Odkąd kilka dni temu Izrael rozpoczął ataki na irańską infrastrukturę nuklearną, prezydent Rosji Władimir Putin kontaktował się ze światowymi przywódcami w sprawie konfliktu. Jak podal Kreml, Putin rozmawiał zarówno z prezydentem Iranu Masudem Pezeszkianem, jak i premierem Izraela Beniaminem Netanjahu.
Zgodnie z oświadczeniem, opublikowanym na stronie internetowej Kremla rosyjski przywódca "złożył kondolencje przywódcom i narodowi Iranu z powodu licznych ofiar w ludziach" i "podkreślił, iż Rosja potępia działania Izraela, które zostały przeprowadzone z naruszeniem Karty Narodów Zjednoczonych i prawa międzynarodowego". Następnego dnia Putin ponownie potępił operację Izraela podczas rozmowy telefonicznej z prezydentem USA Donaldem Trumpem, zagorzałym sojusznikiem Netanjahu.
Jednak pomimo sojuszu Rosji z Iranem, Kreml raczej nie udzieli pomocy wojskowej swojemu strategicznemu partnerowi.
Złoty pakt Moskwy i Teheranu
Biorąc pod uwagę powiązania gospodarcze między Rosją a Iranem, nie jest zaskoczeniem to, iż Putin potępił Izrael za atak na Republikę Islamską. Iran od dawna jest bliskim partnerem Rosji, między innymi dlatego, iż zachodnie demokracje nałożyły na oba te kraje surowe sankcje. Iran niedawno dołączył również do BRICS, grupy państw o wschodzących gospodarkach, której współzałożycielem była Rosja.
Ich relacje zacieśniły się jeszcze bardziej po tym, jak Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę w lutym 2022 roku. Zachód oskarżył Iran o dostarczanie Rosji wojskowych dronów, które zostały wykorzystane do ataku na ukraińską infrastrukturę cywilną. Według doniesień mediów drony mogły kosztować Moskwę co najmniej 1,8 tony sztabek złota o wartości około 104 milionów dolarów, które przekazano irańskiej firmie Sahara Thunder. Nie wyklucza się, iż Iran mógł również poprosić Rosję o pomoc w realizacji programu nuklearnego.
Analitycy uważają, iż Moskwa nie chciałaby stracić tak wiarygodnego partnera. – Kreml działa zgodnie ze starą zasadą Koranu: 'Walcz i prowadź wojnę, ale nie przekraczaj granic' – powiedział DW Rusłan Sulejmanow, analityk ds. Bliskiego Wschodu z Kairu w Egipcie. – Innymi słowy, Moskwa, która ma swoje interesy i jest obecna na Bliskim Wschodzie, wolałaby uniknąć jakiegokolwiek niekontrolowanego chaosu w regionie – ocenił.
Rosyjska pomoc wojskowa mało prawdopodobna
Po rozpoczęciu ataków Izraela na Iran, irański parlament ratyfikował traktat o wszechstronnym partnerstwie strategicznym z Rosją. Umowa została wstępnie podpisana przez prezydentów obu państw w styczniu i zatwierdzona przez rosyjski parlament dwa miesiące temu.
Pomimo ambitnej nazwy, traktat nie stanowi paktu o wzajemnej obronie. Nie zobowiązuje żadnej ze stron do zapewnienia pomocy wojskowej w przypadku ataku. Zamiast tego po prostu zobowiązuje obie strony do powstrzymania się od udzielania pomocy swoim przeciwnikom.
Analityczka Marianna Bielienkaja, która opuściła Rosję po wybuchu wojny w Ukrainie i w tej chwili mieszka w Izraelu, uważa, iż jest bardzo mało prawdopodobne, aby Moskwa zaoferowała Iranowi jakiekolwiek bezpośrednie wsparcie wojskowe – przynajmniej nie oficjalnie i jawnie.
– Nie ma takiej potrzeby, zwłaszcza iż (Moskwa) stara się przywrócić lub poprawić stosunki z Waszyngtonem. Choć nie można całkowicie wykluczyć pewnego zakulisowego zaangażowania – uważa Bielienkaja.
Rosja jako mediator?
Zdaniem analityczki ostatnie oferty Putina, który gotów jest do roli mediatora między Iranem a jego przeciwnikami, są szczere. W zeszłym roku Putin podobno doradził najwyższemu przywódcy Iranu, Alemu Chamenei, aby powrócił do stołu negocjacyjnego, twierdzi Bielienkaja.
Z kolei prezydent USA Donald Trump powiedział w niedawnym wywiadzie dla amerykańskiej sieci informacyjnej ABC News, iż jest otwarty na mediację Rosji w konflikcie izraelsko-irańskim.
Bielienkaja uważa, iż Rosja "prawdopodobnie nie może wywierać presji na Iran w taki sposób, jak zrobiły to Stany Zjednoczone" jako mediator, "ale może służyć jako kanał komunikacji".
Podczas pośrednich rozmów między USA a Iranem w kwietniu oczekiwano, iż Rosja faktycznie odegrać może znaczącą rolę w przypadku porozumienia nuklearnego z Iranem. Gazeta The Guardian donosiła, iż Moskwa była rozważana jako potencjalne miejsce docelowe dla irańskich zapasów wysoko wzbogaconego uranu, a także mogłaby służyć jako bezstronny arbiter w przypadku jakichkolwiek naruszeń porozumienia. Taki układ sugerował, iż Rosja sprowadziłaby wysoko wzbogacony uran z Iranu z powrotem, gdyby USA naruszyły porozumienie.
Gdyby taka umowa została zawarta, Niemcy, Francja i Wielka Brytania straciłyby rolę gwarantów w ramach porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku, z którego Trump wycofał USA w 2018 roku.
Konflikt na rękę Kremla
Jednocześnie eksperci uważają, iż Kremlowi na rękę jest odwrócenie uwagi Zachodu od toczącej się rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie. We wtorek (17.06.2025) Rosja przeprowadziła jeden z najbardziej śmiercionośnych ataków na Kijów w ostatnich miesiącach, zabijając 14 osób i raniąc dziesiątki. W tym samym czasie zgromadzeni w Kanadzie przywódcy G7 starali się zająć eskalacją konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Nie doszło też do spotkania Donalda Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, który przybył na szczyt G7. Trump wyjechał z Kanady przed czasem w związku z konfliktem izraelsko-irańskim.
W ocenie Rusłana Sulejmanowa w interesie Kremla jest odwrócenie uwagi amerykańskich i europejskich przywódców od tego, co dzieje się w Ukrainie. – W tym kontekście Putin może wykorzystać okazję do rozpoczęcia ofensywy lub spowodowania innego rodzaju kłopotów – powiedział Sulejmanow.