«Все в глубине души думали, что это закончится...» Вот как прощаются с американцами в Ясенке

natemat.pl 5 дни назад
– Nie ma paniki. Na razie nie ma poruszenia, iż jest to koniec świata. Przyjmujemy tę decyzję ze spokojem – mówi naTemat Adrianna Rząsa, radna z gminy Trzebowniska, w której znajduje się lotnisko w Jasionce i amerykańska baza. O tym miejscu w ostatnich latach krążyły niemal legendy, jak ludzie żyją tu z amerykańskich żołnierzy, jak wszystko dzięki nim w okolicy kwitnie i jak jest bezpiecznie. Decyzja o relokacji wojsk USA powinna być więc lokalnym wstrząsem. Ale czy faktycznie jest?


– Czy Amerykanie się wyprowadzą? Nie sądzę. Nie wierzę w to. Oni może z Niemiec się wycofają, ale na pewno nie z Polski. Mają tu bardzo strategiczne lotnisko. Połowa doliny lotniczej należy do Amerykanów. To o czym my gadamy? – mówił nam jeden z mieszkańców Jasionki na początku marca.

To był moment, gdy Waszyngton ogłosił wstrzymanie pomocy USA dla Ukrainy. Zaczęły się też pojawiać pytania o to, czy Amerykanie w ogóle nie wycofają swoich żołnierzy z USA. Pytaliśmy wówczas o nastroje w Jasionce. Nikt wtedy raczej nie wierzył, iż Amerykanie mieliby stąd zniknąć.

– Czujemy się bezpieczni. Jest komfort psychiczny z powodu ich obecności. Wszyscy liczymy, iż będzie tak, jak jest. Że Amerykanie u nas zostaną i nie zostaniemy sami – mówił nam wówczas sołtys Jasionki.

Jednak dziś wiadomo, iż Amerykanie z nimi nie zostaną. Z Jasionki, w ramach relokacji, mają przenieść się w inne miejsce. Jak odbiera to wieś pod Rzeszowem i cała jej okolica, w której od trzech lat mnóstwo ludzi również na Amerykanach zarabia?

Dalsza część artykułu poniżej:


Obawiają się prowokacji ze wschodu. "Boimy się o bezpieczeństwo"


– Nie myślmy, iż będzie źle. Myślmy, iż będzie dobrze – reaguje teraz Jacek Szostak, sołtys Jasionki i wiceprzewodniczący Rady Gminy Trzebownisko. Jak mówi, na Amerykanach zarabiali pojedynczy przedsiębiorcy, a społeczeństwo wielkich korzyści z tego nie odczuło.

– A żołnierze innych narodowości też przecież będą korzystać z tutejszych sklepów, restauracji i innych miejsc. Też muszą coś zjeść. Myślę, iż brak Amerykanów tutaj się nie odbije – uważa.

O tym, iż Amerykanie mają zmienić lokalizację, dowiedział się od księdza proboszcza, który do niego zadzwonił. Potem słyszał różne opinie w bliskim otoczeniu, w sklepie. Docierały do niego zwłaszcza dyskusje na jeden temat – parasola ochronnego, który do tej pory miała Jasionka.

– Nie wszyscy wierzą, iż zostało to ustalone rok wcześniej za czasów Joe Bidena. Obawiają się, czy to nie jest celowe działanie Donalda Trumpa, żeby blisko granicy nie było Amerykanów. Boją się prowokacji ze wschodu, czy nie będziemy testowani, iż np. jakaś rakieta nie poleci przez pomyłkę w tym kierunku. I jeżeli trzeba będzie użyć jakiegoś odstraszacza, nie będą to Amerykanie – mówi.

Ale, jak zaznacza, płaczu w Jasionce z powodu relokacji Amerykanów, nie ma. – Nie ma paniki. Są tylko luźne dyskusje o tym, iż to robota Trumpa. Że byliśmy pod parasolem NATO i USA. I co zrobi Europa – dodaje.

Faktycznie, jeden z mieszkańców od razu roztacza nam wizję potencjalnego uderzenia ze strony Rosji, jeżeli nie będzie Amerykanów.

– Będąc Putinem, co by pani w pierwszej kolejności zrobiła? Walnęła w lotnisko za to, iż pomagało się Ukrainie. Ja po prostu czułem się z Amerykanami bezpieczny. Dla mnie byli bardziej wiarygodni niż Niemcy – reaguje.

A kwestia zarabiania na Amerykanach? Wszystko przecież skończy się wraz z ich wyprowadzką.

– Ludzie wynajmowali domy Amerykanom i brali za to niezłe pieniądze. Oni mogą coś stracić na ich wyprowadzce. Ale reszta? Ja patrzę na to inaczej. My, proszę pani, boimy się o bezpieczeństwo. A to, iż żołnierze nie zostawią tu pieniędzy, to już drugorzędna sprawa – rzuca.

"Wszyscy tu na nich zarabiają. Wszystko kwitnie, nie ma co mówić"


Przypomnijmy, baza wojskowa w Jasionce to najbardziej strategiczne dziś miejsce w kraju. "Siedziba" lotniska Rzeszów-Jasionka i hubu, który po wybuchu wojny w Ukrainie stał się wielkim, międzynarodowym centrum logistycznym. To jedna z największych baz USA w Europie.

To stąd płynie wojskowa i humanitarna pomoc do Ukrainy. To tu w lutym 2023 roku wylądował Air Force One z Joe Bidenem na pokładzie. Tu od trzech lat stacjonuje ok. 10 tys. amerykańskich żołnierzy.

– Cały powiat rzeszowski z tego korzysta. Popyt rodzi podaż, a ich jest tu mnóstwo. Amerykanie, Niemcy, Kanadyjczycy, Szwedzi, Norwegowie... To jest ogromna ilość. Pracują na zmianach po 8-12 godzin. Gdy mają wolne, chodzą po knajpach. W powiecie przybyło dużo nowych restauracji. Chyba wszystkie knajpy kosmicznie podniosły ceny, choćby o 30 proc. Przybywa dużo mieszkań, buduje się dużo bloków. Wszyscy tu na nich zarabiają. Wszystko kwitnie, nie ma co mówić – opowiadał nam w marcu jeden z mieszkańców, który działa na rynku mieszkaniowym.

Jednak dziś w rozmowach przewija się zwłaszcza brak paniki. Choć jest niedowierzanie, obawy i czekanie, co dalej.

"W bazie na razie nic się nie dzieje. Funkcjonują, jakby nic się nie działo"


– Panuje cisza i spokój. Nikt na razie nie sieje żadnej paniki. Chyba każdy spodziewał się, iż to nie będzie trwało wiecznie. Że tak, jak kiedyś tu przyjechali, tak kiedyś stąd wyjadą. Oni nie uciekają do Ameryki, nie wyjeżdżają. Po prostu zostaną przesunięci na inne miejsce – reaguje Adrianna Rząsa, radna z Tajęciny, kilka kilometrów od Jasionki. To miejscowość położona najbliżej amerykańskiej bazy.

Radna ma na nią widok z okna. – Tam na razie nic się nie dzieje. Funkcjonują, jakby nic się nie działo. przez cały czas żołnierze wychodzą rano, robią ćwiczenia, wracają do jednostki. Jeżdżą samochody. Nie widać po nich, żeby się gdzieś wybierali. Być może na razie podano tylko informację o relokacji, natomiast sama relokacja prawdopodobnie jeszcze potrwa – mówi.

W marcu Adrianna Rząsa opowiadała nam, jak dużo firm współpracujących z hubem – gastronomia, firmy handlowe, sklepy, usługi itp. – zyskało na wojskach amerykańskich. Jak niektórzy w okolicy za dobre pieniądze wynajęli Amerykanom swoje domy i sami przenieśli się do Rzeszowa. I jak Amerykanie za duże pieniądze dzierżawili ziemię pod bazę. Część mieszkańców bardzo z tego skorzystała.

– Gdyby wyjechali, nasz region na pewno gospodarczo by stracił, bo to są dodatkowi klienci a co za tym idzie dodatkowy zysk dla naszych przedsiębiorców – mówiła.

Dziś podejrzewa, iż ci, którzy wynajmowali domy Amerykanom wrócą do Jasionki lub sprzedadzą swoje nieruchomości. A inne firmy, czy usługi nastawione na amerykańskie wojska?

– Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność, czy oni będą tu, czy ich nie będzie. Gdy przyjechali, podejrzewam, iż ludzie potraktowali to jako zastrzyk gotówki. Ale chyba każdy miał z tyłu głowy, iż to się kiedyś skończy. Wojna nie będzie trwała w nieskończoność, a żołnierze też nie mogą stale stacjonować w jednym miejscu. Na razie na terenie gminy nie ma paniki. Nie ma poruszenia, iż jest to koniec świata, iż się wyprowadzają. Przyjmujemy tę decyzję ze spokojem – podkreśla.

Natomiast – jak zwraca uwagę – jest szansa na spokój. Wcześniej mieszkańcy skarżyli się na hałas i światła dochodzące z bazy.

– Oczywiście, jesteśmy im wdzięczni, iż są. Że przyjechali do nas, żeby w razie wojny czy innego niebezpieczeństwa bronić naszych granic. Ale mimo wszystko, jest to skupisko ludzi. My jako mieszkańcy też trochę odetchniemy. To wieś, która znajduje się blisko lasu. Ludzie przeprowadzali się tu, żeby była cisza, spokój – mówi.

Na razie tylko nie wiedzą, co dalej.

– Całą bazę budowali Amerykanie. Zastanawiamy się, czy to zostanie wydzierżawione. Oni też dzierżawili ziemię pod bazę od prywatnego właściciela. Zanim tu przyszli, prywatna osoba, nie z naszych stron, zaczęła wykupywać te tereny i bardzo dobrze za nie płaciła. Ludzie chętnie to sprzedali, bo to były nieużytki i zakrzaczenia – wspomina sołtys Jasionki.

W mediach czytają, iż w bazie mają zostać polscy żołnierze, ale nie wiadomo, na jakiej zasadzie. Czekają. Póki co inni lokalni samorządowcy też reagują bez wielkich emocji.



Prezydent Rzeszowa mówił "Nowinom", iż podchodzą do sprawy spokojnie. – Więcej Amerykanów oznaczało więcej steków w restauracjach. Teraz będziemy musieli zróżnicować menu – zażartował Konrad Fijołek.

Cytowany wójt Trzebowniska stwierdził zaś: – Nauczyliśmy się w gminie, aby być spokojnym. Wraz z opuszczeniem jednych żołnierzy przychodzą kolejne, rotacyjne wojska sojusznicze.

Sławomir Porada stwierdził też, iż oferta gastronomiczna "jest na tyle uniwersalna, iż znajdzie swoich miłośników z innych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego".

Читать всю статью