, jakby ktoś napisał go palcem na zaparowanej szybie:
„L.
Wystarczy.
Już wiesz, iż pod spodem nie ma nic więcej.
Tylko ja.
Marta”
W sali zapada cisza absolutna.
Tysiąc naukowców na czterdziestu stacjach jednocześnie widzi to samo.
Kai płacze. Aja zatyka usta dłonią.
Lena tylko się uśmiecha.
– Wyłączcie wszystko – mówi cicho.
– Ale… to odkrycie stulecia… – protestuje ktoś z sekcji teoretycznej.
– Nie – odpowiada Lena. – To koniec wszystkich odkryć.
Zderzacz wyłącza się po raz pierwszy od uruchomienia.
Pierścień 37 miliardów kilometrów gaśnie powoli, jak gigantyczna choinka po świętach.
Lena wychodzi na zewnątrz stacji – w skafandrze, który sama zaprojektowała, cienkim jak pajęczyna.
Wokół tylko gwiazdy i cisza.
Zdejmuje bursztyn z szyi.
W środku mucha już się nie rusza – nigdy się nie ruszała – ale teraz wydaje się… spokojna.
– Wróciłam, mamo – mówi do próżni.
– Rozbiłam wszystko, co mogłam.
Pod spodem jesteś tylko ty.
I to wystarczy.
Włącza silniki manewrowe.
Stacja „Pamięć” zaczyna długą drogę powrotną do Układu Słonecznego.
Za nią Wielki Zderzacz Cząstek zostaje jako martwy pierścień – pomnik chwili,
w której ludzkość dotarła do samego dna rzeczywistości
i znalazła tam liścik na paragonie z Biedronki.
Lena zamyka oczy.
W próżni nie ma dźwięku, ale słyszy wyraźnie:
„Żyj lepiej niż ja.”
I po raz pierwszy w życiu wie, iż naprawdę żyje.
Bo dalej już nie ma dokąd.
Autor ja i Mr. Grok.










