Właśnie minęły trzy miesiące od dnia, gdy gauleiter na Polskę wypowiedział kojące słowa do mieszkańców Dolnego Śląska: „Prognozy nie są przesadnie alarmujące; dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju; nie ma powodu do paniki”. Słowa te wypowiedział Donald Tusk we Wrocławiu - po odprawie ze służbami w związku z zagrożeniem powodziowym na Dolnym Śląsku. Na odprawie okazało się, iż żadnego zagrożenia nie ma…
Dziś - każde dziecko z miejscowości Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój oraz z Kłodzka i Jeleniej Góry wraz z 52 tysiącami ofiar kataklizmu, który spowodował zalanie ponad siedmiu tysięcy domów dobrze wie, iż zagrożenie powodziowe, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki minęło. Nikt więc nie oczekuje, iż Wielki Oszust znów przyjedzie do Wrocławia – ale już razem ze sprowadzonym z Brukseli Bobasem i zorganizuje kolejną naradę. Tym razem w sprawie zapowiedzianych trzy miesiące temu zapomóg dla ofiar powodzi. Tusk ma bowiem większe problemy na głowie – a mianowicie wybór prezydenta, który domknie jego reżim, walczący z demokracją. I tym zagadnieniem zajmuje się także Bobas, który nie pokazuje się we Wrocławiu w obawie, iż spotka tam człowieka, którego nie zna...
Donald Tusk nie przyjedzie zatem do Wrocławia nie tylko z tego powodu, iż na Dolnym Śląsku „sytuacja nie jest przesadnie alarmująca”, ale także dlatego, iż nie zna tego człowieka z Wrocławia. Czyli Jacka Sutryka – absolwenta Collegium Tumanum a zarazem prezydenta z wysuniętego ramienia Donalda Tuska. Sutryka nie zna też Bobas, którego gauleiter ściągnął z samej Brukseli, ustanawiając osobistym pełnomocnikiem ds. odbudowy powodzi wyjaśniając, iż „odbudowa po powodzi to będzie praca na cały etat, a choćby na więcej niż jeden, i trudno ją łączyć z innymi obowiązkami” – mówił Wielki Oszust do tubylców z "tego kraju"...
Gauleiter mówił to do tubylców, którzy zagłosowali na 100 konkretów Platformy Obywatelskiej i partii sojuszniczych. Przypomnę, iż na Dolnym Śląsku Koalicja Obywatelska, czyli PO i Zieloni wygrali październikowe wybory z wynikiem 36.05%, zaś z wynikiem 40,82% we Wrocławiu - wybierając przy okazji nominata niemieckiego gauleitera, czyli Sutryka Jacka! Donald Tusk może więc wraz z Bobasem olać mieszkańców Dolnego Śląska i Wrocławia, którzy we wszystkich wyborach pozostali wierni Platformie Obywatelskiej.
Oni byli wierni choćby prezydentowi Brąkowi, który podobnie jak Tusk już w 2010 roku wypowiedział prorocze słowa po równie katastrofalnej powodzi: - Woda ma to do siebie, iż się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku… Tubylcom narzekającym na brak pomocy ze strony reżimu niemieckiego gauleitera można więc dziś odpowiedzieć, słowami samego gauleitera: "Sami sobie żeście takiego premiera wybrali"...
Podobnie jak w 2010 roku woda spokojnie spłynęła z Dolnego Śląska do Bałtyku więc po co wiernym Platformie jakieś zapomogi i wsparcie na odbudowę domów i mieszkań!? Po co im Bobas? Przecież „nie ma powodów do paniki”…